wtorek, 3 lutego 2015

Od Chrissy

   Nie mogłam zasnąć przez całą noc myśląc o tym, że jest tu Mike. Nie wierzyłam w to, że w ogóle się go mogłam w jakiś sposób obawiać. Przecież był moim przyjacielem... Ja nadal wierzę, że on tam jest, tylko przemiana mu pokręciła w głowie wraz z mocami jakie dostał. Zeszłam na dół przed siódmą by coś zjeść, bo wolałam iść do szkoły właśnie dzisiaj. Allie nie wracała, co mnie bardziej denerwowało, martwiłam się o nią. Chociaż dzwoniła i mówiła, że Flynn ma ciężko i nie wybudza się ze śpiączki... współczułam jej i jemu.
-O, Chrissy, wyspana?-Spytał Mike jedząc śniadanie.
   Milcząc zmierzyłam go od góry do dołu zmęczona. Jego obecność nie była mi zdecydowanie wygodna.
-Nie jesteś głodna?
   Pokręciłam głową bojąc się odezwać.
-Uh, no cóż. Więcej dla mnie. Wiesz, dobrze, że cię mam, mogę ci cię wygadać. Nie idziesz dziś do szkoły, zwolniłem cię udając ojczulka.
-Jak to... zwolniłeś? Uwierzyli ci?!
-Zaklęcia wykorzystuję w taki sposób.-Uśmiechnął się.
-Czemu mnie nie zostawisz...?-Jęknęłam.
   Zaśmiał się i umył talerz. Chociaż nie robił mi syfu w mieszkaniu. Jak ja go nienawidziłam za to, że nie może dać mi spokoju, chociaż nadal brnęłam dalej w to bo chciałam umrzeć. Pragnęłam tego.
   Do domu rozległo się pukanie. Podeszłam i otworzyłam, a tam stała Annalice. Przeraziłam się. Była dość silna z Aidenem, by mogła oddać je Mike'owi.
-Idź stąd Annalice!-Szepnęłam i próbowałam ją wygonić.
-Tego mi było trzeba.-Uśmiechnięty Mike odepchnął mnie na bok i wypowiedział dwa zaklęcia wyciągając w stronę dziewczynki dłoń.
   Pluszak zniknął a dziewczynka upadła... martwa. Różowy króliczek Aiden po prostu się ulotnił. Kiedy zdziwiony Mike otworzył oczy rozejrzał się. Tu chodziło o króliczka. On miał moc która należała do dziewczynki. Teraz jest martwa, a Mike zrobił błąd. Najpierw zabił małą, potem zaś chciał zabrać moc pluszakowi. Ten zniknął...
-Och, chyba Aiden chce się bawić.
   Wpatrywałam się w martwe ciało Annalice. Teraz miałam ochotę zamordować Mike'a za to co uczynił dla tej małej bezbronnej dziewczynki. Przyszła tu pod jego wpływem, najwidoczniej.
-Czemu ją zabiłeś?!-Pchnęłam go na ścianę.
   Odrzucił mnie i uderzyłam plecami o ścianę. Jęknęłam z bólu. Zamknął drzwi i Mike zjawił się koło mnie w sekundę.
-Ja tu rządzę. Od kiedy zabiłem Damona i wilkołaki, łowcy są w rozsypce, mam do ciebie dostęp. Więc stwierdziłem, że należysz do mnie od czasu kiedy powybijałem każdą istotę która mogłaby mi przeszkodzić w przechwyceniu ciebie. Nikt nie jest silniejszy ode mnie. Wyczuwam wampira z daleka, wiem jaki ruch zrobi, jednak ty jesteś przeszkodą. Ty możesz zakłócić moje zaklęcia i przekręcić je na mnie, dobrze, że jesteś tylko człowiekiem. Na razie tylko za siłą umysłu możesz założyć tą barierę którą sama na sobie masz. Twoja matka musi być wiedźmą skoro tak masz... Ciekawe.
-Zostaw.... mnie...
Roześmiał się.
-Nigdy. Mogę z tobą robić co chcę, to też...

   Po chwili jego dłoń przewierciła mój brzuch na wylot. Krzyknęłam i zamarłam. Zabił mnie? Albo nie... Nie wiem, nie mogłam myśleć przez ból, jaki mi sprawił. Zabił mnie...
   Zemdlałam.
   Obudziłam się na kanapie. Żyję? Podwinęłam bluzkę i miałam jakby... zaszytą dziurę, albo rozcięcie które właśnie się zagoiło.
   Usłyszałam jakiś huk. Wstałam ledwo co mogłam chodzić.Bolało mnie wszystko. Mike chciał mnie nastraszyć, pokazać, że może mnie zranić, skrzywdzić...
   Mike ranił Naomi i śmiał się z niej. Kazał jej wychodzić i zniknąć albo ją zabije. Nie mogłam nic zrobić. Mike'a nie da się powstrzymać.
-Pomóż mi... Mike! Kochałeś mnie! Ja ciebie też nadal kocham! Nie czujesz tego?!
-Brakuje mi serca w takich chwilach. Pewnie zlitowałbym się nad tobą i poszedłbym z tobą ale wiesz... Nie mam jakoś ochoty. Kiedy zrealizuje swój plan, kiedy będę mógł przedrzeć się przez barierę Chrissy, wtedy ukradnę jej moc. To będzie połączenie. Jeśli ja wygram, ona umrze i ja stanę się najpotężniejszym wampirem na świecie. A jeśli ona wygra... To ona dostanie moje moce i ona będze  żyć a ja umrę. Ale jest człowiekiem, to kwestia czasu jak przedrę się przez jej barierę, chociaż jest tak silna... że nie daję rady. Ale ja to... ja .... ja to przejdę, a ty mi przeszkadzasz.Wróć do swojej rodziny i  podziękuj im za przemianę i powiedz, że moje moce i ja jesteśmy przeciw wam i gówno z tym zrobicie, bo podejrzane że tak się teraz przyczepiłaś do uczuć starego słodkiego Mike'usia. A teraz won!-Naomi zniknęła a ja zaczęłam się bać. Nie oddam mu mocy, sam nie da rady przedostać się przez barierę.
   Jednak... bardzo chciałam umrzeć. Zrobię to kiedy Mike zniknie z tego świata raz na zawsze... Musiałam umrzeć. Tylko o to mi chodziło. Życie bez Ethana nie miało sensu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: