- Długo zamierzasz być taki sarkastyczny? - syknęła Kat odstawiając na suszarkę talerz.
- Mogłaś przynajmniej skosztować ten tort - zerknąłem na kawałek ciasta który wylądował właśnie w koszu.
Parsknęła.
- Mam jeść ziemię ? Nie dzięki.
- Już nie udawaj takiej wybrednej - mruknąłem i poszedłem do salonu.
Siedziała tam prawie cała rodzina, tylko Elise nigdzie nie było.
- Pojechała do Chrissy - odparła Emilie, jakby czytała mi w myślach.
Uniosłem zdziwiony brwi, ale nic nie powiedziałem.
Nie musiałem używać swojego daru, żeby wiedzieć iż w pomieszczeniu panowała spięta atmosfera.
Nathan ponuro patrzył w swoje palce, a Dante z miną skarconego psa, patrzył wszędzie tylko nie na Emilie...
Wkrótce moja ciekawość została rozwiana.
- Ja nie rozumiem jak ty mogłeś tą dziewczynę tak potraktować - powiedziała nagle mama.
Dante westchnął i rzucił coś pod nosem, ale Emilie zbyt zaabsorbowana własnymi myślami tego nie usłyszała.. Albo nie chciała usłyszeć.
- Biedna Allie - kontynuowała - Tak się dla ciebie ślicznie ubrała...
- Mamo, wiesz, że nie zrobiłem tego specjalnie - mruknąłem - Mnie po prostu nudzą takie bale. Nie chadzam na "grzeczne party" i dobrze o tym wiesz.
- Dante.... - aż sarknęła z gniewu.
- Nooo cooo? - jęknął - Wielkie mi halo, bo raz z nią nie poszedłem na ten nudny szkolny bal... Będzie jeszcze takich mnóstwo! A ja jej proponowałem, żeby do nas dołączyła... To wyszła z miną obrażonej księżniczki!
Emilie, aż zaczerwieniła się z gniewu, choć przecież wampiry normalnie tego nie robią. Jej oczy ciskały błyskawice. Aż zadrżałem gdy wyczułem w jakim jest stanie. Dawno nie widziałem jej tak rozzłoszczonej...
Bez słowa wstała i wyszła.
Gwizdnąłem cicho pod nosem i rozbawiony mrugnąłem do Nata. Dante westchnął i ruszył za Emilie.
- ... mamo nie bądź zła.
- ... że jej było przykro!
- Przeproszę ją najlepiej jak potrafię!
- ... jesteś!
- Proszę no...
- ... nie rób. Sama do niej pojadę. Biedna dziewczyna, co ona teraz musi przechodzić... Myślałam, że to jednogodzinny foszek jak wczoraj wyszła z naszego domu... A tu się okazuje, że nieźle się dziewczyna pogniewała!
Dante chyba nie zdążył już nic powiedzieć, bo drzwi się zatrzasnęły.
Wrócił do nas z zasępioną miną, a ja się po prostu roześmiałem.
- Jesteś pantoflem dwa w jednym - zacząłem się z nim przekomarzać - I Allie i Emilie.
-Zamknij się - syknął i opadł na kanapę - Ty nie lepszy. Latasz na każde skinięcie Chrissy.
- Panowie nie kłóćcie się - wtrącił rozbawiony Nathan - Dobrze, że ja takich problemów nie mam....
Popatrzyliśmy się z Dante na siebie i w tej samej chwili krzyknęliśmy złośliwie.
- Katherine, chodź do nas!!
Nathan przewrócił oczami i parsknął rozbawiony.
- Jak dzieci...
- Ten wczorajszy drink.... - zaczął melancholijnie Dante.
- Ciekawe co się potem działo - wtrąciłem mrugając.
- N i c - wycedził i w tej chwili przez pokój przeszła Kat niosąc wino.
- A dokąd to? - wychyliłem się za nią.
- Nieważne! - odkrzyknęła i już zniknęła w piwnicy.
- Czy mi się wydaje Ethan, czy posłała znaczący wzrok N a t h a n o w i ? - "spytał" mnie Dante.
- Też mi się tak braciszku wydaje - odparłem tłumiąc śmiech, a Nathan przewrócił oczami i poszedł za nią.
- Będzie się działo - zatarł ręce Dante i ruszył za nimi, a ja parsknąłem śmiechem i wstałem.
- Tylko z umiarem. Trzy wybuchowe pijawki w piwnicy...
- oj tam, oj tam od razu wybuchowe - rzucił jeszcze Dante i zniknął.
Wziąłem kluczyki od samochodu i wyszedłem na zewnątrz. Trzeba sprawdzić co tam u moich dziewczyn słychać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz