niedziela, 1 marca 2015

Od Chrissy

   Siedziałam w domu, byłam sama. Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi wstałam, ale zakręciło mi się w głowie. Ból ramienia był tak bardzo nie do zniesienia, że kręciło mi się w głowie, to było cholernie wkurzające. Kiedy przestało mnie boleć choć trochę, poszłam do drzwi. Stała przede mną roztrzęsiona Elise.
-Poczekaj.-Poprosiłam i wyszłam z nią na spacer. -O co chodzi?
-Ethan zachowuje się... okropnie od waszej kłótni... Nie jest sobą.
-Co to oznacza?
-Nie wiem, jest wściekły na Rileya i ciebie... Wystraszyłam się jego napadu złości... Nigdy taki nie był...
-Jak to..? Jak mógł się tak zachować? Ethan?Nie mogę uwierzyć...-Zdziwiłam się.
-To uwierz... Nigdy tak się nie zachował w stosunku do mnie.
-Muszę z nim porozmawiać...
-Nie wiem czy w takim stanie to dobry pomysł.
-Myślisz, że coś mi zrobi?
-Nie, tylko, że bardziej się pokłócicie. Mówił coś, że pocałowałaś Riley'a w policzek...
-Skąd on to wie?- zdziwiłam się jeszcze bardziej.-Jak mnie śledził... to zabiję. Jest zły o to? Nigdy nie jest zazdrosny, nie możliwe żeby aż tak go to denerwowało.
-Wygląda na to, że jest odrobinę zazdrosny, ale się wypiera...
-Porozmawiam z nim dzisiaj... tylko... ech... mam spotkanie z Lilianną, to dziewczyna alfy, Sama. Jest lekarzem, pomogła mi z tą raną... Muszę się z nią spotkać, poza tym obiecałam, że wpadnę.
-Uważaj na siebie, nie wiem czy to dobry pomysł żebyś pojawiała się na widoku Riley'a...
-I ty przeciwko mnie też?
-Nie przeciwko. Chodzi mi o twoje bezpieczeństwo... Wilkołaki to naprawdę fałszywe gnidy... Nie ufaj nawet kiedy twój przyjaciel nim jest. Tracą kontrolę, sama sie przekonałaś.
-Wiem... Masz rację, tylko... Nie chcę stracić też jego. Przyjaźnię się z nim od dzieciństwa, straciłam mamę teraz Allie..- westchnęłam ciężko.-Mogę ją zobaczyć?
-Allie? Nie... Jest pod naszą opieką, nic jej nie grozi.
-Obudziła się?
-Tak... jest z nią źle pod względem głodu. Ale daje radę. Powoli stawiamy ją na nogi, żeby umiała się opanować... Chrissy... Ethan nigdy nie czuł czegoś takiego jak czuje do ciebie... tak przypuszczam. Przy tobie... jest delikatny, spokojniejszy... działasz na niego jak nikt inny by nie potrafił... ale przyznaję, że ma prawo być wściekły i zazdrosny o ciebie.
-Przecież on wie, że go kocham... jest moim życiem...
-Ale jest zły, weź to pod uwagę.- zaznaczyła.

   U Lili zaczęłam myśleć normalnie. Riley był niebezpieczny - pierwszy fakt, Riley był we mnie wpojony - drugi fakt, chciał, bym była z nim a nie z Ethanem... kolejny fakt i powód, dla którego Ethan ma prawo zabić mojego przyjaciela. Kolejny fakt - prawo można złamać między wilkołakami i wampirami, jeśli powodem jest bezpieczeństwo człowieka. Lilianna dużo mi wytłumaczyła, uświadomiła, że Riley zachował się źle, a Ethan wręcz przeciwnie. Jednak... przyjaciel to przyjaciel, nie pozwolę go skrzywdzić, chociaż... na to zasłużył...
-Porozmawiaj z Rileyem jeszcze raz, zobacz za kogo dokładnie cię uważa. Jeśli się rzeczywiście wpoił... musisz zerwać z nim kontakt, bo na pewno nie skończy się to dobrze dla niego.
-Dlaczego?
-Myślę, że Ethan rozszarpałby go. Żyję dość długo z wilkołakami i znam ich prawa od góry do dołu. Ma prawo go zabić. A wpojenie u wilkołaka z czasem staje się obsesją na punkcie danej osoby, jeśli ta go odrzuca. Riley zaatakował cię, bo nie może znieść tego, że wybrałaś innego, na dodatek wampira. Życie wraz z wilkołakiem to wielkie wyzwanie i życie w niebezpieczeństwie... przyjaźń tym bardziej bo przeradza się w coś innego... w tym przypadku z perspektywy Rileya... to on uważa, że powinniście być razem.
-Przecież Ethan... go zabije jak się zbliży i coś mi zrobi.-Szepnęłam.
-Dlatego porozmawiaj ostatni raz z Rileyem... Jeśli coś do ciebie czuje zerwij z nim kontakt... Już zaczyna mieć obsesję na twoim punkcie.
   Wyszłam i odważyłam się na tą rozmowę z nim. Usiadłam w salonie u niego w domu i postanowiłam, że trzeba zacząć badać ''teren''.
-Riley... Czy ty... jesteś we mnie wpojony?-Spytałam ostrożnie.
   Zastanawiał się kilka sekund, czy mi rzeczywiście powiedzieć. Jednak bez wahania, powiedział mi prawdę... tak, jest we mnie wpojony.
-... i nie pozwolę, byście byli razem. Robi mi się niedobrze...
-Ale ja go kocham. Nie wyobrażam sobie bez niego życia.
-Jeszcze mi powiedz, że za trzy tygodnie będziesz jak on. Zimna, bez serca...
-Użyłam zaklęcia, które jest zaklęciem trwałym. Jestem nieśmiertelna... nie chciał mnie zmieniać, nie mogę go zmuszać do tego. Wiem, że uważa to jakby za przekleństwo, przechodził piekło będąc nowonarodzonym... uważa, że ja też będę. Nie mogę mu kazać coś zrobić. Więc będę z nim żyć wiecznie jako człowiek. Ale uważam, że powinniśmy zerwać kontakt... ja z tobą... na jakiś czas.
-Słucham? Oszalałaś? Jak ten debil cię zostawi albo...
   Spojrzałam na niego zła.
-Co ty mówisz?! On by mi coś zrobił, czy zostawił? Przecież to ty mnie zaatakowałeś! A z tego co wiem, wampir w obronie człowieka ma prawo wejść do rezerwatu i zabić wilkołaka który jest winny krzywdzie śmiertelnika. Ja nadal jestem człowiekiem. Może tu przyjść i cię zabić, a nie chcę tego.
-Bronisz mnie bo mnie kochasz.
-Nie! Boże...! Nie kocham cię w ten sposób! Jesteś dla mnie jak brat, nie wchodzi w grę nic więcej! Nigdy to się by nie zmieniło.
   Poczułam to samo gorące ciepło bijące od niego, to samo kiedy tamtego dnia mnie zaatakował. Gotowało się w nim a ja siedziałam w takiej odległości, że albo dostałabym w twarz, albo po prostu - zabiłby mnie.
   Odsunęłam się i wstałam, a on zrobił to samo. Stanął przede mną i zobaczyłam jego złote świecące oczy, które oznaczały, że zaraz nastąpi atak lub przemiana. Walczył ze sobą, żeby tego nie zrobić.
-Odpuść.-Powiedziałam wpatrując się w jego złote oczy.
-Nie...pozwolę...ci...odejść...!
   Nastąpiła obsesja z jego strony...? Tak, chyba Lilianna miała rację.
   Wyszłam na zewnątrz, wpadłam na maskę swojego samochodu idąc tyłem, nie odrywając wzroku od Rileya który nadal był człowiekiem.
-Musisz mi na to pozwolić... To koniec naszej przyjaźni i tego wszystkiego... jesteś dla mnie... zagrożeniem...
-Tak ci powiedział?! Tak!?
-Tym razem to nie ja kundlu.-Zjawił się Ethan, jak na moje zawołanie.
   Wiedział, że tu jadę. Albo czytał w myślach Elise, albo się po prostu domyślił. Ja swoje myśli zablokowałam... tak można to nazwać. Zrobiło się ciemno, a Riley nadal miał ochotę mnie zaatakować. Spojrzałam na Ethana, który... pragnął jego śmierci. Widziałam to w nim. Wiedział co Riley myśli... czytał mu w myślach  i... coś go tak rozjuszyło, że zaatakował go. Miał prawo wejść do rezerwatu i rozwalić go, wiedział o tym doskonale...
   Ethan tylko mocno poobijał Riley'a, kiedy się zmienił popiskiwał z bólu. Na koniec skończyło się to dla niego połamanymi żebrami. Nie mógł oddychać, a mnie ten widok zabolał. Tak się z nim pożegnam, tak to się skończy...
  Ethan podszedł do mnie i bez słowa wsiadł do mojego samochodu na miejscu kierowcy.Usiadłam koło niego i odjechaliśmy. Ethan milczał całą drogę, co mnie przełamało.
-Co się z tobą stało...?
-Elise u ciebie była, tak wiem. Mówiła ci o mnie. Nie wiem co się ze mną stało, może jestem wściekły że kolejny raz tu przylazłaś!-Krzyknął i zahamował gwałtownie.
-Przepraszam.-Zamknęłam oczy.-Przepraszam cię za to że wywaliłam cię z domu... za to że cię nazwałam kretynem... ja... Nie umiem sobie poradzić ze stratą... Wiem jaki Riley jest niebezpieczny, nie miałam pojęcia o tym wcześniej... Allie jest wampirem który chce mnie zabić, moja mama nie żyje i teraz mam stracić kolejną osobę? Już straciłam, bo podjęłam decyzję o... zerwaniu z nim kontaktu, ale on ma obsesję przez wpojenie. Musi mu minąć... Nie odpuści...
-Pojedziesz do mnie Chrissy. Przepraszam, że krzyczałem, ale nie przeproszę za to że prawie go zabiłem...
-Zasłużył na to...-Szepnęłam i odwróciłam wzrok.-Przepraszam...
   Ethan ruszył, a ja wiedziałam już, jak się zachowałam w stosunku do Ethana. Próbuje mnie chronić, powinnam być mu wdzięczna... Riley'owi sie należało... ale bolało mnie to jak dostał od Ethana... jak cierpiał... Z powodu ciągle krwawiącej/gojącej się rany nie idę do końca roku do szkoły, czyli jakieś trzy dni. Potem czekają mnie studia... o ile ramie będzie w dobrym stanie...
   Miałam nadzieję, że Ethan nie będzie dłużej na mnie wściekły, bo tego nie chciałam. Całą drogę przebyliśmy w milczeniu, nie chciałam się więcej odzywać... zdenerwuję go bardziej... albo pogorszę sytuację między nami. Pragnęłam, by wszystko było lepiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: