sobota, 28 marca 2015

Od Ethana

Minęły dwa tygodnie, a ja codziennie spośród tych czternastu dni, widziałem jak moje dziecko rośnie. Nie dało się zrobić USG, więc nie wiedzieliśmy jaką ma płeć.
Lekarz stwierdził, że przyjdzie na świat za dwa miesiące.
A więc jeszcze prawdopodobnie  tyle czasu dzieli Sophie od śmierci.
Dzień w dzień poświęcałem jej mnóstwo czasu. Zmusiłem się nawet, by okazywać jej uczucia.
Za tydzień miał się odbyć ślub.
Dziś jednak, Sophie miała jakiegoś doła.
Gdy wszedłem do niej do pokoju, okno było otwarte, a ona pochylała się nad jakimiś zdjęciami.

http://38.media.tumblr.com/6ae1ff6e2a5211f423529bc22b60cdb1/tumblr_my1tw8Eipe1rm0c0qo1_400.gif
Od razu na skórze wyczułem jej przygnębiony nastrój. Doktor ostrzegł, że z powodu tej "niezwykłej" ciąży, wszystkie towarzyszące jej skutki uboczne, mogą być o wiele mocniejsze.
Dlatego nie przejąłem się z początku jej stanem.
Zamknąłem okno i usiadłem obok niej na łóżku.
- Co się stało kochanie? - wymruczałem całując ją w głowę.
- Przypomniała mi się moja mama... Nie żyje od trzech lat...
- Tak mi przykro - szepnąłem i pomyślałem o swoich rodzicach, którzy zmarli wiek temu.
- Ethan... Ona była dla mnie wszystkim - rozpłakała się i wtuliła mi się w bluzę.
Gdy tak płakała, a ja głaskałem ją po głowie, przypomniała mi się niespodziewanie Chrissy.
Szybko pomyślałem o czymś innym, zanim lawina wspomnień przytłoczyłaby mnie do reszty.
- Wiem skarbie - powiedziałem cicho - Ale jej już nie ma... Spotkacie się kiedyś po śmierci, jeśli Bóg naprawdę istnieje...
Kiedyś - 2 miesiące.
- Wiem... Przepraszam, że się tak rozklejam - otarła łzy, a ja uśmiechnąłem się  dobrotliwie.
- Nie masz za co przepraszać. Nie przejmuj się już tym, naprawdę - powiedziałem.
Sophie westchnęła.
- Co będziesz tu tak siedzieć sama i się dołować - mruknąłem - Choć na dół.
Wzruszyła ramionami.
- Niech ci będzie.
Zeszliśmy na dół i po chwili Sophie już się śmiała z kawałów Dantego.
Oho. "Skoki hormonalne".
- W czym wampiry jedzą posiłki? W naczyniach krwionośnych.
Sophie roześmiała się, niczego nie świadoma, a ja rzuciłem ostrzegawcze spojrzenie bratu.
Udawało nam się perfekcyjnie, ukrywać przed nią prawdę. Na polowania chodziliśmy pojedyńczo i tylko w nocy.  Wszyscy zgodnie uznaliśmy, że nie będziemy dodatkowo sprawiać jej problemu, tą informacją... Nie wiadomo jak by zareagowała.
Dowie się, gdy przeżyje i ją przemienimy...
A na to były marne szanse...
Teraz jednak nie chciałem o tym myśleć. Dante dalej rzucał te swoje "kawały", na szczęście już nie o wampirach. Ja pewnym momencie zamyśliłem się i totalnie odjechałem patrząc się w okno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: