Mogłam tylko siedzieć i patrzeć jak Mike mordował ludzi za każde moje ''złe wypowiedziane słowo''. Naomi próbowała go powstrzymywać ale za każdym razem wywalał ją z domu i kazał wracać. Na dodatek gdy stawałam w jej obronie to ja dostawałam, prowokowałam go by mnie ranił bo z każdym razem czułam się słabsza. Pił ze mnie krew co sprawiało mi taki sam ból jak zwykle, jednak wolałam to niż ból utraty Ethana na zawsze. Nie chciałam już istnieć.
Przy próbie zabicia Mike'a nie powiodło mi się... Nie miał serca, to po pierwsze. Po drugie był szybszy, jednak co jak co udało mi się zaciąć jego szyję nożem. Mogłam uciąć całą głowę... Przecięłam tętnicę szyjną, był jak zombie... Jednak troszkę spanikował i uciekł. Musiałam zniknąć z tego domu... Nie do rodziców tam jest niebezpiecznie...
Napisałam kartkę Allie lub rodzicom że nie będzie mnie jakiś czas w domu i nie mają ze mną kontaktu. Wiedziałam, ze tak będzie lepiej. Wolałam by Mike nie uwziął się na nich. Wynajęłam pokój w jakimś hotelu w mieście. Znajdzie mnie szybko, podąży za moim zapachem... Mam czas na przemyślenie jak go zdenerwować dość, by mnie zabił. Musiałam to zrobić, teraz nadszedł ten czas.
Dopiero w następny dzień odwiedził mnie Mike. Stanęłam pod ścianą szukając drogi ucieczki, ale stałam za daleko od drzwi.
-Myślałaś, że mi łatwo uciekniesz?
-Tak... I będę uciekać... Do póki mnie nie zostawisz w spokoju lub nie zabijesz!
-Chciałbym cię zabić, ale twoja histeria jest bezcenna... Kocham takie sytuacje, strach i ból utraty osoby którą się kocha... Tak, wiesz o co mi chodzi, Chrissy.
-Skąd wiesz?!-Krzyknęłam.
Z uśmiechem podrzucił nóż którym go zaatakowałam.
-Nieszczęścia chodzą parami, moja droga.
Podbiegł do mnie i wbił mi nóż w brzuch, przekręcił dwa razy bardzo powoli i napił się krwi z mojej szyi. Ból był dwukrotny, nie do zniesienia. Rozpłakałam się i odepchnęłam go od siebie. Wyjął nóż a ja upadłam próbując się podnieść. Zaczął się ze mnie śmiać, mówić, że jestem słaba.
-Może twoja bariera działa na zaklęcia, ale nie na ostre narzędzia.Lepiej uciskaj ranę... Z każdą wylaną krwią bariera słabnie, wolałbym wykorzystać swoje umiejętności do przetestowania na tobie.Nie uważasz Chrissy?
-Prosz...e...-Wykrztusiłam.
Jednak tylko tyle mogłam powiedzieć, bo zaczęłam pluć krwią co zadziałało na niego jak płachta na byka. Może kontrolował się przed nią, ale na pewno go kusiła w tym momencie bardziej niż chęć testu na mnie. Ja krwawiłam, umierałam.
-Zabij... m..mnie!-Z każdym słowem traciłam więcej krwi. Upadłam na ziemię prawie martwa.
-Szkoda... była z ciebie świetna towarzyszka.-Szepnął obojętnie.
Do mieszkania wparowała Naomi. Pchnęła Mike'a na ścianę a potem wyrzuciła przez okno. Podbiegła do mnie i zawiozła do szpitala. Nie chciałam... CHCĘ UMRZEĆ, DO CHOLERY! Nie chcę takiego życia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz