- Może nie będzie tak źle... Może pokochasz i ją i wasze dziecko - powiedział Nathan, a ja podniosłem głowę i uśmiechnąłem się kpiąco.
- Wyobrażasz sobie mnie w roli tatusia? Bo ja szczerze nie bardzo - odparłem.
- Będziesz zmieniał pieluszki, tak jak Nathan - parsknął śmiechem Dante, a ja spiorunowałem go wzrokiem.
- Nie będę. Bo nie chce tego dziecka.
Bracia zamilkli, a Dante spoważniał.
- Ethan, nie zachowuj się jak dziecko.
- Bierz odpowiedzialność za własne czyny - dodał Nathan.
Zgrzytnąłem zębami.
- Równie dobrze mogła się puszczać z innymi!
- Co się z tobą dzieje? - warknął Dante - Wiem, że się boisz, ale zachowuj się jak dorosły.
- Jak dorosły?! - zakpiłem - A ty niby co robisz? Zdradzałeś notorycznie Allie z jakimiś pustymi laskami.
- Ale nie zostawiłem jej gdy mnie najbardziej potrzebowała, tak jak ty Chrissy - odgryzł się.
Zamarłem i spojrzałem na niego.
Nie panowałem nad sobą. Po prostu się na niego rzuciłem.
Byłem taki wściekły... Taki zły...
Mało brakowało i gdyby Nathan mnie nie powstrzymał... grubo by było.
- Co cię napadło?! - ryknął Dante.
Nic nie powiedziałem, tylko wyszedłem trzaskając drzwiami.
Nie radziłem sobie już z tym wszystkim. Po prostu miałem dość.
Czym tak zawiniłem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz