Umówiłam się z Christianem tak, że ja będę mogła się z nim widywać tylko wtedy, jeśli tu zostanę. Przecież jak mogłam wybierać pomiędzy tamtym miejscem a tym? Ale tu chodzi o mojego syna, nie miałam wyjścia. Musiałam porozmawiać z Ethanem na temat tego, że muszę tu zamieszkać... Nie wiedziałam, czy będzie chciał tu być. Nie musiał. Zrozumiem go, jeśli odmówi. A na pewno mu nie powiem o ciąży.
Siedziałam u Christiana, nie wiem czy Ethan byłby w ogóle zadowolony, że przesiaduję tyle czasu u niego, ale cóż mogłam zrobić, że miałam dziecko z kretynem?
-Jutro rano o dwunastej ZERO ZERO mam go widzieć pod domem. Masz klucze, z resztą masz tu na mnie czekać.
-Czemu jesteś na mnie wściekły?
-No nie wiem, bo może nie chciałem...
-Nie wypowiadaj tego na głos! Chciałam roz...-Chrząknęłam.-Chciałam skończyć nasz popieprzony związek, ale przez dziecko to było niemożliwe.
-Ale teraz zaczęłaś się nim interesować!?
-Chciałam go wcześniej odzyskać ale nie miałam z tobą kontaktu! Mogłam iść do sądu i załatwić to jak trzeba...!
-Nie odbierzesz mi Christopha choćbyś miała łazić po najlepszych adwokatach i sądach. On jest mój, ja mam nad nim opiekę a tobie z łaski pozwalam się nim opiekować.
-Z łaski!? -Parsknęłam.-Jak mogłam być z kimś takim?!
-Nadal jesteś prawnie.-Zaznaczył.
-Przez ciebie!-Wrzasnęłam.-To było rok temu w czas mojej osiemnastki, nie myślałam wtedy normalnie!
-Ale byłaś we mnie zakochana kretynko a teraz masz dziecko i się odezwała, wielka mamusia.-Zaśmiał się.
-Zabieram go do siebie.
-Dwunasta jest u mnie.-Syknął przez zaciśnięte zęby a ja wyszłam.
Wsadziłam Christopha do samochodu do siodełka.
-Mamo, długo jece?-Spytał sepleniąc.
Uśmiechnęłam się nagle. Powiedział do mnie mamo...
Ale zdziwiłam się jego nagłym skokiem intelektualnym. Ma trzy latka a mówi bardzo płynnie. Zaczęłam się niepokoić. Porozmawiam z Christianem o tym jutro jak wróci z pracy.
Kiedy weszłam do mieszkania ojca, bo tam się przenieśliśmy, usiadłam z Christophem w fotelu a on zasnął mi na rękach. Nie obawiałam się tego, że Ethan może zadawać ciąg nie wygodnych pytań, odpowiem i skłamię, jak to mi się udaje najlepiej. Jakoś dawałam radę i nie miałam problemu z tym, że na razie go okłamuję. Tłumaczyłam sobie, ze nie ma innej możliwości. A muszę znaleźć adwokata... W zupełnie innej sprawie która zdaje się być bardzo poważna.
Jak przypuszczałam do środka wszedł Ethan. Zamurowało go na widok jakiegoś małego przesłodkiego dzieciaczka leżącego mi na rękach. Zaniosłam go do pokoju i położyłam na łóżku. Zamknęłam drzwi i podeszłam do Ethana.
-Co to za dziecko?
-To synek przyjaciółki... i Christiana. Poznałeś go...
-Wiem, że dziś u niego byłaś.
-Stajesz się nie do wytrzymania! Jak możesz mnie śledzić...
-Bo nie podoba mi się ten koleś.
-Mnie też nie! Ale nie mam wyjścia!
-Jak to nie masz?!
-Ethan, muszę zostać tu na dłuższy czas. Tu zacznę studia, w Forks nie ma żadnej dobrej uczelni... w ogóle żadnej nie ma...
-Co ty kombinujesz?
-Wróć do Forks na parę dni do rodziny. Wrócisz a ja będę tu czekać..
-Z tym dzieckiem.
-Co do niego masz, przepraszam bardzo?-Warknęłam co zabrzmiało jakby matka broniła zawzięcie swoje dziecko.-Ekhem... Nalegam, jedź do Forks. Wakacje jeszcze miesiąc trwają, wrócisz... przerwa nam się przyda. Znów się kłócimy.
-Bo jestem zły, że się z nim tak spotykasz.
-ZAZDROSNY?
-Tak, żebyś wiedziała.
-Nie zrobię nic co by nam wyszło na złe, wiesz o tym.
-Może jednak pojadę.-Krzyknął wściekły i pojechał.
Położyłam się koło Christopha i przytuliłam go.
-Kocham cię bardzo... Nie puszczę cię nigdy więcej choćby nie wiem co.-Szepnęłam i pocałowałam go.
Rano doznałam szoku. Ethan jednak nie pojechał i trzymał na rękach Christopha. Szedł z nim przez pokój, wiedział, że się obudziłam. Zmrużyłam oczy z zaciekawieniem obserwując obydwóch.
-Ethan miałeś wyjechać...
-Wyjadę wieczorem. Nie chcę być pokłócony.
-Która godzina?
-Wpół do dwunastej.
-Cholera,cholera,cholera!-Wstałam i wzięłam Christopha na ręce.-Dziękuję za opiekę nad nim jak spałam. Będe niedługo.
No i odjechałam... oby nikt nic nie wiedział bo wtedy... będą kłopoty, a mój związek z Ethanem może nie przejść takiego obrotu akcji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz