-Idę do szkoły!-powiedziała zakładając buty.
Szybko zjawił sie obok mnie Roland.
-Nigdzie nie idziesz.
-Jak to?-zdziwiłam się.
-Już nie chodzisz do szkoły. Idź do salonu. Zaraz przybędzie twoje rodzeństwo.-powiedział patrząc mi sie w oczy.
Zamrugałam i uśmiechałam się.
-Dobrze.-powiedziałam zdejmując buty i idąc do salonu.
Tam mój ojciec siedział przy pianinie i grał. Usiadłam obok niego i dołączyłam.
-Zaraz przybędzie twoje rodzeństwo. Będziesz dla nich miła.
-A dlaczego miałoby być inaczej? To moje rodzeństwo!
Tata uśmiechnęłam sie i kontynuowaliśmy grę. Czułam sie wspaniale! Moja rodzina żyję! I był tu jeszcze Roland.
Nie zdawałam sobie jeszcze z prawy że Roland manipuluje mną. Zresztą nawet gdybym zdała sobie z tego sprawę.. nic bym nie zrobiła. wiedziałam tylko gdzieś głęboko w podświadomości ze coś nie jest tak.
Nagle usłyszałam podjeżdżające samochody. Do domu po chwili weszło moje rodzeństwo.
-Noemi!!!!-powiedziała Sofii i wraz z Isis zaczęły mnie przytulać.
Po twarzy zaczęły płynąc mi łzy. Tęskniłam za nimi.
-Jak tam siostrzyczko?-zapytała Sofii.
-Teraz już dobrze.-powiedziałam trzymając je za ręce.
-A ze mną sie nie przywitasz?-usłyszałam głos Emanuela.
Z prędkością wampira znalazłam sie przy nim i go przytuliłam a ten wziął mnie w objęcia i zakręcił sie parę razy. Zaczęłam sie śmiać. Tobias i Yury także mnie przytulili. Tylko Klaus nie był taki skory do uścisków. Nic sienie zmienił.. a powiedziałabym wręcz że zmienił się ale na gorsze.
Roland wszedł do salonu a wtedy całe moje rodzeństwo spojrzało na niego.
-Ile zostaniemy w mieście?-zapytała Isis.
-Musze tu coś załatwić. I będziesz mi do tego potrzebna Noemi.
-Ja?-zdziwiłam się.-Ale do czego?
-Znasz Mike. Nawet.. chyba jeszcze jesteście parą. Musisz go tu zwabić.
Miałam mieszane uczucia. Jednocześnie musiałam być posłuszna Rolandowi a także nie chciałam by Mike tu był.
-A po co Ci on?-zapytałam a moje rodzeństwo spojrzało sie na mnie zdziwione i zlęknione(?).
Roland zjawił sie obok mnie. Cała moja rodzina opuściła pomieszczenie. Co jest?
-Miałaś być mi posłuszna.-powiedział patrząc mi sie prosto w oczy.
-Tak, jednak jestem po prostu ciekawa dlaczego go potrzebujesz.
-Wiesz.. nie powiedziałem ci wszystkiego .Przemieniłem go.
-Co?!-wybuchłam.
Wtedy Roland złapał mnie za szyję i podniósł tak ze wisiałam w powietrzu i nie dotykałam podłogi.
-Uwierz mi. Nie jesteś mi aż tak potrzebna bym musiał cie koniecznie trzymać przy życiu.
-Przepraszam..-wychlipałam a on mnie puścił. Upadłam na ziemie i złapałam sie za gardło.
-Dlaczego go przemieniłeś?
-Jest dla mnie cennym łupem. Nie jest zwykłym wampirem. Jako ze miałaś z nim dobre stosunki i wydaje mi sie że ci ufa.. odnajdziesz go i tu przyprowadzisz. Nie obchodzi mnie co zrobisz i jak będziesz musiała sie poświecić. Zapamiętaj. Dla mnie nie liczysz sie ty tylko on.
Czułam jak ktoś grzebie mi w głowie. Ta obecność była uciążliwa. To coś.. kazało mi być bezwzględnie posłuszną Rolandowi.
-I zapamiętaj sobie jeszcze jedno.. nie próbuj uciekać.
Wyszedł a ja nadal siedziałam na podłodze. Mike stał sie wampirem. Nie chciałam dla niego tego. Nie wiedziałam co miał Roland na myśli ze Mike nie jest normalnym wampirem. Dlaczego był aż tak wyjątkowym dla niego łupem? Jednak.. musiałam słuchać Rolanda.. nie mogłam mu sie sprzeciwić. Od jutra rozpocznę szukania ukochanego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz