Byłam w rozsypce. Roland chciał Mike a ja go kochałam lecz on mnie już nie. Po głowie chodziły mi słowa Rolanda. Nie obchodziło go jak i jakim kosztem zdobędę dla niego Mike'a. Dla niego nie liczyło się moje życie. Choć może tylko tak mówił? Bałam się go. Wróciłam do domu a tam czekała na mnie kara. Roland zaprowadził mnie do piwnicy gdzie usadził mnie na krześle. Przywiązał mnie do niego sznurami nasączonymi w werbenie.
-Co by tu z tobą zrobić... Jak cię ukarać?
Podszedł do stołu gdzie leżały jakieś narzędzia. Podszedł następnie do mnie i trzymając mnie jedną ręką drugą wbił w mój brzuch kołek. Krzyknęłam. On jednak nie skończył. Zaczął kaleczyć mnie. Krwawiłam jednak to mnie nie zabije.
Tak spędziłam trzy dni swojego długiego życia. Przez te trzy dni Roland mnie katował na różne sposoby. Miałam dość. Dotarło do mnie że nie uda mi się odzyskać Mike'a i go przyprowadzić do Rolanda. Mike ostrzegł mnie że jeśli wrócę to mnie zabije ale Roland także mnie zabije jak nie dostanie Mike'a. Tak czy siak zginę. Dziś Roland mnie uwolnił i dał ostatnią szanse. Wyszłam z domu a wcześniej się umyłam i przebrałam.
Nie jechałam samochodem, nie biegłam... Szłam tylko ludzkim najwolniejszym tępem w strone miasta i domu gdzie był Mike. Po drodze dużo rozmyślałam.
Nie chciałam być wampirem, nie chciałam mieć takiego życia. Wolałam umrzeć raz na zawsze i odejść do lepszego świata. Choć na taki los nie zasługiwałam. Wpatrywałam się w niebo. Słuchałam śpiewu ptaków i odgłosów lasu. Gdzieś w oddali płynął strumyk, sarny pasły się na łące a jeszcze gdzieś indziej psy szczekały. Słyszałam rozmowy ludzi kiedy mijałam ich domy. Słyszałam śmiechy, krzyki, płacze oraz wiele innych. Na cmentarzu odbywał się właśnie pogrzeb bo słyszałam księdza procesję. Kobieta płakała. Ale nie tylko ona. Ciekawe czy mnie też ktoś będzie opłakiwał?
Wreszcie stanęłam przed tym domem. Ta biedna dziewczyna która kiedyś uratowała mnie, przyjaciółka Mike była w środku. Jak on może ją tak traktować?! Mnie ok... rozumiem ale ją?!
Weszłam do środka. Od razu zostałam zaatakowana przez ukochanego. Przytrzymywał mnie do ściany. Dusił mnie.
-Nie wyraziłem się jasno kiedy kazałem ci zniknąć i nie wracać?!
-Wyraziłeś. Jednak ja nie mogę bez ciebie żyć. Kocham cię. Nigdy nie chciałam tego dla ciebie. Nie chciałam byś przez to przechodził.
Zaśmiał się.
-Ostatni raz mówię...
-Mike zostaw ją!-usłyszałam głos tej dziewczyny.
Szkoda że nawet nie poznałam jej imienia.
-Do pokoju!-krzyknął w jej strone Mike.
-Nie traktuj jej tak!-powiedziałam a on poddusił mnie bardziej.
-Bo co?! Wyjdź i nie wracaj bo inaczej cię zabiję.
-To zabij mnie. Będę wracała. I tak czeka mnie śmierć. Kocham cię i nie chce bez ciebie żyć. Zabij mnie...
Spojrzał mi w oczy. Nie chciałam żyć w tym okrutnym świecie który co chwila mi kogoś odbierał...
wtorek, 3 lutego 2015
Od Naomi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gada teraz: |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz