Siedziałam na lekcji bazgrając po zeszycie. Nauczyciel gadał coś o ''Romeo i Julii''. Czytałam tą książkę dwa razy i znam na pamięć dialogi. Jeśli chodzi o książki mam dobrą pamięć jeśli przeczytam coś dwa lub więcej razy. Allie siedziała koło mnie zasypiając powoli, a ja poczułam na sobie czyjś wzrok. Oczywiste jest, kto się na mnie patrzy. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam miłość swojego życia. Patrząc na niego wiem, że pokochałam właściwą osobę. Boże... jaki on był cudowny w każdym stopniu... Był tak idealny...
Uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniłam tym samym.
-Zauważyłaś to?-Spytała Allie budząc się.
-Co takiego?-Spojrzałam na nią.
Narysowała strzałkę z moim zeszycie która wskazywała na jakąś blondynkę siedzącą w przed ostatniej ławce. Obserwowała Ethana z takim... pożądaniem...
Uniosłam brwi i zaśmiałam się pod nosem by nauczyciel tego nie zauważył. Mało zauważał, ignorował to, że np. Allie śpi na lekcji zamiast uważać czy cokolwiek robić co jest związane z lekcją.
-Widzisz to?-Szepnęła.
-Tak.
-No i...?
-No i co? Mam to gdzieś. Ethan też, a to nic nowego, że jakaś dziewczyna się na niego patrzy. Każda zwraca na niego uwagę w każdym miejscu.
-Nie denerwuje cię to?
-Nie.-Wzruszyłam ramionami.-Jest mój, a ja jego. Nie mam się czym przejmować. Ufam mu.
-Aha...
-Słyszałam o twojej mamie... Chrissy, czemu mi nic nie powiedziałaś?
Posmutniałam, ale mój nastrój podtrzymywał Ethan, za co byłam mu wdzięczna. Nie ryczałam po kątach i nie przejmowałam się aż tak bardzo utratą mamy. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie on i jego dar.
-Nie chciałam o tym rozmawiać, wiesz?
-Jak możesz być tak spokojna?
-Dar Ethana.-Odparłam szeptem.
Kiwnęła głową i po dzwonku poszła gdzieś z Jessicą. Podeszłam do Ethana a on pocałował mnie delikatnie.
-Zawsze musisz być aż tak delikatny?-Uśmiechnęłam się.
-Muszę, inaczej bym cię rozwalił.
-Rozwalił? Błagam cię. Jeszcze półtora miesiąca i nie będziesz musiał tak się pilnować.
-Proszę,Chrissy... Przemyśl tą decyzję jeszcze...
-Pięćdziesiąt pięć razy? Ethan, jestem pewna na milion procent.
Pokręcił głową i wyszczerzył się. Z klasy wyszła ta blondynka która gapiła się bez przerwy na Ethana. Uśmiechnęła się do niego.
-Cześć Lisa.
-Hej Ethan!-Radosna podskakując poszła do szafki.
Uniosłam brwi i spojrzałam się na niego.
-Znasz jej imię?
-Jestem wampirem, słyszę jak kto ma na imię. Zazdrosna o jedno cześć?
-N... Nie...-Wyprostowałam się.-Ani trochę.
-Coś trzeba zrobić z twoimi nieudanymi urodzinami.
-Nie trzeba.
-Elise nie odpuści.
-Elise czy ty?
-Chcemy żebyś była szczęśliwa i naprawić tamte urodziny.
Złapał mnie za rękę i poszliśmy do samochodu. Pojechaliśmy do mnie. Ostatnio Ethan spędzał ze mną znacznie więcej czasu niż zwykle, bo bał się o mnie ze względu na powrót Damona. Oczywiście, rozwalił by go z łatwością tylko jak on to ujął ''chodzi tu o moje bezpieczeństwo''. Na serio, nigdy nie czułam się bardziej bezpieczna niż teraz.
Mój ojciec od śmierci mamy kontroluje czy żyję. A szczególnie po tym, jak dowiedział się o tym, że Ethan jest dla mnie całym światem. Interesuje go to z kim się spotykam, więc niestety Ethan musiał poznać mojego nadopiekuńczego ojca. Słyszałam jak go prosił, by zaopiekował się mną... Oczywiście to jest jasne jak słońce. Byłam pewna, że Ethan zawsze będzie mnie chronić, a ja nigdy nie pozwolę mu odejść.
Leżeliśmy na łóżku. Całował mnie po szyi... w usta... Boże, czułam się jak w niebie. Nie ma nikogo takiego jak on na świecie, tak doskonałego. Tylko jego mogłam tak pokochać, miałam tak wielkie szczęście... tak niewyobrażalnie cudowne szczęście, że go spotkałam.
-Kocham Cię.-Szepnął i pocałował mnie znowu.
Dobra, zmieńmy pozycję.
Usiadłam na nim i pocałowałam go. Był tak blisko, a nie mogłam go dostać w pełni... To było cholernie trudne, nie do wytrzymania. Nie skrzywdziłby mnie! Ale poczekam aż będę wampirem, wtedy nie będzie miał wymówki. Będzie mój, całkowicie mój. Kocham go całym sercem, nie wyobrażam sobie bez niego życia. Chociaż dziwnie będzie stać się wampirem... Przy Ethanie czuję się taka... delikatna. Taka słaba, oczywiście w dobrym sensie. Czułam się tak cudownie bezpieczna, delikatna jak porcelanowa lalka... To było nie do opisania jak się czułam będąc przy nim.I tak zawsze będę się tak czuć. Słabsza. To było cudowne, chociaż z drugiej strony innej osobie może wydać się to dziwne. Ale... tak... to było cudowne uczucie. Wiedząc, że nigdy nie pozwoli zrobić mi krzywdy było fantastyczne. Wszystko co było związane z nim było cudowne, piękne w każdym calu... Moja miłość do niego nigdy się nie zmieni. Jest na zawsze, jestem tego w stu procentach pewna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz