Zaraz po odwiedzinach dziewczyn kilkanaście minut później przyszła Elise. Nie chcieli jej wpuścić a mój lekarz także zabranial zbliżania się do mnie osobom nie były z rodziny. Jednak podobnie jak Allie i Katherine zahipnotyzowala lekarza by powiedział jej stan w jakim jestem i nakazała mu by ją wpuścił. Koniecznie chciała mnie widzieć.
-Naprawdę jest z tobą źle ...-zmartwila się.
Bez wyrazu spojrzałam sir na nią.
-Juz od roku jet ze mną źle.
Odparłam zachrypniętym głosem. Pierwszy raz sir odezwałam.
-Myśleliśmy, że nadal jesteś wampirem...
-Od 7 miesięcy nie jestem nim. Od tylu miesięcy byłam w tej agencji i robili ze mnie rzeczy...Nie mogę o tym nawet myśleć...To nie jestem ja, Elise.
-Po prostu potrzebujesz pomocy...
-Nie potrzebuje żadnej pomocy. Moje miejsce jest w szpitalach. Nie zasługuje na ponowne normalne życie.
-Ethan nie pogodził się z twoją stratą.
-Co ja mam z tym zrobić... jestem nikim.Dla niego jestem niczym.
-Kochasz go?
-Tak. Najbardziej na świecie
-To zrób coś i idź do niego jak stąd wyjdziesz.
-Nie wyjdę stąd w najbliższym czasie. Może niedługo stanie się coś z czym będzie szczęśliwy? Chce jego dobra i nie powinnam pozwalać wam się ze mną widzieć. Odejdź.
-Ale.. Zahipnotyzuję lekarza by cię wypuścili...
-Nie. Powinnam tu być. Nie powinnam wyjść ze szpitala.
-Pokaż mi rany. Tylko delikatnie odchyl bluzkę.
Podwinęłam o kilka centymetrów a ona zakryła usta z niedowierzaniem.
-Boże... ile razy oni cię tam cięli... co ci zrobili...-Łza spłynęła jej po policzku.-Dlaczego tak często cię cięli...?
-Bo kiedy grozili, że złapią też was musiałam ich odciągać od was jak najdalej. Zajmowali się mną, a Naomi mnie dała do szpitala po tym jak zrealizowała swój plan i zyskała w oczach Rolanda. Już nie byłam jej potrzebna. Moja mama tam została ale powiedziała, że sama ucieknie. Kiedy wyjdzie nie mów jej gdzie jestem to samo przekaż Allie i Katherine.
-Ethan poznał taką Sophie... Przyjaźnili się...-Zaczęła Elise.-Nie powinnam ci tego mówić, on sam ci powinien powiedzieć ale... Nie sądzę, że tu przyjdzie.
-Mów, skoro musisz. I tak to nic nie zmieni.
-Sophie dziś powiedziała mu, że jest w ciąży z nim. Musiałam przyjechać tutaj kiedy Allie mi powiedziała, że tu jesteś w takim stanie.
Uśmiechnęłam się słabo.
-Miałam nadzieję, że ułoży sobie życie kiedy ja zniknę. Dobrze, że jest szczęśliwy.
-Chciał tu przyjechać.
-Ale ta Sophie go powstrzymała. To boli, wiesz o tym. Znasz mnie. Kiedy byłam jeszcze w normalnym stanie psychicznym i fizycznym chciałam być z nim na zawsze, planowałam z nim przyszłość od A do Z... ale Naomi to zepsuła. To wszystko jej plan.
-Podejrzewałam. Allie i Katherine od razu wyczuwały że coś jest nie tak.
-Przekaż Ethanowi gratulacje i... cóż mogę na to poradzić? Idź już. Nie przychodźcie tutaj więcej, chcę tu umrzeć, dobrze?
-Nie możesz umrzeć...
-Ale tak będzie jeśli jeszcze trochę pociągnę z tymi ranami. Lekarze się mnie obawiają, bo wiedzą, że jestem nieobliczalna. Nienawidze lekarzy... zresztą... nie ważne. Idź już.
-Ethan poznał taką Sophie... Przyjaźnili się...-Zaczęła Elise.-Nie powinnam ci tego mówić, on sam ci powinien powiedzieć ale... Nie sądzę, że tu przyjdzie.
-Mów, skoro musisz. I tak to nic nie zmieni.
-Sophie dziś powiedziała mu, że jest w ciąży z nim. Musiałam przyjechać tutaj kiedy Allie mi powiedziała, że tu jesteś w takim stanie.
Uśmiechnęłam się słabo.
-Miałam nadzieję, że ułoży sobie życie kiedy ja zniknę. Dobrze, że jest szczęśliwy.
-Chciał tu przyjechać.
-Ale ta Sophie go powstrzymała. To boli, wiesz o tym. Znasz mnie. Kiedy byłam jeszcze w normalnym stanie psychicznym i fizycznym chciałam być z nim na zawsze, planowałam z nim przyszłość od A do Z... ale Naomi to zepsuła. To wszystko jej plan.
-Podejrzewałam. Allie i Katherine od razu wyczuwały że coś jest nie tak.
-Przekaż Ethanowi gratulacje i... cóż mogę na to poradzić? Idź już. Nie przychodźcie tutaj więcej, chcę tu umrzeć, dobrze?
-Nie możesz umrzeć...
-Ale tak będzie jeśli jeszcze trochę pociągnę z tymi ranami. Lekarze się mnie obawiają, bo wiedzą, że jestem nieobliczalna. Nienawidze lekarzy... zresztą... nie ważne. Idź już.
Była zrozpaczona moim stanem. Nie chciałam stąd wychodzić, tu powinnam umrzeć za kilkaset lat w samotności.
Zostałam sama. Nie chciałam by mnie taką widziała. Kochałam Ethana. . Tylko chciałam żeby był szczęśliwy. Nie dam mu w takim stanie tego co by chciał. Poza tym... brakuje mi dawnej siebie teraz jestem w rakiem człowieka z milionami ran na ciele. Jak już mówiłam, jestem nikim. Kto by mnie taką chciał? Ethan zaczął życie z inną, zaakceptowałam to. Kocham go, dla mnie liczy się jego szczęście. Nie chciałam by do mnie wrócił bo wiem, że nie jestem taka sama jak kiedyś pod względem psychicznym. Chodzi mi o to, że powinnam zostać tutaj bo potrzebuję czasu dojść do siebie, ale nawet tego nie chciałam. Pragnęłam umrzeć tak by wszyscy byli szczęśliwi i nie przejmowali się mną. Tak powinno być. Dobrze, że Ethanowi wiedzie się tak dobrze. Życzę mu powodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz