niedziela, 29 marca 2015

Od Ethana

 Jak na skazanie zszedłem na dół.
- Ethan! Jesteś! Wszędzie cię szukałam! - powiedziała Elise i zaraz wszyscy mnie dopadli.
Emilie pomagała jeszcze przygotować się Sophie na górze.
Słyszałem nerwowe bicie jej serca.
I bicie serca mojego dziecka.
"Dziś twój dzień. Idź i świętuj".
Nie miałem najmniejszej ochoty do świętowania. Czułem się wręcz jak na pogrzebie. Chciałem dogonić Chrissy i powiedzieć jej całą prawdę... Ale co by to dało? Sprawy by się tylko skomplikowały...
Klamka zapadła. Nie było już wyjścia z tej sytuacji.
Chcąc nie chcąc musiałem ożenić się z Sophie.
 Rozglądając się po całym naszym domu i podwórku, które Elise przeobraziła w coś.. niewyobrażalnego, złapałem się za głowę.
- Elise, ty chyba zwariowałaś! - rzuciłem zirytowany.
Posłała mi buziaka.

http://media.tumblr.com/e580ae953faf37b8216a40b8b6c933ac/tumblr_inline_mrpd05PxzI1qz4rgp.gif
- Pamiętaj, że cię kocham braciszku - parsknęła śmiechem - A teraz wybacz, ale idę się ubrać.
Zmęczony zacząłem szukać Nathana.
Gdy trafiłem na Dantego, który oczywiście stał z kieliszkiem i rozmawiał z gronem swoich wielbicielek, spytałem go o to.
- Gdzie jest? - odparł - A skąd ja mam to wiedzieć - wybuchnął śmiechem.
Przewróciłem oczami i zacząłem przeszukiwać pokoje.
Wreszcie na niego trafiłem. Siedział jakiś przybity w swojej sypialni.
Gdy tylko wszedłem, podniósł powoli wzrok.

http://images6.fanpop.com/image/photos/33700000/Breaking-Dawn-Edward-edward-cullen-33710791-500-212.gif
Zamknąłem drzwi i spytałem.
- Co się stało?
Nathan westchnął.
- Nie mogę patrzyć, jak robisz coś, przeciwko sobie. Życie jest nie fair.
- A kto powiedział, że jest fair? - prychnąłem i usiadłem obok niego.
- Naprawdę, szkoda mi ciebie...
- Trudno. Nawarzyłem sobie piwa, to teraz muszę je wypić...
- Ale no czemu? Czemu nie pogodzisz się z Chrissy? Czemu nie będziecie żyć tak jak dawniej?
- Nat, gdyby się dało...
Brat mi już nie odpowiedział, bo do środka wpadła Elise.
- No tu jesteście! Wszędzie was szukamy!
Popatrzyliśmy po sobie z Nathanem rozbawieni i wstaliśmy.
- Jeszcze możesz wszystko odwołać - szepnął brat gdy wychodziliśmy, ale zignorowałem go.
Zeszliśmy na dół.
Zaniedługo wszystko miało się zacząć.
"Jeszcze możesz wszystko odwołać".























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: