-Nie! Cholera!
Wybiegłam i jak najszybciej znalazłam się na zewnątrz przy szpitalu. Zobaczyłam tylko jak Damon przeskakuje płot i znika w lesie. Wybiegłam z cienia i już miałam biec za nimi jednak coś sie stało.
Nagle moja skóra zaczęła sie dymić i piec. Paliłam się! Szybko wpadłam w cień. Po chwili skóra wróciła do normy. Przecież miałam na sobie pierścień!!!
-Nie wiem jak to zrobiłeś Damon jednak wiedz że i tak cie dorwę!!!-powiedziałam. -A wtedy zabije cię.
Wiedziałam że mnie słyszy.
Wróciłam do agencji wściekła i poszłam do Rolanda.
-Mój pierścień nie działa! Damon jakoś go popsuł!!!!-powiedziałam.-Goniłam go a kiedy wyszłam tylko z cienia zaczęłam się palić!
-Co? Jak to?-zdziwił sie.
-Normalnie! Zabije go. Tylko zapadnie noc a dorwę go!!!
-Masz moje pozwolenie. Możesz z nim zrobi co tylko chcesz jednak dopiero wtedy jak odzyskamy Katherine.
-Czemu ona nagle stała sie taka ważna? Wcześniej jak uciekła to po paru tygodniach dopiero kazałeś ja złapać.
-Nie rozumiesz.
-To może mi powiesz?
-Nie zapominasz się?
-Co?
-Nie zapominasz kim jesteś a kim ja?-wściekł sie.
-Roland!
-Dla ciebie Panie.
-Co?-byłam zaskoczona.
-Hunter nie powinien tak sie zwracać do swojego Pana. Zejdź mi z oczu.
Stałam zaskoczona wpatrując sie w niego. Nie wiedziałam co powiedzieć. Spojrzałam na strażników za nim po czym znów na Rolanda przeniosłam wzrok.
-Zaprowadźcie tego Huntera do jej pokoju.-powiedział do strażników a oni popychając mnie zaczęli prowadzić mnie korytarzem. Co sie stało Rolandowi? Widziałam ze jest wściekły jak i przejęty czymś. Czemu Kat nagle stała sie taka ważna? Tak ważna że aż obraził mnie publicznie i sponiewierał.. Byłam wściekła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz