Mijały kolejne dni bez Ethana,a ja coraz poważniej myślałam nad wyłączeniem człowieczeństwa. Nie brałam pod uwagę żadnych minusów, takich jak - odsunięcie od siebie Christopha, będę niezależna i będę miała gdzieś ludzi, będę chciała więcej krwi. Wykorzystując swoje umiejętności w złym celu miasto nie będzie bezpieczne.
Nie obchodzi mnie to.
Siedziałam w domu i próbowałam zebrać myśli nad stertą książek i zeszytów. Tak, nadszedł czas wkuwania do egzaminu... Łatwiej mi to szło od kiedy jestem wampirem, moje zmysły i mój mózg... to wszystko jest bardziej rozbudowane.
Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Ethana po raz setny z kolei. Starałam cały czas nawiązywać kontakt, ale odrzucał połączenia. W końcu tego dnia kiedy siedziałam nad książkami w piękny słoneczny dzień, on właśnie odebrał.
-Ethan! Wreszcie!
-Czego chcesz?
-Chciałabym porozmawiać.
-Nie chcę jeszcze rozmawiać.
-Ethan, proszę. Potrzebuję cię... przecież przepraszałam, wysyłałam milion smsów...
-Czytałem je ale... nie wiem jak mogłaś mnie okłamać. Czemu na wstępnie mnie okłamywałaś?
-A kto chciałby być z mężatką w separacji, która na dodatek ma dziecko. Nie odsuwaj się ode mnie, błagam.
-Przepraszam... potrzebuję jeszcze czasu na to.
Rozłączył się a ja się rozpłakałam. Byłam zrozpaczona.
Nie będę na niego czekać w nieskończoność aż mi wybaczy. A co jak przespał się z jakąś laską jak zniknął na te trzy dni? Może właśnie jej potrzebuje, nie dziewczyny z kłamstwami i dzieckiem?
Musiałam odreagować. Nie mogłam normalnie się uczyć ani skupić na życiu. Poprosiłam Allie o zaopiekowanie się na jakiś czas Christophem, nie może przebywać w moim pobliżu kiedy będe wampirem z wyłączonym człowieczeństwem. Czuję zbyt wiele bym mogła normalnie funkcjonować. Po prostu to zrobię, i po sprawie.
-Nie możesz tego zrobić!-Krzyknęła Allie.
-To zły pomysł... Zrobiłam to, i...-przerwałam Kat.
-I ci ulżyło! Czułaś ulgę, ja nie dam bez niego rady, nie rozumiesz? Jest dla mnie wszystkim, nie chcę tak żyć, w cierpieniu. Nie da się mi usunąć pamięci, więc muszę to zrobić.
-Nie!
Zniknęłam, zaszyłam się w jakimś barze i... wyłączyłam to. Po prostu.
Czułam się cudownie! Szalałam po imprezach pijąc z ludzi, mm... Kiedy weszłam do łazienki ujrzałam swoje czerwone oczy. Zaśmiałam się zadowolona z siebie i obojętnie ruszyłam do wyjścia. Za mną pełzł jakiś żałosny chłopaczyna. Odwróciłam się w jego stronę i złapałam za gardło.
-Chcesz zginąć? Nie ma sprawy.
Zaciągnęłam go siłą do jednych z budek telefonicznych. Bawiłam się świetnie, kiedy rozszarpywałam go na kawałki. Krew była taka słodka... Mniam!
Rano wróciłam do mieszkania, Allie podstawiła mnie pod ściana wściekła i zadawała milion pytań. Potem zjawił się Dante z bagażami.
-Gdzie wyjeżdżacie?-Udawałam, że mnie to obchodzi.
Słabo grałam kiedy miałam wyjebane w to wszystko.
-Zabieramy Christopha do Forks.Nie możesz z nim przebywać w takim stanie, zabiłabyś go.
-No i co?-Wzruszyłam ramionami.
-Nie wierzę w to! Jesteś straszna!
-Jedźcie już, zabierzcie Kat stąd, no i Nathana. Nie zamierzam zrezygnować z tej przyjemności jak wyłączenie człowieczeństwa! To cudowne.-Westchnęłam rozmarzona.-Będę zabijać więcej, będzie o mnie w wiadomościach.-Puściłam oko.
Dante podszedł do mnie i spojrzał w oczy. Wyprostowałam się a on bez słowa rezygnując z dyskusji, wyszedł. Allie zrobiła to samo.
-Ale z ciebie suka.
-Tak czuje się świetnie, a teraz spierdalaj, mam własne rzeczy do roboty.-Mruknęłam patrząc na nią znudzona.
Bez słowa wyszła. Słyszałam ich rozmowę, ale wyłączyłam słuch w tamtym kierunku, by ich nie podsłuchiwać. Co mnie to?
Słyszałam jedynie płacz Christopha. Ta rzecz gdzieś tam we mnie poruszyła moje człowieczeństwo, ale nie. Przysięgłam sobie, że nie wyłączę go dopóki nie będzie mi lepiej.
Kiedy wyszłam z mieszkania za nimi zatrzymałam Dantego i szepnęłam mu na ucho.
-Jeśli któreś z was, nędzne istotki zechce mnie w jakikolwiek sposób powstrzymać w tym co robię, jeśli ktokolwiek będzie próbował włączyć człowieczeństwo... zemszczę się.
-Idź do piekła.
-Właśnie tam się kieruję.-Zaśmiałam się i odeszłam.
Weszłam na imprezę. Odstawiłam się, umalowałam, rozpuściłam włosy... Słyszałam jak krew płynie w ich żyłach, jak tętno skacze, jak są zmęczeni. Piekło czas zacząć! Oczywiście, tych nastolatków czeka sieczka. Sala będzie cała we krwi już za moment, polowanie znów się rozpoczyna a... w wiadomościach będę jeszcze dziś wieczór! Cudownie, cudownie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz