czwartek, 5 marca 2015

Od Ethana

 Wróciłem do domu. Byłem wyczerpany. Emilie przywitała mnie z szerokim uśmiechem.
- Ethan! Stęskniłam się - i najzwyczajniej w świecie przytuliła mnie jak małego chłopca.
Mimo iż ona zarówno jak ja byliśmy wampirami... Nie mogłem narzekać na ten rodzaj czułości.
- Jak na polowaniu? - spytała.
Uśmiechnąłem się.
- Wszystko w porządku. Choć Elise w pewnej chwili wystraszyła się wiewiórki...
Emilie roześmiała się i poczochrała mi włosy.
- Kilka dni cię nie było, a tak się stęskniłam!
Poszedłem do salonu przywitać się z Nathanem. Podaliśmy sobie niby grzecznie ręce, a po dwóch sekundach leżał już na ziemi.
- No i co cwaniaczku? - spytałem rozbawiony.
- Złaź ze mnie - burknął, a gdy tylko się odsunąłem, to on podciął mi nogi.
- Punkt dla ciebie - zauważyłem z sarkazmem.
- No widzisz - uśmiechnął się szeroko.
- Patrz, Katherine idzie w naszą stronę! - pokazałem palcem za nim, a on impulsywnie się odwrócił, pozwalając mi przejąć nad nim kontrolę.
Przepychanka trwała póki d o salonu nie wkroczyła Emilie.
- Ethan dopiero wrócił, a ty już się z nim lejesz?! - spytała poirytowana Nathana.
- To on zaczął - pożalił się tonem naburmuszonego dziecka.
Obaj z matką parsknęliśmy śmiechem.
Potem już nie było tak wesoło.
Siedzieliśmy wszyscy na kanapie razem z Katherine i Chrissy. Oczywiście ta wymieniona najpierw nie brała udziału w dyskusji śliniąc się wręcz na widok mojego brata. Jego zachowania wolałem nie komentować.
Allie opierała się o futrynę drzwi z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Ja zerkałem na Chrissy. Była jakaś dziwna... Bardzo zamyślona.
Siedziała naprzeciwko mnie, więc najpierw musiałem złapać kontakt wzrokowy.
- Co jest? - spytałem bezgłośnie gdy mi się wreszcie to udało.
Pokręciła powoli głową.
- Nic - odparła również bez słów.
Jednak znałem ją wręcz idealnie  i wiedziałem że coś ją gnębi.
 Postanowiłem, że pogadam z nią o tym potem, a teraz...
- Kto ma najświeższe wieści od Dantego? - spytała Emilie.
Podniosłem rękę.
- Ja. Pisał do mnie trzy dni temu.
- Co konkretnie? - spytała uroczystym tonem, choć dobrze już wiedziała. Zresztą... Szczerze, każdy wiedział. Ale no zebranie to zebranie...
- Pisał żebyśmy się nie martwili, a jego powrót może się trochę przedłużyć, ponieważ  musi sobie przemyśleć parę spraw - wyrecytowałem.
- Powiadomiłeś go o tym, że... dziecka już nie ma? - spytała Allie nagle.
- Tak, napisałem mu ten list, nie mam pojęcia kiedy dojdzie - mruknąłem.
- Ale to może jeszcze bardziej opóźnić jego powrót - zauważyła Katherine, która nagle zainteresowała się dyskusją - Może się załamać, pomyśleć że przez niego...
- Znam Dantego - przerwałem jej - Jestem pewny że wróci, by dowiedzieć się co się stało i dać wsparcie Allie.
Rozmawialiśmy jeszcze chwile, aż wreszcie Emilie zarządziła abyśmy się rozeszli. Tak jak przed zebraniem jak i po w głowie ziała mi jedna wielka pustka. Miałem nadzieję, że Dante szybko wróci...
  Gdy Chrissy chciała wyjść złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie.
- O nie moja panno. Dziś pani spędzą noc ze  m n ą.
Roześmiała się.
- A skąd taka pewność milordzie?
- Milordzie? - parsknąłem śmiechem i wziąłem ją na ręce - Bo wiem jak na panią działam Milady.
Nic już nie odpowiedziała bo zamknąłem jej usta pocałunkiem i ruszyłem do sypialni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: