Leżałam na kanapie w biurze Rolanda i czekałam na niego. Nagle wszedł a ja wstałam i podeszłam do niego poczym go pocałowałam.
-Musimy być bardziej dyskretni. Nie chce by moi podwładni się dowiedzieli że mam romans z Hunterem.
-Wiesz że nie lubie jak stawiasz mnie na tym samym poziomie co ich.-powiedziałam wściekła i odeszłam od niego poczym usiadłam obrażona na kanapie.
-Oj kicia wybacz. Dla mnie jesteś wyjątkowa jednak jesteś Hunterem.
-Wyjątkowym Hunterem
-A jakby nie inaczej-odparł siadając obok mnie.
Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować go po szyji. Tak, mieliśmy romans. Był moim panem jak i kochankiem. Nie traktowałam siebie jako jednej z jego podwładnych lecz jako jego wybranki.
-Powiedz mi dlaczego kiedy byłam jeszcze śmiertelna wybrałeś mnie a nie Mea'e.
-Już wtedy byłaś wyjątkowa. Wiedziałem to jak tylko cię zobaczyłem.
-Kiedy zobaczyłeś mnie poraz pierwszy?
-Jak jechałaś na koniu przez las. Polowałem wtedy. Miałem zaatakować ciebie jednak coś w twoich oczach sprawiło że zapragnąłem mieć cię tylko dla siebire. Mea nie miała tego blasku dlatego też kiedy postanowiłyście się podmienić zorientowałem się. Wybacz że cię wtedy zostawiłem ale byłem wściekły bo wiesz.. Ja zawsze dostaje to co chce.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie.
I tak zaczeliśmy się kochać.
Po wszystkim zapinałam koszule wychodząc z jego biura. Minęłam po drodze ochroniarzy. Uśmiechnęłam się do nich a kiedy byłam przed nimi poczułam ich wzrok na moim tyłku. O jak uroczo...
********oczami Katherine*********
Impreza urodzinowa Chrissy się zaczeła a ja miałam co innego do roboty. Wściekłam się kiedy nazwała mnie jej sobowtórem bo to ja byłam pierwsza na tym świecie a nie ta nędzna moja ludzka podróbka. Myślałam na początku że się z nią zaprzyjaźnię jednak jak widzę są coraz mniejsze na to szanse. To co działo się na piętrze.. wszystko słyszałam. Było to zabawne.
Kiedy piłam wino zobaczyłam tego wolnego brata. Nathan rozmawiał ze swoją siostrą. Postanowiłam do nich podejść.
-Ahhh te imprezy urodzinowe. Uwielbiam je. Tylko jeśli to są czyjeś urodziny a szczególnie człowieka. Czyż nie jest to głupotą obchodzić ludzkie urodziny i świętować to że zbliża się coraz bardziej do starości i śmierci? My wampiry mamy to szczęście że zawsze jesteßmy piękni i młodzi nie ważne ile dekat mamy na karku.
-Kat urodziny nie są złym świętem-powiedziała do mnie El.
-Ja uważam inaczej jeśli są to urodziny człowieka. Czyż życie człowieka nie jest kruche i bez szans? Wystarczy mały wypadek..
El westchnęła i odeszła dzięki czemu zostałam tylko z Nathanem.
-Mam ochote się napić czegoś mocniejszego. Co ty na to?-zapytałam uwodzicielsko się uśmiechając i poruszając pustym kieliszkiem.
-A czemu by nie.-odparł wpatrując się w moje oczy.
Pusciłam do niego oczko i odeszłam a on ruszył za mną w strone barku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz