poniedziałek, 2 marca 2015

Od Katherine

Obudziłam sie w jakimś pomieszczeniu. Dzięki wampirzemu wzrokowi ciemność mi tak nie przeszkadzała. Wstałam. Miałam zawroty w głowie przez werbenę którą mi podano. 
-Nie ma co Kat.. masz to niezwykłe szczęście trafiać w te same miejsca wiele razy. -powiedziałam sama do siebie. 
Byłam nawet w tym samym pokoju. Na ścianie widziałam zadrapania które zrobiłam z nudów kiedy byłam tu ostatni raz. 
Kiedy byłam tu pierwszy raz spędziłam tu 5 dni. Ciekawe ile teraz? I ciekawe czy teraz uda mi się uciec. Może Damon znów mnie uratuje? Nie ma co.. jestem typem samodzielnej kobiety ale lubię kiedy przystojniacy ratują mnie. Nikt mnie nie znał tak na prawdę. Jedyne osoby które mnie znały to były ta przez którą tu trafiłam oraz ta która pewnie tu była. 
-Hallo!!!! Wiem że ktoś obok jest i mnie słyszy! Naomi ty mała dwulicowa dziwko wiem że mnie słyszysz! -krzyczałam.
Wiedziałam że po czasie to zawsze działa. 
I tak jak myślałam po godzinie moich krzyków w których ubliżałam wszystkim tu obecnym oraz marudzenia że mi tu nie wygodnie a brak słońca działa źle na moja cerę.. ktoś wreszcie otworzył. 
Zobaczyłam ochronę. 
Strzelili do mnie z pistoletu strzykawką z werbeną. Opadłam na kolana. Zabrali mnie na sale gdzie prowadzili eksperymenty. Wszystkie te wspomnienia z pierwszej wizyty tu zaczęły wracać. Miałam nadzieje że tu nie trafię a jednak nie udało mi sie tego uniknąć. 
Położyli mnie na metalowym łóżku operacyjnym po czym zakuli moje nogi i ręce. 
Do sali wszedł zahipnotyzowany lekarz. 
Zaczaił pobierać moja krew a następnie zaczął nacinać moja skórę w rożnych miejscach. Wbił mi w brzuch nóż i nie wyjął go. Jęknęłam. 
-Czyżby werbena w moim ciele wam przeszkadzała czy może chcecie bym sie powoli wykrwawiła? -zaśmiałam się ledwo słyszalnie. 
Lekarz nawet nie spojrzał na mnie. Nie miałam nic do ludzkich kukiełek jednak tylko do tych moich zahipnotyzowanych kukiełek. 
Po godzinę wyjął nóż i wtedy dopiero rana zaczęła sie goić. 
-Co teraz?-zapytałam z uśmiechem. 
Jednak znów nie dostałam odpowiedzi. 
Zabrano mnie znów do celi. 

***

I tak minęły 3 dni. Czwartego dnia znów zabrano mnie na salę jednak tym razem na salę do szpitala który znajdował się nad agencją choć można powiedzieć że on także był budynkiem agencji. Znów miałam podaną werbenę. Położyli mnie na łóżku jednak tym razem nie zakuli. I tak dopóki w moim organizmie była werbena nie mogłam za bardzo nic zrobić. Pobrano moja krew a następnie lekarz-kukiełka wyjął z szuflady jedną strzykawkę z jakimś dziwnym.. płynem. Nie mogłam nawet stwierdzić czy ten płyn był czerwony czy zielony. Podszedł do mnie i z dużym zamachem wbił mi strzykawkę w klatkę piersiową prosto w serce. Cholera.
Zaczęłam czuć palący ból. Pojawiły się mroczki przed oczami. W tym samym momencie kiedy lekarz wyciągał strzykawkę zrobiło sie zamieszanie. Ktoś wpadł na salę. Widziałam niewyraźną bójkę. Chciałam sie podnieść jednak zamiast upaść spadłam z łóżka na płytki. 



Czułam jakby wszystko w środku mnie... umierało lub coś w tym stylu. Odlatywałam powoli. Ktoś do mnie podszedł i wziął mnie na ręce. Straciłam przytomność a jedyne co zdążyłam skojarzyć to zapach. Takich perfum używał tylko Damon...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: