czwartek, 19 marca 2015

Od Katherine

Moja ciąża przebiegała jak na razie dobrze. Byłam w 6 tygodniu a mój brzuch wyglądał tak jakbym była w 6 miesiącu. Nathan opiekował się mną cały czas i spełniał każde moje zachcianki. Reszta starała się rozwiązać problem z Chrissy.
-Jak sie czujesz?-zapytał mnie Nathan.
-Jak słonica. -odparłam.
-Na pewno nie chcesz wiedzieć czy to będzie chłopiec czy dziewczynka?
-Na pewno. A i wczoraj zrobiłam przelew z mojego konta bankowego w Londynie do miejscowego tu. Postanowiłam ze kupuje sobie dom a z innych kont bankowych postanowiłam nie ruszać pieniędzy by dziecko miało wszystko czego chce w życiu.
-Sobie kupujesz dom?
-No i dziecku.
-A ja?
-Chciałbyś z nami zamieszkać?
Nathan sie uśmiechnął i wstał z kanapy po czym uklęknął przy mnie i wyjął pierścionek.
-Czy ty Katherine Pierce uczynisz mi ten zaszczyt i spędzisz ze mną każdą dobrą i złą chwilę? Byłbym najszczęśliwszą istotą nie tylko na ziemi jak i w całym wszechświecie.
-Robisz to dlatego ze urodzę twoje dziecko czy z miłości do mnie?
-Z miłości.
-A więc zgadzam sie.-odparłam i pocałował mnie po czym założył mi na palca pierścionek.

***

Od oświadczyn minęło parę tygodni. Lekarz zaprzyjaźniony z rodziną Wood badał mnie jak zwykle codziennie. Mówił że lada chwila dziecko może przyjść na świat oraz bym jeszcze nie odstawiała "wilczych dopalaczy". Nathan stresował sie jeszcze bardziej. Mieszkaliśmy już w swoim własnym domu a mój narzeczony całymi dniami urządzał pokój dla dziecka. Dla mnie oczywiście wszystko co działo sie za drzwiami było tajemnicą.
-Nathan!-powiedziałam lekko głośniej.
Dobrze było mieć narzeczonego wampira. Nie musiałam krzyczeć by mnie usłyszał.
-Tak?-zjawił się szybko.
-Przyniósł byś mi wodę?
-Dobrze.
Kiedy tylko wyszedł poczułam skurcz. Co jest?
-Nat..-powiedziałam zmartwiona.
-Już, proszę.-odparł dając mi wodę.
-Nie, Nathan chyba sie zaczęło..
Odłożył szklankę na stolik i szybko wziął mnie na ręce. Wampirzym tempem zaniósł mnie do samochodu i ruszył z piskiem. Jechał bardzo szybko.
-Jak zaraz nie zwolnisz to nie dożyje nawet dojazdu do kliniki! -wysapałam pomiędzy skurczami.
Kiedy dojechaliśmy do kliniki należącej do lekarza który opiekował sie moją ciąża odeszły mi wody.
Poród trwał długo. Po wszystkim usłyszałam płacz dziecka i przez "mgłę" widziałam jak lekarz podaje je pielęgniarce.
-Gratuluję to chłopiec.
Uśmiechnęłam się i straciłam przytomność..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: