Błyskawicznie wróciłam do domu po zajęciach.Byłam na później umówiona z Gery, dlatego mój brat musiał przypilnować Chrisa. Stał się moim oczkiem w głowie. Starałam się być dla niego idealną mamą, chyba mi to nawet nieźle wychodziło. Próbowałam godzić uczelnię i opiekę nad nim. Dobrze, że nie byłam z tym sama. Nawet będąc wampirem nie pogodziłabym tych wszystkich rzeczy ze sobą.
Weszłam do domu a mój brat minął mnie bez słowa i zniknął za sąsiednim domem z naprzeciwka.Uniosłam brwi zaskoczona i zignorowałam to po chwili. Ma swoje sprawy, niech leci. Christoph podbiegł do mnie i przytulił moją nogę. Pogłaskałam go i pocałowałam w policzek z szerokim uśmiechem.
-Głodny?
Pokręcił głową na ''nie''.
-A co byś chciał robić?-Ukucnęłam przy nim. -Pobawić się... pooglądać bajkę...
-Nie traktuj mnie... jak... dziećko.
Roześmiałam się ale gdy zobaczyłam jego naburmuszoną minę spoważniałam z trudem powstrzymując kolejny wybuch śmiechu.Był przesłodki.
-Dobrze proszę pana.
-Zrobisz mi mamo kakao?
-Dla pana wszystko.-Pocałowałam go w policzek a on poszedł oglądać bajkę.
Gery miała po mnie przyjechać. Zjawiła się po kilku minutach i weszła. Ubierała się kolorowo, jej oczy były jak zwykle pomalowane kredką przy czym wyglądała jak zmora. Jej brązowo-fioletowe włosy lśniły pod wpływem światła w wielkim, przestronnym holu.
-Gdzie jest Chris?-Pisnęła.
Uwielbiała go. Gdy go widziała rozklejała się. Mały wykorzystywał swój urok osobisty na Gery, bo na mnie on nie działał pod żadnym pozorem. Wiedziałam, że nie mogę ulegać jego słodkim wielkim oczom.
-Jedziemy?
-Zabiorę go ze sobą.
-Jest zimno i pada, jesteś pewna, że chcesz go zabierać? Przeziębi się.-Spojrzałam na nią a Gery już siedziała tuląc do siebie mojego synka.
-Masz racje.-Przegryzłam wargę i zadzwoniłam po Allie.
Przyszła do mnie pytając jak się czuje. Wiedziała, że nie jest mi łatwo z tym całym małżeństwem Ethana, ale nie pokazywałam, że mnie to boli w jakikolwiek sposób. A ona mi wierzyła.
-Pamiętaj o tym, żeby nie wykonywać wszystkich jego próśb... No i tu jest jego ulubione kakao... No a tutaj...
-Pamiętam wszystko, wiem jak się nim zajmować powtarzałaś mi to milion razy przez te trzy tygodnie pobytu małego tu. Nie martw się, będzie super.
-Dobrze... a, no i leki...
-Wiem!-Zaśmiała się a ja wyszłam z Gery.
Gdy szłyśmy do samochodu Gery zatrzymała się. Spojrzała na mnie, zaniepokoiło mnie jej nagła zmiana nastroju. Dziwnie wyglądała. Stanęłam przed nią i pytałam się trzy razy czy wszystko w porządku... ale ona milczała. Dopiero po jakimś czasie się odezwała gdy miałam dzwonić na pogotowie bo naprawdę wyglądała źle. Po minionym czasie wyglądała normalnie...
-Co ci jest?
-Mam czasem takie przebłyski... takie... wizje... ale... wyczułam u ciebie zmianę.
-Jaką?
Dotknęła mnie.
-Jesteś ciepła... wampiry są lodowate... A...
-Wiem! Ostatnio miałam się spytać o to...
-Jesteś pół wampirem pół człowiekiem, Chrissy.
-Jak to? -Zdziwiłam się.
-Mówiłam, że z tobą jest coś nie tak. W agencji robili na tobie eksperymenty, osłabili twoją odporność i ciało przy czym nie możesz być w pełni wampirem. Jesteś ciepła bo jesteś nadal człowiekiem gdzieś tam w środku. A druga część ciebie pragnie krwi ludzkiej, to jest silniejsze ponieważ część ludzka jest słabsza. Będąc połówką masz większe szanse na to, że nie opanujesz pragnienia.
-Ale teraz idzie mi to świetnie...
-Przy Christophie tak... A co na uczelni? Widzę twoje oczy gdy jesteś spragniona. To oznacza...
-Wiem, co to oznacza...-Odparłam zdenerwowana.-Powinnam wracać... Allie jest umówiona u Dantego za kilka minut... Do zobaczenia.-Przytuliłam ją i odjechałam.
Nazajutrz odwiedził mnie Sam. Zdziwiłam się jego wizytą, tym bardziej, że jest przyjacielem Kat. Właśnie... trzy tygodnie bez widzenia Katherine od tamtego ślubu... Tęskniłam.
Stałam się bardziej uczuciowa niż za bycia człowiekiem... Wiele zmian zaszło w moim organizmie... powinnam się martwić, czy też nie...?
Uśmiechnęłam się do Samuela. Dziś było słonecznie i ciepło, niecodzienna pogoda w Forks... Uwielbiałam takie dni..
-Cześć.-Uśmiechnął się.
-Co tu robisz?-Spytałam zaskoczona.
-Przyszedłem pogadać.
-Pytanie moje powinno brzmieć ''o kim''.-Podeszłam do niego.
-Wiesz o kogo mi chodzi.
-Co byś chciał wiedzieć o Katherine drogi Samuelu?-Uśmiechnęłam się szerzej.
-Jest zaręczona, prawda?
-Tak.-Kiwnęłam głową unosząc brwi.-Coś nie tak, prawda?
-Po prostu wydaje mi się, że nie jest odpowiednia dla Nathana.
-A mnie się wydaje, że nie powinnam o tym rozmawiać.-Uniknęłam dalszych pytań.
-Dlaczego? Masz takie samo zdanie co ja, co nie?
-Boże... Nie!-Parsknęłam śmiechem.-Są świetną parą, nie powinnam po prostu o nich w ten sposób rozmawiać. Chcesz coś wiedzieć o Kat to może się z nią spotkaj, przyjaźnicie się.
-Może wejdźmy do środka.-Zauważyłam nadchodzące chmury.
Siedzieliśmy przy stole.
-No mów, o co ci chodzi w sprawie mojej przyjaciółki Kat.-Uśmiechnęłam się.
-Szukałem jej. Nie mogłem znaleźć...
-Kochasz ją!-Uśmiechnęłam się.
-Em... Chrissy...
-O mój Boże..-Złapałam się za głowę.
-Nie mów jej.-Ostrzegł.-Mówię poważnie. Masz milczeć.
-Wow, spokojnie, Sam.-Zdziwiłam się jego nagłą agresją.
-Muszę iść. Cześć.
Zniknął, a ja zajęłam się Christophem. W końcu mam dla niego czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz