-Musisz zawsze postawić na swoim?-Westchnął.
-Tak, bo wiesz... dziewczyny zawsze mają racje. A tak się składa, że zawsze ty prowadzisz a akurat stąd do hotelu mamy daleko...-zacięłam się.- nie mówię zbyt szybko?-Zmrużyłam oczy.
-Nie, ale i tak jak się opalisz wyglądasz jak biała kartka papieru.
-Wszyscy zawsze mi mówili, że wyglądam jak lalka, a zawsze mnie to wkurzało. Lalka kojarzy mi się ze sztuczną pustą lalą...
-Zachciało ci się tak filozofować na temat przeszłości?-Zaśmiał się.
-Nie, ale wieczorem idziemy na imprezę... Tak postanowiłam.
-A ja mam coś do powiedzenia...?
-Nie.-Wtrąciłam mu się w zdanie.-Nigdy na żadnej razem nie byliśmy, a chciałabym widzieć spitego Ethana. Miałabym ubaw.
-To się nie stanie, wampiry muszą wypić sporo żeby się upić.
-No to wypijesz ze mną trochę, sam potem się rozerwiesz. A potrafisz się kontrolować przed rozgrzanymi laskami które kuszą swoimi ciałami więc nie widzę problemu.
-Śmiejesz się z pijanych ludzi, to nienormalne.-Zaśmiał się.
-Może, ale musimy iść. W Rio są cudowne imprezy.
-Byłaś choć na jednej?
-Tak. Byłam na jednej we Włoszech, Francji... ale tam są bardziej uroczyste, nie ma szaleństwa. Wiesz, o co chodzi, suknie balowe, taki szajs nie do opisania. A w Rio byłam dwa razy jak z ojcem siedziałam tu w wakacje dwa lata temu. Są super, pewnie wpadnie zespół Thirty Seconds To Mars czy coś... Będzie super.
-Masz dużo energii...
-Musiałam odreagować.
-Po czym?
-Po.. właściwie... Niczym.
-Ukrywasz coś.-stwierdził od razu łapiąc zasłanianie się imprezą.
-Nie.-Zaparkowałam i prawie wyrżnęłam w samochód naprzeciwko.-Przez ciebie to było.
-Jasne. Zwalaj na biednego faceta.
-Masz czarne oczy... idź zapolować,co?
-Znowu coś się stanie i będziesz to ukry..
-Nie! Pójdę do sklepu kupić jakąś sukienkę na imprezę... buty...
-Dobra, będę za godzinę.-Pocałował mnie i zniknął.
Zdążyłam kupić sukienkę uczesać włosy... byłam gotowa do wyjścia w sam raz. Tylko szukałam butów które od razu zapodziałam w mieszkaniu. Ethan miał ze mnie ubaw jak skakałam po mieszkaniu w poszukiwaniu butów, jednak nalegał bym założyła inne.
-Może pójdę na boso?!-krzyknęłam.-Boże, jak ja bym wyglądała w innych butach... To niedorzeczne...
-Przywiązujesz za dużą wagę do ubrań.
-Jak każda normalna dziewczyna. Nie jestem Bellą Swan ze Zmierzchu.
-Nawet bym nie chciał.-Parsknął.
-Fajnie.-Mruknęłam.
-Błagam, kochanie... szybciej. -Poprosił.
-Może ty mi pomożesz zamiast stać mądralo?-Powiedziałam przesłodzonym głosikiem.
Wstał bez słowa i poszedł do naszego pokoju. Przyszedł i podał mi buty z rozbawieniem.
-Gdzie były?-Spytałam zaszokowana.-Szukałam wszędzie...
-Tylko nie w pudełku które walnęłaś za drzwi.
Uniosłam brwi i poczułam się jak idiotka. Bez słowa poszłam za nim do samochodu i pojechaliśmy na miejsce gdzie odbywała się impreza. Zjechało się chyba pół miasta, jak myślałam... był mój ulubiony zespół i wiele drinków do wypicia których dawno tu nie piłam.
-Chodź do baru.-Uśmiechnęłam się i usiadłam na kręcącym krzesełku.
Za ladą stał młody chłopak, odwrócił się a ja zamarłam z zaskoczenia.
-Christian!-Ucieszyłam się.
-Widziałem wiele twarzy, ale ciebie nie kojarzę.-Mruknął rozbawiony.-Jesteś jedną z tych co ciągałem do łóżka ostatnio?
-Boże, nie...-Zaśmiałam się.
-E... To skąd znasz moje imię piękna?-Nachylił się by bliżej mi się przyjrzeć.
Wyglądało to tak, jakby chciał mnie pocałować. Ethan zjawił się w sekundę i jak na niego dość mocno pchnął Christiana do tyłu.
-W czymś pomóc?-Warknął Christian.
-Może właśnie tobie w czymś pomóc chłopczyku?
-Cicho Ethan.-Uspokoiłam go. -Christian, to ja Chrissy! Córka m...
-A niech mnie! O kurwa! Chrissy... a przepraszam. Christiana Johnson, jak pamiętam?!
Roześmiałam się i zamówiłam jednego z ich drinków.
-Kto to?-Wyostrzył ton Ethan.
-Jej PRZYJACIEL.-Zaznaczył dobitnie Christian.-A raczej były chłopak, mogę tak powiedzieć.
Nie wiedziałam, że sprawa tak się potoczy. Christian lubił gadać, a akurat Ethan mógłby się wiele nieciekawych rzeczy o mnie dowiedzieć. Odciągnęłam ukochanego na bok by być z dala od Christiana.
-Christianna Johnson? To twój były? Co to ma być? Podobno twój były jest z Forks...
-Tak, ale... ehm... Nie roztrząsajmy tego...
-Czemu mi nie mówiłaś?
-Po co?
-To ten który cię zostawił bo byłaś w ciąży?
-Ethan...
-Wracamy do hotelu.
I tyle zabawy...
Kiedy wróciłam niezadowolona walnęłam się na łóżko i zatrzasnęłam drzwi. Nie chciałam z nim o tym rozmawiać. Gdyby dowiedział się, że go okłamałam w sprawie ciąży... w ogóle okłamałam wszystkich... nie wiem jak by zareagował...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz