poniedziałek, 2 lutego 2015

Od Chrissy

 Z tego co wywnioskowałam to były podchody, jednak bardziej brutalne... Brutalne podchody? Tak, wiem jak to brzmi. Wiem, że nic nie czuli ale na pewno dla człowieka wygląda to jak brutalne podchody.
   Jedynie dopiero potem mogłabym to nazwać krwawe podchody, bo stało się coś, czego żadne z nas nie mogło przewidzieć. Wszyscy zjawili się przy samochodzie, oprócz Dantego i Nathana.
-Co się dzieje?-Spytałam zeskakując z maski samochodu.
-Ktoś się zranił w lesie, to człowiek...-Wycedziła dziewczyna.
   I to dowód na to, że jestem naprawdę katastrofą dla wampirów. Mój zapach ich przyciągał bardziej, kiedy czuli krew innej osoby. Kumulowało się to wszystko, a widziałam, że to nie do zniesienia dla Ethana i Elise.
-Idźcie do domu. Natychmiast.-Nakazała Emilie.
   Jednak to nic nie dało. Ethan zniknął, ulotnił się. Elise szepnęła, bym nic nie robiła. Siedziała cicho... Ale nie mogłam. Ethan był niedaleko gdzie leżało ciało zmasakrowanej dziewczyny, wcale nie przez niego. Emilie stwierdziła, że to inny wampir. Co ta dziewczyna tu robiła?
   Ona jeszcze żyła, ledwo co. Ethan wyglądał jak zahipnotyzowany, patrzył się na nią tak pożądliwie... Elise i Emilie próbowały go uspokoić, jednak on sam ze sobą walczył. Nie dał rady i odsunął je od siebie. Po prostu rzucił się na całą zakrwawioną dziewczynę.
   Tego było za wiele. Odwróciłam się i poszłam do samochodu. Zamknęłam się w nim i zakryłam twarz dłońmi. Za wiele widziałam. Zakrwawiona dziewczyna z rozszarpaną ręką... wszędzie krew... Potem napad Ethana. Gdyby nie ja, nie byłoby tej sytuacji.
   Chwilę później, a nawet dłuższą chwilę, samochód poruszył się w bok. Wiedziałam, że to jeden z nich.
-Chrissy...-Usłyszałam nie głos Ethana, tylko Emilie.-On nie chciał tego zrobić. Twój zapach i jeszcze krew... tego nie mógł uniknąć.
   Kiwnęłam głową w przyspieszonym tempie. Przekrzywiła głowę zmartwiona i dodała mi otuchy.
-To normalne, że się przeraziłaś... jego...
-Ale nie boję się jego, tylko... tyle krwi... ta... ręka... tej dziewczyny...Gdzie Ethan?
-Wrócił do domu... Nie mógł wytrzymać...
-Zawiozłabyś mnie tam?
-Chcesz tam wrócić?-Spytała zdziwiona ale zgodziła się nie pewnie.
   Weszłam wraz z Emilie do ich domu. W środku był już Dante,Nathan i Elise. To źle, że wróciłam i dalej męczyłam ich zapachem, ale musiałam dojść do Ethana.
-Gdzie jest Ethan?-Spytała Emilie.
-Za domem.-Odparł lekko poddenerwowany Dante.
   Emilie kiwnęła głową,ale domyśliłam się, że będzie patrzeć czy nic mi nie grozi. Do niej miałam wielkie zaufanie, dziwiłam się, że mnie nie zaatakowała. Ethan stał tyłem, kiedy podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy, miał czarne.
-Ethan...-Szepnęłam.
-Nie musiałaś tego oglądać... i tu wracać.
-Wiem... Nie mam ci tego... za złe...
-Ale zabiłem tą dziewczynę na twoich oczach, nie przeraziło cię to ani trochę?!-Wybuchnął.-Rozszarpałem ją! NIE Ż-Y-J-E!
-Rozumiem Ethan... ale...
-Ale co?! Przez twój zapach nie mogłem się opanować! Masz do mnie żal o to, że nie mogłem się powstrzymać od rozszarpania jej, a na dodatek...
    Przerwał kiedy po prostu go przytuliłam. Objęłam go w pasie i zamknęłam oczy. Wreszcie się zamknął. Jego chłód nie przeszkadzał mi w ogóle, nawet był przyjemny.
-Nie mam... ci tego za... za złe... Taka... taka jest twoja natura... I tego... nic nie zmieni...Przyjaciołom zresztą... się wybacza... -Szepnęłam cicho, ale na milion procent to usłyszał, przecież jest wampirem.
    Przez tą całą sytuacje ledwo mogłam cokolwiek powiedzieć. Poleciało mi kilka łez, ale próbowałam je powstrzymać. Ścisnęłam go mocniej, by odreagować, ale i tak nic nie poczuł. Byłam w wielkim szoku po tym co widziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: