piątek, 13 lutego 2015

Od Chrissy

   Byłam z siebie zadowolona. Udało mi się przekonać Ethana żeby mnie przemienił, na dodatek już za cztery miesiące. Byłam prze szczęśliwa. W domu musiałam rozstać się z Ethanem bo widziałam jego czarne oczy. Był głodny, kazał mu iść na polowanie więc ruszył niechętnie. Wiedziałam że kiedy jest przy mnie jest mu ciężej wytrzymać głód.
   Na drugi dzień poszłam zobaczyć się z Naomi. Zaczęłam wierzyć, że to rzeczywiście ona chociaż Ethanowi powiedziałam żeby on zachował ostrożność i uważał na nia. Nagłe pojawienie się mojej dobrej znajomej było dla mnie nieco dziwne.
   Było jak zwykle zimno i ponuro. Ta pogoda denerwowała mnie coraz bardziej, kiedy skończę szkołę zmienię miejsce zamieszkania jak najszybciej bo nie mogę wytrzymać tutaj. Do tej pory byłam tu bo musiałam być z rodzicami ale teraz... Musiałam zrobić coś dla siebie i wyprowadzić się.
-Spóźniłam się?-Spytałam kiedy usiadłam naprzeciwko Naomi.
-Nie, ja byłam wcześniej.-Uśmiechnęła się.
-Jak to się stało, że żyjesz?-Spytałam podejrzliwie.
-No wiesz... Mój znajomy mi pomógł...
-Przez cały czas nie zamierzałaś wyjaśnić Samowi i Katherine że żyjesz, jak oni zareagują na twoje zmartwychwstanie? Pewnie cię szukali.
-Pójdę do nich po tym spotkaniu.
-Jasne.-Mruknęłam.
-A co u ciebie? Jak życie? Widziałam że kilka wampirów się kręci koło ciebie...Jeden to chyba twój chłopak co?-Spytała ''zaciekawiona''.
-Ehm... No...-Przegryzłam wargę. Nie mogę zbyt wiele mówić.-Udajemy parę.
-Dlaczego?-Zdziwiła się.
-No bo jeden z moich znajomych się do mnie przyczepił, staram się mu uświadomić, że... nie ma u mnie szans bo niby mam kogoś.
-Ale tak cały czas jesteście razem.
-No tak, każdy może zobaczyć i powiedzieć mu, że to tylko kłamstwo. Przepraszam Cię, ale za dziesięć minut muszę iść.
-No pewnie... nie ma sprawy, a gdzie idziesz?
-Mam sprawę do załatwienia.
   Po rozmowie z nią nie mogłam nic wywnioskować. Niby to Naomi niby z jakiegoś powodu jej nie ufałam. Moja mała część mnie nie chciała jej ufać. No cóż... Zobaczymy co czas pokaże.
   Byłam u wiedźmy, uczyła mnie zaawansowanych zaklęć. Miała długie białe włosy, jasną cerę i była wysoka. Nie pokazywała uczuć jednak starała się być w miarę miła.
-Skoncentruj się na nim.-Wskazała na jakiegoś faceta stojącego przy niej.-Nauczysz się kontrolować umysł kogoś, a następnie zabrać mu siłę,energię i moc.
   Mike tak umiał... więc ja chyba także. Tylko do tego potrzeba mi dużo siły i magii. Wykonałam jej polecenia dokładnie i starannie by nic nie spieprzyć. Udawało mi się każde zaklęcie a ona przytakiwała w miarę zadowolona.
-Jesteś pierwsza która wszystko robi bezbłędnie. Chyba jesteś wyjątkowa.-Mruknęła.
-Ja wyjątkowa?
-Masz siłę, tyle darów i... tak wiele możliwości na bycie silną że nie masz pojęcia co możesz uczynić z tak wielką mocą. Te zaklęcia z dzisiaj są do samoobrony lub też walki.
   Odebrałam mężczyźnie moc i energię, a ten padł bezwładnie na ziemię. Wiedźma klasnęła w dłonie zadowolona i kazała mi zatrzymać moc. Czułam się tak silna... To była końcówka ''szkolenia''. Teraz skupiała się jedynie na nauczenie mnie walki zaklęciami. Umiałam porazić kogoś prądem, sprawić ból z odległości. Umiałam przebrnąć przez barierę jaka mogłaby zablokować moje zaklęcia. Działałam w sekundę i zadawałam ciosy równie szybko. Szkoliła mnie na maszynę do zabijania w razie czego. To była końcówka i cieszyłam się, że to prawie koniec.

   Czas mijał bardzo szybko i cieszyłam się, że za dwa miesiące będę wampirem. A raczej powinnam być jeśli Ethan dotrzyma obietnicy. Jesli nie on to ktoś inny, powtarzam mu to milion razy kiedy zaprzecza. Nie zrezygnuję z przemiany tylko dlatego, że mu nie pasuje to że będę nieśmiertelna. Uważa chyba, że tego naprawdę nie chce i robię to dla niego...
-Robię to dla nas.-Odparłam kiedy zaczynała się kłótnia.
-Ale JA tego nie zrobię. Rozumiesz?
-To zrobi to ktoś inny!
-To go zabiję, jasne?
-Bo z mojego polecenia mnie przemienił?! Zastanów się!
-Nienawidziłaś wampirów! A teraz chcesz nim być?!
-Nienawidziłam ale spotkałam ciebie, wszystko się zmieniło! Pokochałam takie życie z tobą i nie zrezygnuję z niego za kilkanaście lat kiedy umrę! Będę taka jak ty!
-Nie, nie będziesz.-Odparł zły.
   Zacisnęłam zęby i wybuchnęłam.
-To TY nie będziesz mi mówił jakie mam decyzje podejmować i jaka mam być! Daj spokój na litość boską! Będę wampirem czy tego chcesz czy nie bo to mam w dupie że mi zabraniasz! JA DECYDUJĘ O TYM JAKA MAM BYĆ!
   Odsunęłam się od niego zła do granic możliwości.
-Nie odpuszczę.Nigdy. Będę z tobą i będę wampirem bo całe życie chciałam spotkać kogoś takiego jak ty. Nie zmienisz mojej decyzji ale możesz zmienić mnie. Pragnę tego!
-Ale...
-ŻADNYCH ALE, ETHAN! Ile mogę cię prosić?! Co?! NO ILE?!
-NIE CHCĘ CIĘ ZRANIĆ TĄ PRZEMIANĄ!
-NIC NIE ROZUMIESZ?!
   Bez słowa zniknął trzaskając drzwiami. Poszłam do pokoju i walnęłam się na łóżko. Co ja mam zrobić... jak z nim o tym rozmawiać? To zaczyna się robić męczące. Obiecał i dotrzyma tej obietnicy. Musi mnie zmienić.
   Dziś moje urodziny i od rana kłótnia z najważniejszą osobą na świecie.. Super początek dnia. Czuję, że te urodziny będą najgorsze w moim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: