czwartek, 26 marca 2015

Od Katherine

Nathana nie było A mały spał. Poszłam sie wykąpać. W łazience kiedy zmyłam makijaż zobaczyłam ze leci mi krew z nosa.
-Co jest?-zdziwiłam się.
Zrobiło mi sie słabo i zakręciło mi sie w głowie. Podparłam sie rękami umywalki. Nabrałam pare razy głęboko powietrze poczym je wypóściłam. To nie był pierwszy raz. Czułam że słabnę z dnia na dzień. Wszyscy mieli racje. Urodzenie dziecka wampira przez człowieka jest śmiertelne dla tego drugiego a rzadziej dla tego pierwszego. Dzięki krwi wilkołaka przetrwałam z Alanem ciąże ale od 5 miesięcy jej nie piłam. Nie czułam takiej potrzeby jednak teraz... Nie miałam nawet siły potrzymać na rękach swojego trzy letniego synka. Trudno mi było się przystosować do tego że on tak szybko roście. Dopiero co 5 miesięcy temu go urodziłam.
Otarłam krew i wykąpałam się poczym poszłam spać.
***
Rano nie zastałam Nathana. Nie byłam nawet pewna czy wrócił na noc. Byłam zła jednak nie miałam siły go szukać. Zrobiłam śniadanie sobie i małemu a gdy zjedliśmy dałam mu zabawki a sama położyłam się na kanapie. Kiedy on się grzecznie bawił ja zasnęłam.
Śniła mi się Naomi. Zabrała Alana i uciekła z nim gdzieś. Nigdzie nie ogłam ich znaleźć.
Obudziłam się cała rozgrzana. Alanek nadal się bawił i ku mojej radości był cały i bezpieczny. Wstałam ale od razu tego porzałowałam. Zawroty głowy robiły się coraz bardziej męczące.
-Kat?-usłyszałam Nata.
-Gdzie byłeś?-zapytałam kiedy wszedł do salonu.
-Musiałem coś załatwić.
-Co takiego?
-Nic.
-A więc mamy tajemnice przed sobą? Okej...
-Nie gniewaj się. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
-Dobrze. Zabrałbyś małego na spacer? Źle się czuje chciałam odpocząć.
-Coś ci dolega?
-Nie. Tylko przeziębiłam się.
Zabrał małego a ja poszłam do sypialni przespać się jeszcze.
Obudził mnie hałas. Myślałam że to Nathan wrócił z Alankiem jednak coś mi nie grało. Po cichu zeszłam na dół. Ktoś był w kuchni. Wzięłam coś ciężkiego i zaczaiłam się.
-Na prawdę? To tak tu się gości traktuje?-usłyszałam kobiecy głos.
Był mi dziwnie znajomy. Serce mi dziwnie zabiło mocniej a w głowie słyszałam przez chwile znajomy mi płacz dziecka. Weszłam do kuchi i zobaczyłam tę kobietę a raczej wampirzycę.
-Co tu robisz i kim jesteś?
-Spałaś więc sama postanowiłam się ugościć.
-Kim jesteś?
-Nie poznajesz mnie?
Spojrzałam na nią dokładniej. Wysoka brunetka o znajomych oczach.
-Jestem Valentina.
-Jesteś od Naomi?
-Nie.. Powinnaś mnie poznać choć tyle lat minęło a widziałaś mnie tylko chwilke mimo iż byłam przy tobie a ty przy mnie pare miesięcy...
Zastanowiłam się chwilę.
-To nie możliwe...
-Witaj mamo.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: