Zabawa trwała w najlepsze. Głośna muzyka, zapach mnóstwa ludzkich ciał... To wszystko doprowadzało mnie do obłędu. Stałem nieruchomo przy oknie w swoim pokoju i intensywnie myślałem. Coś było nie tak... informował mnie o tym dziwny lęk w moim martwym sercu.
Tylko co to mogło być?
Nagle ktoś gwałtownie załomotał w drzwi. Drgnąłem lekko choć dużo wcześniej wyczułem mojego brata Nata.
- Wejść - mruknąłem zrezygnowany pod nosem.
Nathan był jakiś dziwny... Od razu wyczułem o niego że czymś bardzo się martwi. Aż za bardzo...
Wyprostowałem się i spytałem.
- Coś nie tak...?
- Ethan... - zaczął pobielałymi ustami po czym wylał się z niego potok słów.
- Chrissy... ma... problemy? - wydukałem w końcu łapiąc się za głowę.
- Powiedziała mniej więcej tak:
-Potrzebuję pomocy... Błagam... przekaż Ethanowi że koniecznie jej
potrzebuję... Inaczej stanie mi się coś złego, bo nie jestem w domu
sama... jest coraz gorzej... Błagam was o pomoc... - zakończył idealnie naśladując jej głos.
Drgnąłem i zacząłem gwałtownie chodzić po pokoju.
- To niemożliwe... Przecież miało być wszystko w porządku..
- Ethan... - zaczął Nat, ale nie pozwoliłem mu dojść do słowa.
- Miała prowadzić normalne życie... Bez wampirów i tych spraw. Normalne, ludzkie, proste życie... Ze znajomymi ludźmi...
- Ethan...
- Gdzie popełniłem błąd? Myślałem, że to dobre rozwiązanie wyjechać... Ale oczywiście ona przyciąga problemy jak magnez. Musiała się wjebać w kolejne gówno...
- Ethan do cholery zamilcz na chwile ! - przerwał mi brutalnie Nathan i podszedł do mnie wszystko.
- Co? - spytałem nagle zdezorientowany gdy złapał mnie mocno za ramiona.
- Nie mamy czasu rozumiesz?! Ona naprawdę ma problem...!
Po chwili już byliśmy na dole. Nat złapał w biegu Dante i Elise.
- Chodźcie, nie ma czasu!
- Ale co się dzieje? - spytała zdezorientowana Elise.
- Naprawdę nie ma czasu wyjaśnimy wam to potem - odezwał się Nathan i wypchnął mnie przed drzwi zabierając kurtkę.
- Kto zostanie z tymi ludźmi? Przecież oni rozniosą dom! - zawołał i tak już lekko najebany Dante chroniąc się rękoma przed zacinającym ostro deszczem.
Nat westchnął sfrustrowany i powiedział.
- Ty zostań.
Dantemu najwyraźniej ta propozycja bardzo przypadła do gustu bo nie minęła sekunda a już go nie było. Nathan kręcąc tylko głową otworzył kluczykami samochód i wsiedliśmy do środka.
- Obyśmy zdążyli - mruknął brat pod nosem i odpalił samochód.
A ja pomyślałem o tym w tym samym momencie i poczułem, że Chrissy naprawdę jest dla mnie bardzo ważna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz