Poczułam dotyk na moim udzie. Tak, to był Ethan. Odwróciłam się i pocałowałam go. Wiedział, że nie śpię. Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.
-Czemu nie śpisz?
-Nie mam ochoty.
-Na pewno?-Spytał kiedy ziewnęłam zakrywając sobie usta dłonią.
-Ehem...-Mruknęłam.
- Elise chce wyprawić ci spóźnione urodziny...
-Nie odpuści?-Spytałam zrezygnowana.
-Najwyraźniej nie. Idź spać, Chrissy. Specjalnie założyłaś tak krótką koszulę nocną?-Zaśmiał się.
-Może.-Szepnęłam.
Rano nie było koło mnie Ethana. Podniosłam się i pomyślałam o Katherine... w jaki sposób Ethan może być wyjątkowy/inny? Coś w tym jest, Katherine wie o tym i to sporo, muszę się z nią lepiej zapoznać. Myślę, że to nie będzie trudne. Potrzebuje pomocy, a skoro Damon uważa, że powinnyśmy się trzymać razem to... to znaczy, że jest w tym coś.
Do pokoju weszła Katherine sprawdzając, czy wstałam.Zdziwiło mnie to, ale odparłam, że tak. Powiedziała też, że czeka na mnie na dole... to też było dziwne. Wyszła, a ja podniosłam się i stwierdziłam, że czas wstać.
Cholera... Jutro bal końcowy...
-Nie idę...-Szepnęłam.-Pieprzę ten bal.
Ubrałam się i poszłam na dół do Katherine. Ubrała kurtkę i uśmiechnęła się do mnie podając mi kawę i naleśniki.
-A co to za okazja?-Spytałam.
-Reszta wybyła na polowanie, a ja wolałam zostać tu. Boję się wychodzić poza obręb domu. Poza tym chciałabym cię lepiej poznać.
-Naprawdę?-Zaczęłam jeść.-Dzięki za śniadanie. Może będzie z tobą nawet znośnie.
-Nie chcę cię narzucać, nie mam złych zamiarów... Naprawdę. Jeśli uważasz, że... jestem do ciebie źle nastawiona to nie. Staram się poznać swojego... sobowtóra.
-Ja też tak uważam. Skoro mamy tu siedzieć razem, będziemy musiały się poznać. A... powiesz mi co miałaś na myśli mówiąc, że Ethan jest... inny? Czy jakoś tak?
Westchnęła ciężko i usiadła naprzeciwko mnie.
-To... skomplikowane.
-Więc mi wyjaśnij.
-No dobrze... Chodzi o to, że stać go na wiele więcej. Ma wiele mocy i umiejętności których nie można lekceważyć, rozumiesz?
-Czemu mu tego nie powiesz?
-Bo nie mogę.
-Czemu?
-Moce ujawnią się same niedługo. Nie działają na niego żadne moce, przebicia kołkiem, jest w sumie odporny. Werbena... nic go nie może zabić, a ty na dodatek dajesz mu tarczę niezniszczalną. Jesteście dosyć niebezpieczni razem.
-Ale... on powinien to wiedzieć.
-Widocznie nie ma pojęcia o tym kim jest. Takich jak on jest zaledwie kilku na świecie, góra pięciu. Łowcy się do nich nie zbliżają bo się boją. Jak reszta.
-Czyli... razem... jesteśmy niezniszczalni?
-Nikt cię nie tknie kiedy jest Ethan. Ma naprawdę dar o jakim można pomarzyć. Jest niewyobrażalnie silny, szybki i odporny na śmierć.
-Kiedy moce powinny się ujawniać?
-Niedługo. Jeśli się dowie, moce pojawią się od razu. A teraz chodźmy do miasta na zakupy.
-Jest okropna pogoda,Kat.
-Jak to? Patrz.-Wskazała palcem za okno i zobaczyłam, jak nagle pogoda się zmieniła.
Zrobiło się ciepło, przestało padać a na niebie zero chmur. Uśmiechnęłam się i zdziwiona spojrzałam na nią.
-Jak to zrobiłaś?!
-Mój dar.
-Ekstra!
Do środka wszedł Ethan z resztą. Katherine spojrzała na Nathana jak zaczarowana a ja pchnęłam ją w bok.
-Ach... Tak, idziemy do miasta.
-Słucham?-Zdziwił się zaniepokojony Ethan.
-Przecież jej nie zjem.-Machnęła ręka Kat.-Wyluzuj tatuśku.-Rzuciła.
Ethan roześmiał się.
-Tatuśku?
-Ta.
-Okej, może zakończycie tą bezsensowną dziecinną kłótnię i...
-Tak, racja.-Poparła mnie Elise.
-To idziemy. Powiem ci więcej,Chrissy.-Powiedziała Katherine.
-No, dobrze.
-Na serio, mogłabym tu siedzieć i gapić się na was przystojniaki ale muszę lecieć więc następnym razem zostanę i popatrzę się na was i wasze idealne twarze i ciała.-Rzuciła do Nathana Dante i Ethana.
-Dante ma dziewczynę.-Odparł Nathan.
-No to na ciebie, nawet lepiej księżniczko.-Uśmiechnęła się Kat.
Czułam, że z nią chłopaki będą się żarli czasem. Katherine ma duże poczucie humoru, więc tym lepiej.
-Idziemy pieszo.-Zażądała.-Czasem jestem władcza. Ale kontroluję to. Masz niezłego faceta szkoda, że zajęty.-Skomentowała.-No i jestem szczera. Ale Nathan jest bardziej w moim typie, jednak...
-Jasne, weź mi jeszcze zabierz Ethana. -Zaśmiałam się.
-Typ zazdrośnicy?
-Odrobinę.
-Spoko. Lubię czasem pomieszać w związkach ale tu się powstrzymam. U was mam jedyny bezpieczny dach nad głową.
-Powiedz mi coś o Naomi.
-Teraz jest pod imieniem Naomie, jest kimś kto na pewno nie chce dla takich jak my dobra. Masz szczęście że masz Ethana przy sobie, bo jego mogą się bać lub wiedzą, że nie będzie łatwo. A ja, jestem łatwym celem. Samuela pewnie złapali, jednak nie miałam z nim kontaktu od pół roku. Z Naomi rok, ale teraz nie ma co liczyć na to że jest dobra. Nie ufaj jej.
-Przemyślałam to. Masz rację.
-Tylko rozmawiaj z nią normalnie jak się spotkacie, o zwykłych sprawach. Udawaj, że nie wiesz o niej. Wtedy plan by się jej popsuł troszkę gdyby się dowiedziała o tym, że znasz ją od tej strony....
Po spędzonym czasie z Katherine stwierdziłam, że jest w porządku. Kto by pomyślał, że aż tak się polubimy? Nie było nas do dwudziestej a kiedy wróciłyśmy, nadal było ciepło. Nie chciało mi się spać, tryskałam energią. Ethan zjawił się naprzeciwko mnie zły. Katherine chciała wrócić wcześniej bo pragnęła iść na bal szkolny, jednak zabroniłam jej chodzić ze względu na Naomi. To zbyt, ryzykowne by się spotkały. Poparła mnie i Elise zarządziła,że moje urodziny organizuje dzisiaj.
-Co tak długo?-Spytał Ethan.
-Stęskniłeś się? Odstawiłam twój cukiereczek bezpiecznie do domu księciuniu więc w czym problem?-Uśmiechnęła się i poszła na górę.
Pocałowałam Ethana... tak, tęskniłam za nim przez ten cały dzień.
-Dziś moje ''urodziny''?-Spytałam zaskoczona.
-Mam dla ciebie spóźniony prezent, nie odpuszczę.
Uśmiechnęłam się.
-No dobrze.
-Chrissy! Ubierz się elegancko.-Zarządziła Elise.
-To idę.Katherine? Pomożesz mi coś wybrać?
-Z przyjemnością Chris!-Ucieszyła się i poszłyśmy na górę.
Ciekawe co oni dla mnie przygotowali...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz