środa, 11 lutego 2015

Od Naomi

W podziemnej agencji spędziłam parę tygodni. Ćwiczyłam sztuki walki i samoobronę, rozwijałam swoje umiejętności jak i dużo rozmawiałam z Rolandem. Dowiedziałam sie sporo o mnie i o tym kim jestem. Byłam malakiem. Co to takiego? Sama zbytnio nie wiedziałam co to takiego ale Roland mi trochę wytłumaczył. Zanim pierwszy raz umarłam byłam człowiekiem, potem przemieniono mnie w wampira a po setkach lat zabito mnie ponownie a wtedy Roland dzięki ofiarą z trzynastu wiedźm i magii sprawił ze wróciłam do "żywych" stałam się czymś takim jak hybrydą. Byłam dużo szybsza i silniejsza od wampira jednak mnie mogło zabić słońce oraz w czasie pełni księżyc działał na mnie w taki spokój że łaknęłam krwi. Mogłabym przez cały miesiąc nie karmić sie jednak w czasie pełni zabijałam i pożywiałam sie na wielu ludzkich istotach. Dzięki pierścieniowi który zrobiły dla mnie wiedźmy mogłam wychodzic na słońce i nie zabijało mnie jednak drażniło moje oczy przez co musiałam chodzic w okularach przeciwsłonecznych. I jeszcze jedno... żadna magia rodzaju biała lub czysta na mnie nie działała. Dzięki mrocznej magii powstałam a ona była o wiele silniejsza niż ta dobra. Było to korzystne jak twierdził Roland.
Dziś miał być mój wielki dzień. Miałam rozpocząć misje. Roland kazał mi powtarzać zadanie na dziś nak mantre.
-Pokazać się, zasiać niepokój i zdezorientowanie, wypatrzyć cel, zorientować się w terenie a przy tym nie dawać żadnych podejrzeń
-Dobrze. Pokazywałem ci zdjęcia osób które powinnaś znać. Tłumaczyłem ci kto jest kim. Masz nie zawieść a jak wszystko się uda zemścisz się.
-Dziękuje.
Założyłam okulary przeciwsłoneczne, poprawiłam włosy i torbe z książkami poczym pewnym siebie krokiem ruszyłam do windy a następnie na powierzchnie.

Ujrzałam błękitne niebo i drzewa. Gdyby nie pierścień nie przeżyłabym kontaktu ze światłem dnia a jakby nie okulary czułabym pieczenie oczu a tak to odczuwałam tylko dyskonfort. Wsiadłam do samochodu i pojechałam.
Po 20 minutach dojechałam do szkoły. Zaparkowałam i ruszyłam pewnym krokiem przez parking. Czułam na sobie wzrok innych. Wiedziałam dlaczego. Biła ode mnie moc i potęga. Wcześniej wyglądałam świetnie a teraz jeszcze lepiej. A co najważniejsze... Ci wszystcy ludzie byli mi obojętnie. Dla mnie byli zwykłym robactwem.
Po dwóch lekcjach weszłam na stołówkę. Dumnym i pewnym krokiem ruszyłam w strone swojego stolika. I poczułam wtedy to. Ten zapach. Spojrzałam w jego strone i zobaczyłam ją. Mój cel.
Siedziała otoczona wampirami. Pfff będzie łatwiej niż myślałam. Byłam od nich silniejsza, szybsza i praktycznie niezniszczalna. Nagle droge zastąpił mi ktoś.
-Naomi?
Spojrzałam na wampira zaskoczona.
-Czego?
-Jak to możliwe?
Przypomniqłqm sobie co mi o nim Roland mówił. Ten wampir to Mike i podobno kochałam go a on mnie zabił.
-Zawiedziony?
-Jesteś aniołem?
-Nie powiedziałabym.
Zmróżył oczy.
-Zmieniłaś się.
-Wróciłam do ciebie.
-Na prawde?
-Tak.. Kocham cie nie pamiętasz?-grałam.
Nie czułam żadnych emocji.. Nie pamiętałam go a wiedziałam tylko tyle co powiedział mi Roland. Musiałam na razie odgrywać rolę ale to się niedługo zmieni.
Pocałowałam go by go udobruchać i by nic nie podejrzewał. Gra się rozpoczeła ale jak na razie to ja rozdawałam karty i każdy nieświadomie grał według moich zasad. I tak będzie dopóki nie pozwolę im się dowiedzieć prawdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: