piątek, 23 stycznia 2015

Od Chrissy

   Szłam z Mike'em i Allie do szkoły w zupełnej ciszy. Szliśmy lasem i kiedy Allie zaczęła dziwnie się zachowywać zareagowałam pierwsza.Stanęłam wpatrując się w nią z uniesionymi brwiami wpatrując się w jej przerażone oczy. Patrzyła na Mike'a tak, jakby zaraz miała krzyknąć i mu coś wygarnąć tu i teraz.
-Co się dzieje, Allie?
   Mike szedł dalej obojętnie nawet nie zwrócił uwagi na Allie. Jakby wiedział co się stanie zaraz, a ja nie rozumiałam zachowania przyjaciół i stałam jak ten słup gapiąc się to na Allie to na Mike'a. On nadal szedł pogwizdując głośno a moja przyjaciółka wrzasnęła na niego nagle że aż ja się wystraszyłam.
-Ty! Tompkins... Czekaj...!-Powiedziała z lekkim strachem, albo mi się przesłyszało.
   Mike zatrzymał się i odwrócił na pięcie powoli zbliżając się do nas. Spojrzał na nią potem na mnie z góry. Poczułam się taka maleńka, a mój przyjaciel znów zwrócił uwagę na Allie.
-Czego?-Warknął groźnie.
-Mike!-Syknęłam zdziwiona jego nagłą złością.
   Przekrzywił głowę i odsunął mnie jednym ruchem na bok skupiając się na mojej przyjaciółce która prawie kuliła się ze strachu. Ja też, reakcja Mike'a mnie przeraziła... to nie było normalne.
-Jesteś... łowcom. Pracujesz z Flynnem,prawda?
   Wzruszył ramionami z cynicznym wyrazem twarzy.
-No nie wiem, powiesz mi co takiego odkryłaś znowu?
-Co jest Mike?-Szepnęłam.
-Urodziłem się łowcą, jasne?Mam gdzieś to co ty sobie pomyślisz i co mi zarzucisz. Wkurzasz mnie swoim wścibstwem. Cały czas obie węszycie a nie powinnyście tego robić. Wampiry zaraz mogą tu być a ja was nie obronie bo nie kontynuowałem nauki jako łowca i nie mam zamiaru tego zaczynać.Flynn wie dokładnie który z tych pieprzonych krwiopijców to wampir i zapewniam was że ich prędzej czy później pozabija i przestańcie się wtrącać!-Odwrócił się i poszedł przed siebie do szkoły.
   Allie westchnęła a ja pokręciłam głową i ruszyłam drogą którą poszedł Mike. Moja przyjaciółka chyba została, ale byłam pewna że zaraz przyjdzie. Po co zaczynała temat? Widocznie ta cała sytuacja z filmem wideo i wampirami i innymi istotami ją przerosła. Mnie tak samo.

   Wracając ze szkoły zignorowałam radę Flynna i poszłam lasem. Nawet się nie oglądałam i szłam spokojnie w stronę domu. Przez miasto ryzykowałam bardziej. Szłam już pięć minut a czeka mnie dziesięć takim tempem. Było już ciemno ale olałam to bo nie przeszkadzała mi ciemność. Nuciłam sobie jedną z moich ulubionych piosenek wchodząc na pnie i zeskakując z nich zachowując równowagę.
   Po kilku sekundach zauważyłam coś w oddali. Stwierdziłam, że dobrze jest zapalić latarkę więc wyjęłam telefon i szłam powoli dalej.
 Zbliżyłam się do ... martwego ciała jakiejś dziewczyny. Powstrzymałam się od krzyku i odchyliłam głowę martwej osoby. Zmroziło mnie - to ta dziewczyna która miała być przekąską dla Damona.
-Boże...
   Miała rozszarpaną szyję. Kiedy cofałam się wpadłam na kogoś. Odwróciłam się krztusząc się powietrzem. Uśmiechnął się kiedy zaświeciłam na niego latarką. Był to nie kto inny jak Damon.
-No nie mogę, musisz tu łazić i tak pachnieć?
-Odsuń się.-Odeszłam do tyłu i potknęłam się o martwą dziewczynę.
   Wstrząsnęło mną obrzydzenie, że potknęłam się o trupa który był cały we krwi.
   Damon złapał mnie za gardło podduszając i szybko rzucił mnie w stronę drzewa. Uderzyłam plecami o nie i próbowałam się podnieść i uciec ale nawet nie zdążyłam wstać. Pociągnął mnie za nogę i ponowił zamach na kolejne drzewo niedaleko nas.
-A teraz wierzysz w istnienie wampirów, Chrissy?
-Skąd znasz moje pełne imię? Nikt go nie zna...
-Masz ładny dom, twoje papiery można znaleźć łatwo...
-Byłeś w moim domu?!-Wrzasnęłam a on zjawił się blisko mnie.-Ciii... Nie chcesz by wilkołaki,łowcy czy inne wampiry nas usłyszały, prawda? I tak ściągasz na siebie dużą uwagę swoim zapachem. -Szepnął.
-Zostaw mnie...-Wydusiłam z siebie.
   Uderzył mnie w brzuch i padłam na ziemię. Zaczęłam kaszleć i łzy same już cisnęły mi się do oczu.Zacisnęłam zęby i próbowałam lewą ręką sięgnąć telefon ale uniemożliwił mi to mój prześladowca. Złapał mnie za rękę i uśmiechnął się.
-Nie ładnie. Wstań.-Nakazał a ja to zrobiłam chociaż nawet nie miałam siły.
-Ej, nie znasz się na żartach? Masz leżeć.-Odrzucił mnie i ponownie wylądowałam na ziemi i przerażającym hukiem.
   Byłam coraz dalej od domu z każdym jego uderzeniem. Wiedziałam już co chce zrobić. Wiedziałam, że jeśli cokolwiek mi zrobi to tak, bym miała dalej do domu i bym cierpiała  w drodze. Chwytając za nogę jednym szybkim ruchem moja kostka została skręcona. Krzyknęłam chociaż wcale tego nie chciałam. Podniósł mnie na nogi a ja podparłam się o drzewo.
-Masz dwadzieścia minut drogi stąd do domu. Wracaj słodziutka. Do następnego razu.-Mrugnął i zniknął.
   Oparłam się o drzewo i zaczęłam wypatrywać telefonu, jednak go nie było.Widocznie w wyniku uderzenia wyłączył się i gdzieś spadł. Zaklęłam pod nosem i szłam powoli zatrzymując się co następne drzewo nie wytrzymując bólu. Kiedy wrócę do domu będę sama bo rodzice pojechali z moim bratem do dziadków których nienawidziłam. Na kilka dni mam spokój od brata i ojca. Tylko jak wrócą jak wytłumaczę im złamaną kostkę? Ech...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: