-Ślicznego mam braciszka.-odparła Valentina popijając sobie herbatę siedząc na blacie w kuchni.
-Jak?
-Pytasz się jak to jest możliwe że żyje czy jak to jest możliwe że cie znalazłam? -zapytała.
Charakter miała mój.. władczy i pyskaty.
-To i to.
-A więc kiedy miałam 17 lat zakręciłam sie obok wampira który mnie przemienił na moja prośbę po czym go zabiłam i szukałam ciebie dalej. Nie było trudno.
-Dlaczego chciałaś być wampirem?
-By cie odnaleźć. Miałam nadzieje że moja mamusia mnie szuka, tęskni.. jednak ona zabawiała się wraz ze swoimi przyjaciółmi nie pamiętając o mnie. No i w końcu założyłaś nową rodzinę.
-To nie tak... szukałam cię.. tęskniłam. Całe swoje życie odkąd mi cie odebrano tęskniłam.
-Akurat.
-Dlaczego dopiero teraz sie pokazałaś?
-Stwierdziłam że to dobry moment. Masz dzieciaka, narzeczonego.. przyjaciół. Sielanka co nie? A teraz pozwól iż wmieszam sie w nią. No wiesz.. wejdę ci w życie z butami.
-Valentina.. dlaczego chcesz sie mścić?
-Jestem taka jak ty. Wrodziłam sie do ciebie.
-Widzę. Nie masz za co sie mścić. Ja na prawdę tęskniłam .Chciałam być dla ciebie.. ale nie mogłam. Nigdzie cienie mogłam znaleźć a potem.. sądziłam iż jesteś człowiekiem i twoje życie dobiegło końca!
-Chciałabyś. O... braciszek sie obudził. Pozwól iż to ja się nim zaopiekuję.
-Valentina nie! Nie zrobisz mu nic!
-Jakbym mogła? W końcu to mój braciszek. Nie z tego samego ojca ale matka ta sama. A poza tym.. mój ojciec był pyszny.
-Co?
Valentina znikła a ja pobiegłam do pokoju synka. Tam zobaczyłam jak trzyma go na rękach. Byłam przerażona.
-Daj mi go. Proszę.
-Na prawdę sądzisz Iz bym mu coś zrobiła? Wrodziłam sie do ciebie jednak dziecka a tym bardziej braciszka nie skrzywdzę.
Zadzwonił w tym momencie mój telefon. Dzwonił Nathan. Bałam sie o Alana jednak odebrałam a kiedy zakończyłam rozmowę Valentiny nie było a Alanek siedział na dywanie.
-Mamo kto to był?-zapytał.
-Znajoma. -odparłam z uśmiechem i przytuliłam synka.
******************Oczami Valeniny**********************
Była późna noc. Spacerowałam pustymi drogami miasteczka polując kiedy usłyszałam niedaleko głosy młodych ludzi. Poszłam w tamtym kierunku. Byli na skraju miasteczka w lesie. Grupka nastolatków siedziała przy ognisku popijając piwa.
-Typowa współczesna młodzież.-odparłam sama do siebie okrywając sie między drzewami.
-Dobra spadam.-odparła jakaś dziewczyna.
-Odprowadzić cie?-zapytał chłopak.
-Jak chcesz Leo.
Nastolatkowie ruszyli w moim kierunku jednak mnie nie zauważyli a ja poszłam za nimi. Na to wygląda że dziś sie najem.
-Jak tam z siostrą?-zastała dziewczyna.
-Dobrze.-odparł chłopak który najwyraźniej ma na imię Leo.
-Nie truje ci za bardzo?
-Nie, jest spoko. Mam luzy.. codziennie wpadają do niej koleżanki.
-Jedna z nich jest z tym od Wood'ów?
-Tak.
-Nieźle sie ustawiła. Bogaci.. pewnie na dziecko złapała. Czekaj... Katherina ma na imię?
-Tak. Jest spoko. Tak samo Allie. A do Woodów nic nie mam tylko do byłego mojej siostry.
-Bogaci.. przystojni nie ma na co narzekać.
Czy oni gadali o mojej mamie? Na to wychodzi. Hmm... może jednak dziś sie nie najem? Ta ich rozmowa mnie zaciekawiła. Śledziłam ich aż do momentu kiedy on odprowadził ja pod dom a potem sam poszedł najprawdopodobniej w kierunku swojego domu. Kiedy tylko odprowadziłam go wzrokiem pod drzwi wróciłam do hotelu w którym sie zatrzymałam ale po drodze jednak skusiłam sie na przekąskę. Muszę zamącić Katherine w życiu.
***************************Znowu Kat*******************************
Następnego ranka postanowiłam sie wybrać na spacer z małym. W parku spotkaliśmy Valentine.
-O witajcie. Cóż za niespodzianka.-odparła moja córka.
-Valentina proszę... możemy złapać dobry kontakt... mój narzeczony wie że miałam córkę.. mogę z nim porozmawiać i możesz dołączyć do naszej rodziny.
-Dołączyć? Ja w niej jestem czy tego chcecie czy nie.
-Proszę nie bądź taka.
-Ale wiesz.. twoja propozycja jest kusząca.
-To jak?
-Z przyjemnością poznam osobiście twojego narzeczonego.
Ulżyło mi. Oby tylko nie okazało się tak jak sie obawiam czyli że Valentina namąci. Była typową mną przed odmianą w człowieka. I to było najgorsze. Domyślałam sie na co było ja stać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz