- Nie podoba mi się ta dziewczyna - przekazała mi telepatycznie Elise.
Pokiwałem głową. Doskonale ją rozumiałem. Mi też.
Przygryzłem wargę.
- Ale to sobowtór Chrissy - powiedziałem tak błyskawicznie i cicho, że nawet ona wampirzyca nie mogłaby mnie z piętra usłyszeć.
Zresztą wszyscy tak rozmawialiśmy.
- Pozwolimy jej tu mieszkać? - spytał Dante.
- Powinna zostać z Chrissy... A na Chrissy chce mieć oko osobiście - odparłem.
Emilie przytaknęła.
- Będziemy mieć na nią po prostu oko... Ethan myślę że powinieneś porozmawiać z... Katherine?
- Ja? - spytałem zdziwiony.
- Tak ty. Idź na górę, bo przechadza się coraz bardziej nerwowo - mrugnęła do mnie i zniknęła w kuchni.
Westchnąłem wstając a obaj bracia się roześmiali.
- Dasz radę, wierze w ciebie - roześmiała się Elise a ja poszedłem na górę.
Po dwóch sekundach zapukałem do drzwi.
Coś głośno zaszurało, ale usłyszałem spodziewane "proszę".
Wszedłem do środka i nawet mnie jako wampira ugodziła w oczy ciemność panująca w pokoju.
- Co tak ciemno jak w trumnie? - spytałem i roześmiałem się zdając sobie sprawę z ironii zdania.
Zaświeciłem światło a Katherine syknęła.
- Zgaś to - powiedziała niemal władczym tonem.
Jednak nie skomentowałem tego. Posłusznie zgasiłem światło i usiadłem obok niej na łóżku.
Przez chwilę panowała cisza.
- Jak się czujesz? - spytałem, a w ciemności błysnęły jej czerwone oczy.
Milczała.
- Głodna jesteś? - bardziej stwierdziłem, niż spytałem.
Wydawało mi się, że potaknęła głową.
- Przyniosę ci krew - podniosłem się, ale ona złapała mnie za rękę i przyciągnęła do siebie.
Widziałem ją wyraźnie dzięki swojemu wzrokowi. Popatrzyła mi w oczy... Było w nich coś, co miała Chrissy. Dlatego natychmiast odczułem niewyobrażalne podniecenie.
Natychmiast się skarciłem.
To nie Chrissy.
Tylko Katherine.
Wampirzyca - sobowtór mojej ukochanej której nie można ufać.
Delikatnie, acz stanowczo wyrywałem rękę z jej objęcia.
Zostały mi ślady jej paznokci, które jednak szybko znikły.
Przewiercała mnie wzrokiem gdy cofałem się do drzwi.
Na dole szybko zabrałem woreczek z krwią jednak wracałem pełen obaw. Przebywanie z sobowtórem mojej Chrissy w ciemnym pokoju niebezpiecznie blisko nie było dobrym rozwiązaniem.
Jednak cały czas powtarzałem sobie, że to fałszywa pijawka....
Pomagało.
Gdy już wróciłem Katherine stała na środku pokoju. Położyłem woreczek z krwią na szafce.
- No pij - zachęciłem ją.
Oblizała usta.
Zbliżyła się do szafki i wysuniętymi kłami rozerwała folie.
Gdy patrzyłem jak łapczywie pije krew, a potem się oblizuje...To tak jakbym widział swoją Chrissy jako wampirzycę.
Przygryzłem wargę i odwróciłem się.
- Będę już szedł - mruknąłem w przestrzeń.
- Zostań jeszcze - bardziej rozkazała niż pokręciła.
Choć część mnie nagle zapragnęła nie wychodzić z tego pokoju... Rozsądniejsza nakazała wyjść.
Pokręciłem powoli głową.
- Muszę iść... Zobaczyć co u Chrissy.
Katherine wydała dziwny do zidentyfikowania dźwięk z ust.
Lecz nie zastanawiałem się nad tym, tylko wyszedłem zostawiając ją samą i kierując się do sypialni mojej ukochanej.
http://paczaizm.pl/content/wp-content/uploads/zdziwienie.gif
OdpowiedzUsuńtak wygladała moja reakccja kiedy zobaczyłam ze jest to opowiadanie... xD
hahahahha! A ja byłam zamulona bo była 2 w nocy i ucieszyłam się i przeczytałam napisałam i poszłam spać ale rano byłam zadowolona ale zdziwiona i nie wierzyłam że jest to opowiadanie. Wstałam o 12.30 poszłam na kompa patrzę... Krzyknęłam na całe mieszkanie
OdpowiedzUsuń-Oszzz kurwa jego mać, napisała!
Na szczęście byłam sama w domu ^_^
Hahahahahau weźcie xd teraz będę pisać bardzooo często xd
OdpowiedzUsuńOooo ale fajnie! ^_^
OdpowiedzUsuńTo się mega bardzo ekstra cieszę :) !
Nareszcie...!