-Myślałam nad świadkiem i chcę Chrissy. To ona jako pierwsza tak na prawdę wiedziała co do ciebie czuję.
-Ja za świadka myślałem wziąć Damona..
-Dobry pomysł. Do ołtarza zaprowadzi mnie Samuel.
-Dlaczego on? Nie lubię go.
-Wiem że nie przepadasz za nim jednak tylko on mi został. Ma mnie Naomi zaprowadzić? Wątpię żeby mnie do ołtarza zaprowadziła prędzej do grobu a poza tym ona jest dziewczyną.
-No dobra. -powiedział niezadowolony.
Pocałowałam go w policzek i poszłam do pokoju małego gdzie bawił sie z Valentiną.
-Jak tam łobuzy?
-Dobrze mamo. Val uczy mnie grać w szachy.
-To dobrze.-powiedziałam całując go w czoło.
-Ne rób tak! Jestem chłopcem!
Zaśmiałam się.
-Valentina wzięłabyś go na plac zabaw?
-Mam inne plany no ale z braciszkiem sie nie pobawię?
-Braciszkiem?
-Tak młody. Jestem twoja starszą siostrzyczką.
-To super!
Valentina pomogła mu sie ubrać i poszli a ja zadzwoniłam do Chrissy.
-Hej piękna co byś powiedziała na mały wypad na kawę i ciastko?-zapytałam.
-W sumie to bardzo chętnie. Stęskniłam się.
-To za 20 minut w kawiarni?
-Tej na rogu?
-Tak.
-To jesteśmy umówione.
Rozłączyłam sie i przebrałam.
-Gdzie idziesz?
-Z Chrissy do kawiarni.
-Nigdzie nie idziesz.
-Dlaczego?
-Zostań w domu.
-Bo co?
-Nie zachowuj sie jak smarkula
-To mnie tak nie traktuj.
-A jak zasłabniesz?
-Będę z Chrissy i nie zasłabnę.
-Ona jest chora i nie udzieli ci pomocy.
-Weź przestać. Cukrzyca to nie kalectwo. Da sie z tym żyć normalnie.
-Nie chcę byś szła.
-A to niby dlaczego?
-Bo po prostu nie chcę.
-Nathan weź sie ogarnij!
-Nie chcę byś utrzymywała z nią kontaktu. Nie chcę byś wpadła w kłopoty. -powiedział a ja już nie wytrzymałam.
-Ogarnij sie! Przyjaźnie sie z nią i nie zabronisz mi sie z nią zadawać. Nie będziesz wybierał mi przyjaciół! Nie wiadomo ile czasu mi zostało i chcę przeżyć to co mi zostało jak najlepiej.
-To spędź ten czas ze mną.
-Nie będę twoja niewolnicą!
-Czasami zastanawiam się że może lepiej jakbym cie zahipnotyzował. Mozę wtedy byś była ostrożniejsza i słuchała dobrych rad!
-Jesteś kretynem! Nawet sienie waż tego robić! Nie jestem twoja własnością!
-Jesteś matka mojego dziecka i moja narzeczoną a wkrótce żoną.
-Jak tak dalej bedzie to jedyne kim dla ciebie mogę być to matką Alana. -wykrzyczałam wychodząc z domu.
Byłam wściekła. Dlaczego on taki jest? Rozumiem martwi sie ale bez przesady.
Poszłam do kawiarni gdzie miałam się spotkać z przyjaciółka, musiałam odreagować.
*****************Oczami Valentiny*********************
Młody zjeżdżał ze zjeżdżalni a ja siedziałam na ławce. Musiałam soc załatwić ale spędzanie czasu z Alanem było ważniejsze. Kochałam go. Był chyba jedyna osobą którą kochałam kiedykolwiek. Jako iż całe swoje życie byłam samotna to spotkanie Alanka było najlepszym co mnie spotkało.
Po chwili bawiłam sie z nim w piaskownicy. Wtedy właśnie zobaczyłam Kat z przyjaciółką. Szły w naszą stronę a kiedy podeszły Alanek od razu podbiegł do tamtej kobiety. Miałam ochotę zabrać go i bronić przed nią bo w końcu jej nie znałam ale.. jeśli była to przyjaciółka Kat i Alan ja lubił to najwyraźniej nie była niebezpieczeństwem dla niego.
-Chrissy chciałabym być poznała moją córkę Valentinę.-powiedziała kat a ja wstałam.-Dwa miesiące temu odnalazła mnie.. mówiłam ci dużo o niej... to znaczy tyle ile sama wiedziałam czyli to jak bardzo chciałam ja znaleźć i być dla niej a teraz mogę.
-Miło mi ciebie poznać to niezwykłe że spotkałyście sie po takim czasie. -powiedziała Chrissy.
-Wiem. Szukałam Kat całe życie. To z tego powodu stałam sie tym kim jestem. -powiedziałam.
-Jesteś tak do niej podobna.. cała Kat.-zaśmiała się Chrissy.
-Wiem to. Dobrze ja uciekam Alanka zostawiam już pod twoja opieką Kat.
Wyszłam z placu zabaw i poszłam załatwić to co miałam. A co? Musiałam zapolować. Dawno nic nie jadłam i byłam bardzo głodna.
-No dobra. -powiedział niezadowolony.
Pocałowałam go w policzek i poszłam do pokoju małego gdzie bawił sie z Valentiną.
-Jak tam łobuzy?
-Dobrze mamo. Val uczy mnie grać w szachy.
-To dobrze.-powiedziałam całując go w czoło.
-Ne rób tak! Jestem chłopcem!
Zaśmiałam się.
-Valentina wzięłabyś go na plac zabaw?
-Mam inne plany no ale z braciszkiem sie nie pobawię?
-Braciszkiem?
-Tak młody. Jestem twoja starszą siostrzyczką.
-To super!
Valentina pomogła mu sie ubrać i poszli a ja zadzwoniłam do Chrissy.
-Hej piękna co byś powiedziała na mały wypad na kawę i ciastko?-zapytałam.
-W sumie to bardzo chętnie. Stęskniłam się.
-To za 20 minut w kawiarni?
-Tej na rogu?
-Tak.
-To jesteśmy umówione.
Rozłączyłam sie i przebrałam.
-Gdzie idziesz?
-Z Chrissy do kawiarni.
-Nigdzie nie idziesz.
-Dlaczego?
-Zostań w domu.
-Bo co?
-Nie zachowuj sie jak smarkula
-To mnie tak nie traktuj.
-A jak zasłabniesz?
-Będę z Chrissy i nie zasłabnę.
-Ona jest chora i nie udzieli ci pomocy.
-Weź przestać. Cukrzyca to nie kalectwo. Da sie z tym żyć normalnie.
-Nie chcę byś szła.
-A to niby dlaczego?
-Bo po prostu nie chcę.
-Nathan weź sie ogarnij!
-Nie chcę byś utrzymywała z nią kontaktu. Nie chcę byś wpadła w kłopoty. -powiedział a ja już nie wytrzymałam.
-Ogarnij sie! Przyjaźnie sie z nią i nie zabronisz mi sie z nią zadawać. Nie będziesz wybierał mi przyjaciół! Nie wiadomo ile czasu mi zostało i chcę przeżyć to co mi zostało jak najlepiej.
-To spędź ten czas ze mną.
-Nie będę twoja niewolnicą!
-Czasami zastanawiam się że może lepiej jakbym cie zahipnotyzował. Mozę wtedy byś była ostrożniejsza i słuchała dobrych rad!
-Jesteś kretynem! Nawet sienie waż tego robić! Nie jestem twoja własnością!
-Jesteś matka mojego dziecka i moja narzeczoną a wkrótce żoną.
-Jak tak dalej bedzie to jedyne kim dla ciebie mogę być to matką Alana. -wykrzyczałam wychodząc z domu.
Byłam wściekła. Dlaczego on taki jest? Rozumiem martwi sie ale bez przesady.
Poszłam do kawiarni gdzie miałam się spotkać z przyjaciółka, musiałam odreagować.
*****************Oczami Valentiny*********************
Młody zjeżdżał ze zjeżdżalni a ja siedziałam na ławce. Musiałam soc załatwić ale spędzanie czasu z Alanem było ważniejsze. Kochałam go. Był chyba jedyna osobą którą kochałam kiedykolwiek. Jako iż całe swoje życie byłam samotna to spotkanie Alanka było najlepszym co mnie spotkało.
Po chwili bawiłam sie z nim w piaskownicy. Wtedy właśnie zobaczyłam Kat z przyjaciółką. Szły w naszą stronę a kiedy podeszły Alanek od razu podbiegł do tamtej kobiety. Miałam ochotę zabrać go i bronić przed nią bo w końcu jej nie znałam ale.. jeśli była to przyjaciółka Kat i Alan ja lubił to najwyraźniej nie była niebezpieczeństwem dla niego.
-Chrissy chciałabym być poznała moją córkę Valentinę.-powiedziała kat a ja wstałam.-Dwa miesiące temu odnalazła mnie.. mówiłam ci dużo o niej... to znaczy tyle ile sama wiedziałam czyli to jak bardzo chciałam ja znaleźć i być dla niej a teraz mogę.
-Miło mi ciebie poznać to niezwykłe że spotkałyście sie po takim czasie. -powiedziała Chrissy.
-Wiem. Szukałam Kat całe życie. To z tego powodu stałam sie tym kim jestem. -powiedziałam.
-Jesteś tak do niej podobna.. cała Kat.-zaśmiała się Chrissy.
-Wiem to. Dobrze ja uciekam Alanka zostawiam już pod twoja opieką Kat.
Wyszłam z placu zabaw i poszłam załatwić to co miałam. A co? Musiałam zapolować. Dawno nic nie jadłam i byłam bardzo głodna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz