wtorek, 24 lutego 2015

Od Naomi

-Naomi co sie dzieje? Gdzie idziemy?-marudził.
-Zobaczysz. Tam teraz mieszkam i jest tam Kat. -powiedziałam z uśmiechem. 
-Jesteś jakaś inna... powiedz mi gdzie idziemy? 
Zatrzymałam się i szybko go powaliłam oraz sprawiłam że stracił przytomność. 
-Powiedziałabym że mi przykro jednak tak nie jest. Działałeś mi na nerwy jesteś sam sobie winien ze w taki sposób cię muszę przetransportować. -powiedziałam do nieprzytomnego Samuela. 
Przerzuciłam go przez ramię i szłam dalej. Wrzuciłam go do bagażnika swojego samochodu po czym ruszyłam w stronę agencji. 
W połowie drogi usłyszałam jak Samuel zaczyna sie dobijać. 
-Spokojnie przyjacielu już niedługo będziemy.-powiedziałam.
-Wypuść mnie!-krzyczał. 
-Oj spokojnie i nie podrap mi wnętrza bagażnika.-powiedziałam.-Bo wtedy sie zezłoszczę. 
-Wypuść mnie!!!
Włączyłam muzykę tak głośno że go nie słyszałam. Droga minęła mi szybko pewnie w przeciwieństwie do Samuela ale co poradzę? Mógł dużej leżeć nieprzytomny. Nie moja wina sie sie ocknął za szybko. W sumie mogłam mu skręcić kark bo wtedy byłby nieprzytomny długo długo. 

***

Po paru godzinach dojechaliśmy do agencji. Nadal zadziwiało mnie jak nikt sienie domyślił co sie dzieje tutaj pod ziemią. Nad agencją był szpital który należał można powiedzieć do Rolanda. Ludzie którzy przebywali na górze nawet sienie domyślali że parędziesiąt metrów pod ziemia przebywają straszne istoty nocy. Nawet część personelu była wampirami. Taki wampirzy szpital. "Może przyszedł Pan oddać krew? Przez igłę czy może od razu do żołądka?" zawsze sie śmiałam z tego. Wjechałam do podziemnego parkingu i wtedy wreszcie odetchnęłam z ulga. Dzięki okularom, pierścieniowi i przyciemnianym szybą światło dnia mnie nie zabiło jednak odczuwałam ogromny dyskomfort. Jakbym zdjęła pierścień i stanęła w słońcu umarłabym. To sobie zostawiłam na sam koniec. Miałam swoje postanowienie. Gdybym wpadła w ręce wroga nie pozwolę by to on mnie zabił.. sama to zrobię. 
Wysiadłam z samochodu a ochroniarze już szli w moja stronę. 
-Jest w bagażniku zajmijcie sie nim i nie pozwólcie mu nawiać. Idę do Rolanda. 
Ruszyłam w stronę widny a kiedy czekałam aż sie drzwi zamkną widziałam jak ochrona wyciąga Samuela po czym wstrzykuje mu werbenę a on upada na ziemię osłabiony. 
-Kolejna misja zakończona sukcesem.-powiedziałam do siebie kiedy drzwi windy sie zamknęły i pojechałam w podziemia agencji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: