sobota, 28 marca 2015

Od Chrissy


 Siedziałam w ławce na tym cholernym egzaminie. Nie mogłam się skupić, na dodatek zapomniałam wziąć ze sobą insulinę, zapomniałam ją wstrzyknąć. Byłam nerwowa, nie dawałam rady się skupić. Jednak jakoś musiałam przebrnąć te kilkanaście długich minut by zaliczyć. Stres nie równał się z bólem moich ran na brzuchu, z którymi było coraz gorzej. Jednak lekarz stwierdził, że nie ma się czym przejmować gdy przy wydawania mi badań obejrzał rany. Ja uważałam coś zupełnie innego.
   Po egzaminie od razu poszłam do domu, o mało co nie zemdlałam kilkanaście razy gdy szłam do samochodu. Tam zostawiłam insulinę, w samochodzie miałam zapasową. Wzięłam ją od razu i po krótkim czasie zawroty głowy przeszły ale ból ran pozostał taki sam. Żadne tabletki przeciwbólowe na mnie nie działały, nic nie mogło równać się z takim bólem jak ten który teraz odczuwałam. To mnie męczyło coraz bardziej, miałam dość. Nawet w nocy nie mogłam spać przez to. Raz na jakiś czas ból znikał, ale potem wracał z niewyobrażalnym kopem na ''dzień dobry'', co było dla mnie najgorszym uczuciem jak na ten czas.
   Od spotkania z Ethanem minęły dwa tygodnie, miałam nadzieję, że u niego wszystko w porządku i nie próbuje się zabić. Mój brat wraca właśnie dzisiaj ale idę o zakład, że Leon spędzi noc w lesie jako kretyn kretynów. Moja mama pracowała, ale przyjeżdżała by mnie kontrolować. Nie za bardzo udawało się jej pilnować mnie bym brała lekarstwa, ja także zapominałam z nadmiaru obowiązków i uczelni. Nie miałam czasu myśleć o tym, by pójść do lekarza aby przepisał mi jakieś naprawdę dobre leki na moje rany. Oczywiście była to Lilianna, która jest w rezerwacie. Teraz jest w ciąży, zaczęłam ją odwiedzać a moi przyjaciele z grona wilkołaków nie zbliżają się do mnie ze względu na ostatnie sytuacje sprzed roku. Chodzi mi o to spięcie między Rileyem a Ethanem. Tutaj byłam bezpieczna od Rileya, ponieważ nie ma wstępu do Forks. wilkołaki jak obiecały, że nie dopuszczą go do granicy, tak słowa dotrzymują.
   Za szybko wyjechałam samochodem z parkingu, ponieważ po wzięciu insuliny trzeba odczekać trochę, a ja to zignorowałam. Nacisnęłam pedał gazu i gdy ból ran powrócił wraz z nim silny zawrót głowy. Jechałam strasznie szybko, jak to u mnie było normalne.
   Wjechałam w tira, dalej widziałam tylko ciemność.
   Straciłam świadomość, nie było mnie. Może umarłam? Boże, obym umarła. Nie myślałam o niczym innym od tych paru miesięcy. Chciałam umrzeć, ale brat i mama... no i Allie i Katherine... to przytrzymywało mnie przy życiu, że sprawiłabym im ból moim odejściem, nie chciałam ich ranić. Jednak teraz było to zupełnym przypadkiem, wypadek spowodowany z mojej głupoty i nieuwagi.
   Nienawidziłam siebie, mogę to w końcu powiedzieć otwarcie. Moja choroba nie dość, że zniszczyła mi życie to jeszcze je utrudnia. No i przez nią spowodowałam wypadek. Tak bardzo siebie za to nienawidziłam, nie mogę być normalna. Po prostu nie mogę. Muszę zawsze sprawiać problemy, muszę być tak cholernie kłopotliwa, że pewnie zabiłam kierowcę tira albo nawet... siebie zabiłam. W sumie jeśli chodzi o mnie...to dobrze. Dla mnie to wielka ulga.
   Nie mogłam leżeć w szpitalu! Przecież studia... Moja nauka znów pójdzie w cholerę a ja zawalę materiały. To było dla mnie największym minusem w tym momencie.
   Obudziłam się jak podejrzewałam w szpitalu. Cudownie! Przy mnie siedziała Allie i Elise. Co robiła tu El? Skąd wiedziała? Czyżby Allie się tak szybko dowiedziała i powiadomiła Elise?
-Co ci odbiło?-Syknęła zła Elise.
-Zapomniałam wziąć insulinę. Kręciło mi się w głowie gdy jechałam samochodem... i wjechałam w tira. Albo to on we mnie...
-On w ciebie.-Powiedziała Allie.-Jechałaś szybko, ale on jechał twoją stroną naprzeciwko ciebie. Nie wiadomo jak przeżyłaś, ale masz szczęście.
   Do pomieszczenia weszła Lilianna. Była lekarzem, cieszyłam się, że widzę ją w swoim zawodzie i... szczęśliwą. Tak bardzo chciała mieć dziecko, wyjść za mąż i znaleźć pracę.
-Znów się widzimy... tylko w nie przyjemnych okolicznościach.-Uśmiechnęła się Lili.
-Coś z nią poważnego?-Spytała zdenerwowana Elise.
-Ma złamaną prawą rękę, wstrząs mózgu... ale poza tym to nawaliła na całej linii. Mówiłam ci, pamiętaj o insulinie.
   Milczałam. Elise pokręciła głową zła na mnie, że byłam tak nieuważna i zapomniałam o tej insulinie. Ale dopiero teraz do niej dotarło.
-Jak to insulina? Co z nią?
-Nie wiesz...-Szepnęła Allie.
-Bierze insulinę, ponieważ ma cukrzycę.
-Nie powiedziałaś mi nic?!-Krzyknęła Elise.
-Nie chciałam by wiedział cały wszechświat...
-Przyjdę później.-Wyskoczyła ze szpitala.
   Pewnie wróciła do domu. Wiedziałam, że będzie taka reakcja. Po prostu wiedziałam. Allie pokręciła głową.
-Katherine nie wie, prawda?
-Nie.-Pokręciła głową Allie.-Nathan pilnuje jej, by nie spotykała się z tobą.
-Okej.-Westchnęłam.
   I nagle zasnęłam. Ponowny zawrót głowy, ale ten był silniejszy. Może zapadłam w śpiączkę... Oby. Zobaczymy za kilka godzin, czy się obudzę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: