Siedziałam w jednym z hoteli w Seattle, czekałam na Ethana aż się zjawi. Minęła godzina a dostałam telefon. Powiedziałam mu gdzie jestem. Bez problemu znalazł hotel i pokój. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Chrissy...-Zaczął.-Przepraszam.
-Sorry, że nie wyczuwam ironii.-Wzruszyłam ramionami.
-Wiesz, że tak nie uważam.
Kiwnęłam głową bez słowa przytakując mu.
-Po co uciekasz?
-Bo mam dość Forks... To dziura, w której nie ma ani dnia słońca. Cały czas leje i jest zimno... Nie lubię takich miejsc. Musiałam na chwilę odejść stamtąd i to była okazja.
-Zapamiętaj, że nigdy nie będę uważał cię za...
-Wiem,Ethan...
-Na ile zarezerwowałaś pokój?
-Na dwie godziny.
Westchnął i resztę czasu spędziłam w tym hotelu z nim. Po minionych dwóch godzinach przy recepcji oparłam się o blat i spojrzałam prosząco na Ethana.
-No co?-Spytał.
-Zostańmy tu... jeszcze.
Uniósł brwi i spojrzał się na recepcjonistkę. Kolejna która się na niego gapi... tak, wiem. Jest nieziemsko przystojny, ale jest mój.
-Daj spokój, a szkoła?
-Od kiedy się przejmujesz szkołą aż tak? No weź...
-Nie możemy. Bal końcowy... Impreza za twoje nieudane urodziny...
-Naprawdę chcecie ją wyprawić?
-Oczywiście, że tak. Elise nie daje nam spokoju.
-No ale możemy wrócić później... No proszę!
-Dobra,dobra... Ale tylko jeden dzień.
-Super.-Ucieszyłam się i zapłaciłam za kolejny dzień młodej recepcjonistce.
Nawet nie spojrzała na pieniądze, patrzyła się na Ethana. Zdenerwowana spojrzałam na nią piorunująco i zaczęłam stukać paznokciami w blat.
Kiedy odeszliśmy do pokoju zerknęłam jeszcze raz na tą dziewczynę. Caaaaały czas jej wzrok spoczywał na moim ukochanym co mnie bardziej rozgniewało. Poszłam szybciej a Ethan śmiejąc się ze mnie podążył za mną.
-Musiałaś wziąć najdroższy i najlepszy hotel w Seattle?
-Tak. Tu zawsze się zatrzymywałam z tatą i mamą jak byłam na wakacjach. Byliśmy zmęczeni i przed Forks tu odpoczywaliśmy. A zawsze w recepcji siedziała czerwonowłosa trzydziestolatka przy kości która zawsze miała gdzieś klientów, lubiła dogadywać, sympatyczna kobieta... a teraz zastąpiła ją jakaś wyfiokowana lala która gapi się na ciebie jak na bóstwo.
-Zazdrośnica.-Mruknął pod nosem.
Weszliśmy do windy a ja oparłam się o ścianę. Uśmiechnęłam się i spuściłam wzrok unikając jego. Nie... nie jestem zazdrosna...!
-Nie.
-Ach tak? Gdybyś nie była zazdrosna, nie mówiłabyś o niej w taki sposób nie znając jej.-Zaśmiał się.
Nie dziwię się, że się na niego patrzyła caaaały czas. Był tak cudowny, tak blisko... Przede mną. Byłam zmuszona spojrzeć na niego... Znów się uśmiechnęłam, bo byłam szczęśliwa, że jestem z nim. O nikim innym nie marzę.
-Może trochę jestem. Ale nie mam o co...! Tylko jestem zła, że się na ciebie gapi.
-Zazdrości tobie.
Parsknęłam śmiechem a kiedy on zbliżył się do mnie, dotknął mnie i przejechał palcami po policzku... poczułam przyjemny dreszcz.
Przywarł do mnie, a ja do niego. Boże... tak! Ta chwila mogłaby trwać wiecznie i zdecydowanie być jedną z tych najlepszych sekundowych chwil mojego życia.
Całował mnie tak dłuższy czas, a ja nie chciałam by przestał. Czułam przyjemne uczucie w brzuchu, przyjemne ciepło... chociaż jego skóra była lodowata. Dla mnie ten chłód był przyjemny, bardzo przyjemny. Traktowałam go jak ciepło, chociaż to niemożliwe. Jak można ciepło i chłód traktować tak samo? Dla mnie to proste i oczywiste.
Wyszliśmy z windy nie przestając się całować, wziął mnie na ręce jak piórko i zaniósł do pokoju. Tak... idziemy w dobrym kierunku! Przywarłam do niego mocniej by zrozumiał, że tego chcę. Jego zapach... jego siła... cały on... to było dla mnie zbyt wiele bym przestała choć na chwilę odczuwać pożądanie. Nie wiem co spowodowało,że nagle zaczął aż tak bardzo mnie chcieć w pełni, że rzucił się na mnie. Zrobił to tak delikatnie jak mógł. Wszystko opierało się na moim bezpieczeństwie, nie chciał mnie skrzywdzić... ale ja chciałam to zrobić.Może różnica była taka, że to on właśnie nie chciał.
Kiedy całowaliśmy się na łóżku miałam mętlik w głowie, jego pocałunki,dotyk i zapach... cały on powodował u mnie chaos. Ale uwielbiałam go takiego. Jeszcze bardziej mi się podobał, jednak kocham go na zawsze i całego. Od tej strony go nie znałam... podoba mi się to.
-Nie...mogę...-Wymamrotał między pocałunkami.
-Możesz... Zobacz jak blisko jestem... nie chcesz mnie mieć?
-Chcę... tylko zrobię ci krzywdę.
-Nie zrobisz... Wiem to...
Zawahał się ale i tak nie zaprzestał mnie całować. Było to takie cudowne... ta chwila rzeczywiście była dość długa,bym mogła się nią cieszyć.
-Nie chcę przestać...-Szepnął.
-To nie przestawaj.-Westchnęłam i pocałowałam go.
Oby jak najdłużej Ethan...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz