Leżałam w kałuży krwi na zimnej podłodze pokaleczona i wyczerpana błagając, by Mike przestał mnie kaleczyć. Śmiał się ze mnie, drwił z każdej możliwej strony i ranił mnie nie przestając dręczyć złośliwymi uwagami.Miałam dość, prosiłam by choć na chwilę przestał. Nie wiedziałam czy mam płakać,błagać go czy wyć z bólu. To był najgorszy ból na świecie jaki mogłam odczuwać. Byłam słaba, straciłam bardzo dużo krwi i czułam się strasznie. Moje ciało drętwiało z każdą minutą, z każdą wylaną kroplą krwi.
Mike odszedł od mojego pół martwego ciała, a więc mogłam przez sekundę przeznaczyć czas na myślenie co mogłabym zrobić by przestał mnie atakować. Zaklęciem Phasmatos się niestety nie wybronię. Pojęłam kilka takich sztuczek dzięki Mike'owi takie jak wysysanie magii co kosztuje dużo energii, a ja akurat miałam jej nie wiele. Jednak musiałam spróbować.
Kiedy wrócił do mnie spragniony chciał się ze mnie napić co sprawiało mi jeszcze większy ból, ale musiałam mu na to pozwolić, w sumie i tak nie miałam wyjścia. Gdy Mike pił ze mnie, mogłam wykorzystać sytuację. Możliwością dla mnie jest odwrócenie jego uwagi i w ten sposób wypowiedzenie zaklęcia. Tak też zrobiłam. Odebrałam mu moc, możliwość wykonywania wszelkich zaklęć. Nigdy ich nie odzyska, chyba że umrę. Wtedy stało się coś dziwnego...
Gdy mnie zobaczył prawie upadł na ziemię zaszokowany. Cofnął się i przepraszał, mówił, że bardzo mu przykro i nie wie jak może mnie przepraszać bym wybaczyła to co mi robił. Jednak... pragnęłam tak bardzo umrzeć i jednocześnie by stało się coś niespodziewanego jak to co przed chwilą. Chciałam jego śmierci ale teraz... na pewno kiedy odebrałam mu moce stał się starym Mike'em... wiedziałam, że utrata Naomi go bardzo zaboli. Nie wiedziałam też, czy przeżyje... jeśli zjawi się jeden z Wood'ów by mi w jakiś sposób pomóc... Mike będzie rozszarpany na kawałki, teraz będzie mu ciężko i to bardzo.
-Mike...-Szepnęłam jednak on zniknął.
Czułam jak zaraz miałam zwymiotować krwią. Było jej tyle na podłodze... Nie dawałam rady już oddychać. Było mi ciężko z każdą minioną minutą. Jednak trzymałam się ledwo, próbując sięgnąć ostrego noża by się dobić. Niestety nie mogłam ruszyć nawet głową by sprawdzić gdzie leży. Ręką wymacywałam powoli tej rzeczy która miała zakończyć moje życie raz na zawsze, jednak nie udało mi się. Leżał kilka kroków stąd wiec nie było siły bym jakkolwiek się dobiła. Bez tego będę jeszcze tu leżeć i męczyć się wykrwawiając na śmierć. To gorsza wersja umierania. Tak zakończę swoje życie? Leżąc na podłodze w kałuży krwi? Myślałam, że moje życie będzie wyglądać zupełnie inaczej, chociaż zaczęło być ciekawsze i lepsze kiedy zjawił się Ethan i reszta... Zaczęło się w pewnej chwili układać, myślałam, że teraz będzie dobrze... ale jego odejście ściągnęło na mnie Mike'a które jeszcze pogorszyło moje życie. Jestem wpół martwa i myślę że ktoś tu wparuje? Drzwi są zamknięte... Allie tu nie wejdzie. Nawet myśli, że jest ze mną wszystko dobrze... Boże, moje życie to jedna wielka porażka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz