Wróciłam do domu ledwo trzymając się na nogach. Uderzyłam plecami o drzwi i zdjęłam plecak z pleców. Wyjęłam klucze i oczywiście nie miałam siły by się odwrócić. Kiedy spróbowałam to zrobić prawie upadłam przez skręconą kostkę. Nie wiem jak wytrzymuję ból który teraz we mnie narasta z każdym oddechem. Weszłam do domu i zamknęłam wszystkie okna i drzwi, nie wychodzę do rana... Nie ma mowy.
Rano przyjechała po mnie Allie którą poprosiłam o podwózkę. Martwiła się, ale wiedziałam, że ma inne problemy a nie powiem jej co mi się ostatnio przydarza. Sama jestem w szoku po tym co stało się wczoraj wieczorem.
Allie nie pytała również o to, dlaczego moja kostka jest skręcona. Chciała o to spytać, jednak powiedziałam jej od razu by nie pytała o moje zadrapania na twarzy,o skręconą kostkę i bandaż na prawej ręce. Wyglądałam jak stratowana przez stado słoni jednak cóż mogłam zrobić?
W szkole od razu musiałam się spóźnić. Ludzie spojrzeli na mnie pytająco i od razu między sobą zaczęli wymieniać swoje zdania na temat mojego wyglądu i ciekawe co mi się stało. Jedynie Allie olała to co zaczęła słyszeć i patrzyła się na mnie jakby oczekiwała nadal wyjaśnień. Nic jej nie powiem, o nie.
Kiedy spojrzał na mnie nauczyciel Glynne podszedł bliżej i szepnął mi na ucho by oczywiście klasa nie słyszała. Nie zamierzałam się nikomu tłumaczyć. Szczególnie nauczycielowi.
-Co ci się stało Howl?
Pokręciłam głową i spuściłam wzrok.
-Nic, naprawdę. Mały wypadek z rodzicami...
-Hmm... Dobrze, usiądź więc na swoim miejscu Osi.
I teraz część której nienawidziłam najbardziej od wczoraj. Chodzenie gdziekolwiek. Sprawiało mi to ból więc trudno było mi się poruszać. Do ławki miałam niedaleko, ale dla mnie nawet oddychanie było ciężką rzeczą.
Nawet nie zauważyłam i ponadto zapomniałam, z kim siedziałam na chemii. Spojrzałam w bok kiedy usiadłam z trudem kierując głowę w lewo. Ethan... Aż mnie tknęło. Po ostatnim incydencie wolałam przesiąść się gdzieś indziej by znów on nie wyszedł z sali.
-Em... Mam się... przesiąść...?-Spytałam chowając nadal przed Allie,uczniami z klasy i nauczycielem swoją zabandażowaną rękę.
Ethan spojrzał na mnie i pokręcił głową. Miał czarne oczy a dałabym głowę, że ostatnim razem jak go widziałam miał zielononiebieskie. Zignorowałam ten fakt.
-Na sto procent...?-Upewniłam się.
-Dam radę, myślę, że powinnaś słuchać tego co mówi nauczyciel.
Parsknęłam cicho.
-Ja to wszystko wiem. Wyprzedzam materiał więc żaden problem kiedy raz na jakiś czas się odezwę.
-Wszystko? Mhm.
Kiedy Sellie przechodziła koło mnie zahaczyła o krzesło i tym sposobem odsunęła trochę mnie do tyłu. Syknęłam jednak nikt tego nie usłyszał. Nauczyciel kontynuował rozdawanie prac. Jak zwykle, sześć.
-Co ci jest?-Spytał zakrywając sobie nos.
Zmrużyłam oczy i pokręciłam głową.
-Nic.
-Kostkę skręciłaś sobie sama, twarz masz porysowaną bo nie miałaś kartek w domu a twój bandaż na ręku to co?
Uniosłam brwi i wzruszyłam ramionami milcząc. Odwróciłam wzrok.
-Pytałem o coś. -Mruknął patrząc się przed siebie.
Spojrzałam znów na niego i kazałam być cicho, jednak on ponowił pytanie.
-Skoro ty wiesz wszystko i ja wiem, to możemy sobie pogadać więc zacznijmy od tego co ci się stało bo jestem ciekaw jak się przy tym bawiłaś.
Uratował mnie nagły dzwonek. Podniosłam się i powoli poszłam do wyjścia. No niestety Ethan mnie dogonił.
-Naprawdę nie musisz wiedzieć.-Pokręciłam głową.-Nie uwierzyłbyś w ani jedno moje słowo, poza tym kiedy o tym zacznę gadać byle komu ktoś mnie prawdopodobnie zabije.-Uśmiechnęłam się lekko mimo bólu.
-Spróbuj, może uwierzę.-Westchnął.
Stanęłam i poczekałam aż korytarz stanie się pusty i wszyscy pójdą na lunch. Kiedy byłam tylko ja i Ethan wzięłam głęboki wdech i szepnęłam.
-Czy uwierzyłbyś że morderca śledził mnie kiedy szłam lasem do domu potem zaczął obijać o drzewa jakbym była workiem kartofli i skręcił kostkę, jak to już pozostaje tajemnicą, zrobił tą ranę, a raczej użarł mnie w rękę i rana nie chce się goić od kilkunastu dni?
Patrzył na mnie dziwnie, w szoku, a ja westchnęłam.
-Tak myślałam.
Kiedy zobaczyłam jak Damon idzie na końcu korytarza w naszą stronę na lunch wiedziałam, że czas się zbierać.
-Przepraszam cię...-Szepnęłam i patrząc czy Damon za mną nie łazi pokuśtykałam do stolika tego co zawsze. Allie,Jess i Riley siedzieli przy stoliku a Mike wraz z łowcami. Co się z nim dzieje...?
Damon był na sali. Czułam się cały czas osaczona. Byłam w niebezpieczeństwie... I to jakim...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz