wtorek, 24 lutego 2015

Od Chrissy

   Katherine cały czas była niebezpiecznie blisko Ethana, co mnie denerwowało. Jak nie Ethan to Nathan. Kiedy wyszłam z łazienki (poprawiałam makijaż), zauważyłam KOLEJNY raz z rzędu jak Katherine klei się do Ethana. Wkroczyłam do pokoju odrobinę zła, wiedziałam, że mój ukochany od razu będzie wiedział, że jestem ''trochę'' zła.
-Słodko wyglądacie, przeszkadzam wam gołąbeczki?-Rzuciłam w ich stronę.
-Chrissy,Chrissy,Chrissy -Zaczęła Katherine zjawiając się przy mnie.-Nie mnie tu oceniać, ale wygląda na to, że Ethan to straszny kobieciarz,nie uważasz? A tak poza tym, powinnaś się zastanowić kogo zapraszasz.
-Proszę?-Zdziwiłam się.-O co ci chodzi?
-Zgadałam się z Damonem przed tą imprezą, gdyby nie ja nie byłoby tych cudownych urodzin.
-Ekstra. Dzięki, ale na pewno kiedy już jestem zadbam o to by Ethan miał kogoś prawdziwego, a nie sobowtóra.-Syknęłam.
-Tak, uprzedzałaś o zazdrości.-Szepnęła mi na ucho i usiadła obok... teraz, Nathana.
-Przestań z tą zazdrością.-Zaśmiał się Ethan.
-Nie.-Powiedziałam stanowczo.
-Dajże spokój.
-On ma racje, nie patrzy na nikogo innego tak samo jak na ciebie.-Pomagał Ethanowi Dante.
-Tylko, że jesteśmy takie same. -Wzięłam łyk cudownego wina.-Ale pycha.-Westchnęłam.
-Uwielbiam jak jesteś zazdrosna o mnie.
-Tak, bo to cię śmieszy.
-Oczywiście.-Odparł.
   Zignorowałam jego jakże cudowny humorek i zaczęłam rozmawiać z Elise ignorując to, jak Katherine nadal miziała się do Ethana. Racja, był bardzo pociągający,boski i cudowny, ale był mój i tylko mój.
-Nienawidzę szpilek.-Powiedziałam do Elise kiedy przeszłyśmy do kuchni.
-Ja uwielbiam. Kim jesteś że ich nie lubisz.
-Akurat te są ładne ale niewygodne...-Urwałam kiedy ujrzałam Damona za oknem.
-Zapraszałaś go?-Spytałam Elise.
-Nie, skąd.-Podeszła do drzwi.-Mam cię wywalić siłą czy sam się wykopiesz?
-Przyszedłem złożyć spóźnione życzenia solenizantce!-Uśmiechnął się.-Zero złych zamiarów.
-Tylko, że zaraz Ethan cię wyczuje i masz po super urodzinach, wiesz?-Wtrąciłam się.-Teraz jest ekstra, więc się zmywaj.
-Prezent.-Podał mi pudełko.
-Nie... Nie mogę tego przyjąć Damon...
-Bo jest od dawnego wroga? Daj spokój, bierz.
-Naprawdę nie mogę...-Byłam zaskoczona, ale zniknął.
-Co z tym zrobisz?-Spytała Elise.
   Wzruszyłam ramionami.
-Otwórz.-Powiedziała ciekawa El a ja zrobiłam tak, otworzyłam pudełko.
   W środku był naszyjnik cały w diamentach.
-Weź go.-Syknęłam do Elise.
-Powiesz, że dostałaś ode mnie.-Przekazała mi telepatycznie.
-Przecież to słyszał.
-Nie zabije go, tylko pewnie skopią sobie tyłki.
   Przegryzłam wargę i założyłam naszyjnik.
   Kiedy wróciłam Ethan wyglądał na złego, widocznie słyszał wszystko. Spojrzał się na mnie a ja w sumie... byłam zadowolona. Niech będzie zły. Przecież to tylko prezent od znajomego. Usiadłam koło niego a on poszedł na górę.
-Przepraszam was na moment.-Powiedziałam i poszłam za Ethanem.
-Wzięłaś go?-Parsknął.
-Proszę,prosze, zazdrość kogoś bierze?
-Nie, tylko... to wróg, wzięłaś go a może on ma coś w środku?
-Czip ma, wiesz? Kretyn z ciebie, przecież to tylko zwykły prezent.-Podeszłam do niego i pocałowałam.-Bądź zazdrosny bardziej, mnie to bawi.
-Dlatego wzięłaś ten łańcuszek?!
-Nie, wzięłam, żeby być miłą. -Pocałowałam go, złapałam za rękę i przeniosłam do swojego domu.
-Wiem do czego dążysz,Chrissy... Nie. Nie możemy.
-A zmienisz mnie?
-Nie, tego też nie zrobię.
-Założymy się?-Błysnęłam zębami.
-A chcesz przegrać? Nie i koniec.
-Weź się uspokój, kochanie.-Szepnęłam i pocałowałam go namiętnie.
   Tak, to zaczęło działać. Mój zapach także się nasilał, więc pomagało mi to. Pchnął mnie na łóżko i odsunął się, ale nie dałam za wygraną. Znów dopięłam swego...
-Nie mów mi teraz, że tego nie chcesz.-Szepnęłam i ugryzłam go w ucho.
   Westchnął ciężko.
-Przestań...-Nakazał.-Przestań nasilać zapach... Nie kuś mnie aż tak bo cię skrzywdzę...
-Okej... To czemu rozpinasz mój stanik?-Zapytałam niewinnie.
   Przegryzł wargę ale nadal mnie całował.
-Bo to... jest zbyt silne, rozumiesz? Nie możesz mnie tak... kusić...
   Złapał mnie mocno za rękę i pocałował. Tracił kontrolę, jednak ja też. Ale było już za późno na wycofanie się.
-Nienawidzę tego, jak to robisz.
-Tym razem tylko nasiliłam swój zapach...-Jęknęłam.-Nie bądź zły... po prostu to uwielbiam...
-Ja też, tylko... Naprawdę kiedy stracę panowanie ci coś zrobię.
-Pamiątka po kolejnym cudownym razie.-Skomentowałam i zamknęłam mu usta pocałunkiem.
   Tym razem pójdę na całość... I tak też zrobiłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: