Byłam ciekawa, kto przyjechał, bo wyczekiwałam wejścia tego kogoś przez sześć minut. Była czwarta rano, nie mogłam spać, więc czekałam na zbawienie Boskie. Wstałam i bezszelestnie skierowałam się do drzwi które prowadziły do garażu. Wchodząc tam, zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze robię, czy nie wpakuję się w jakieś kolejne tarapaty, ale było za późno. Raz kozie śmierć...
Wyjrzałam zza drzwi by nikt mnie nie zauważył, starałam się przynajmniej. Jednak nic z tego nie wyszło. To był Lee, a nie wiadomo skąd i jak mnie zauważył, mruknął pod nosem, że wie gdzie się chowam. Wyjrzałam zmieszana i nieśmiało spojrzałam na niego niczego się nie spodziewając.
Lee ładował najwyraźniej puste pistolety, nie spojrzał na mnie ani razu, dopiero kiedy się odezwałam zerknął na mnie.
-Co... się stało...?-Wykrztusiłam z siebie tylko to.
On spojrzał na mnie spod byka. Był zmęczony, widziałam, że go bolały wszystkie te rany na ciele. Wolałam się nie odzywać.
-Aktualnie ładuję magazynek...
-Wiesz, że nie o to pytam...-Ucięłam mu szybko i spuściłam wzrok ze strachem.
-Nie uwierzyłabyś nikomu, a szczególnie facetowi, który przetrzymuje cię w domu. Pewnie obawiasz się, że za jakieś swoje słowo którego będziesz żałować zaraz później, możesz dostać kulką albo mogę ci dać w twarz.
-W prawdzie... to tak...-Przyznałam nie odrywając wzroku od podłogi.-Wiele dziewczyn skrzywdziłeś...?
Kiwnął głową, a ja zamilkłam na chwilę.
-Nie wyglądają najlepiej...-Wskazałam na jego rany.-O rany... czy to... ugryzienie...?!-Zbliżyłam się zauważając ranę na dłoni Lee.
-Ta.
Zadzwonił jego telefon, a wtedy wyszłam z garażu. Podsłuchiwałam jak rozmawiał z Sebastianem o jakimś wypadzie. A raczej... wyruszenie w dalszą drogę. Jaką dalszą? Myślałam, że to już koniec mojej męczarni i w koncu mnie zabiją...
Po jakimś czasie rozmowy Lee zapowiedział mi, że wybiera się na imprezę. Nie musiałam pytać, czy mnie też bierze, bo to było oczywiste. Sebastian nie spuszczał mnie z oka, tak jak Lee. Byłam jakąś kartą przetargową czy coś w tym stylu. Zaczynałam rozumieć niektóre rzeczy, ale nie wiedziałam skąd to ugryzienie. Takie coś widziałam jedynie w tym tandetnym filmie Zmierzch a nie w realnym życiu. No błagam, przecież to fikcja... Bajka dla szukających fajnych filmów nastolatków, małych dzieci...
Wsiadłam do samochodu, kiedy przyjechał Sebastian i jakiś Seth. Lee siedział z tyłu ze mną, ten Seth nie wyglądał na przyjaznego, w końcu oni wszyscy nie wyglądali. Milczałam, kiedy Sebastian,Lee i ten trzeci gadali coś o jakimś barze na końcu miasta ''Drow In It''. Lee mówił, że dawno tam nie byli, a Sebastian dodał, że to miejsce działa na niego źle.
-... to miejsce zła.
Seth wyśmiał kierowcę.
-Nie żartuję. Lee zawsze pakuje się w złe towarzystwo...
-Gorących lasek Teksasu.-Dokończył Seth.
-To też. Ale poza tym, nie wiem czy mój brat po raz kolejny zniesie swoje wizje.
-Wizje?-Odezwałam się.-O co z nimi chodzi?
-O, nasza śpiąca królewna się odezwała.-Skomentował Lee.
-Widzi coś, co może się wydarzyć, ale nie zawsze.
-Ostatnio coś mnie blokowało... kobieta...
-Zawsze masz myśli nieczyste!-Uśmiechnął się Seth.
-Nie,nie... Mówię serio. Mówiła ''uwolnij mnie''.
Sebastian zahamował gwałtownie prawie powodując wypadek. Odwrócił się i spojrzał na brata, potem na mnie.
-Uwolnij mnie?-Powtórzył.-To ona. Braciszku, jesteś genialny.
-Jaka ona?-Zapytałam.
-Wampirzyca, pierwsza i ta, która jest uwięziona.
-W czym, gdzie?
Kiedy dojechaliśmy do jakiegoś klubu, zaszokowało mnie. Skrzywiłam się i spojrzałam na Sebastiana, który właśnie wysiadł z samochodu.
-To seks-bar?-Spytałam.
-Nie. To zajebisty bar, w którym jest nasza Bogini Wampirów.
-Bogini?-Wyśmiałam.-Serio...?
-Zobaczysz, jaka jest.-Odezwał się Seth.-Jej ciało... mmm... Bomba. Jednak jeszcze nikogo nie dopuściła. To kusicielka, pieprzona suka którą trzeba zabić. Ma zamiar wyjść stąd...
-Uwięziona od wieków w seks-barze?-Ponownie zadałam kolejne pytanie.
-Pod tym cudownym zabytkiem jest grobowiec. Tam nasza słodka wampirzyca pije krew i zabija niewinnych napalonych gości.
-Skoro ich tak zaciąga, musi być niezła.
Seth zmierzył mnie i skomentował.
-Chyba mogłabyś z nią wygrać.
Seba zaśmiał się i dźgnął go w bok a ja tylko naburmuszona ruszyłam za trójką do baru. Jakiś chudy napalony właściciel baru przed budynkiem zachęcał jakiś kolesi na motocyklach by weszli do środka. Był chory psychicznie, jak zauważyłam, albo napalony, czy coś...
-Słyszeliście mnie, wy kundle i dziwki! Wejdźcie do środka!Chodźcie i bierzcie jaki smak chcecie!-Urwał kiedy zobaczył mnie patrzącą się z zażenowaniem.
-Chwila,chwila...Nowe danie zostało właśnie dodane do naszego menu - słodka, gorąca...-Zaczął zbliżać się w moim kierunku, lecz zasłonił mnie Lee a potem Sebastian wskoczył przed nas i zatrzymał właściciela.
-Przystopuj trochę, ona nie jest w twoim pieprzonym menu.
-Niech słodziutka sama zdecyduje.
Wtedy Sebastian bez słowa zamachnął się i strzelił mu prosto w pysk z pięści. Facet upadł kaszląc i plując krwią. Seba pokazał nam, żeby przejść koło niego, a ja ruszyłam za chłopakami.
-Jeszcze cię dopadnę...-Syknął na Sebastiana jednak on to zignorował.
Po kilku krokach doszliśmy przed drzwi baru. Sebastian zatrzymał się, spojrzał na mnie i powiedział, bym nie zbliżała się do samochodu.
-Dobra, Ano. JA mam kluczyki, więc nie ma, że ukradniesz sobie je Lee czy Sethowi, po czym zwiejesz. Ja je mam, więc są u mnie, ja decyduje kiedy jedziemy dalej, zrozumiano?
Kiwnęłam głową, bo co miałam zrobić?
Poszliśmy w kierunku wejścia. Tam jakieś pół nagie cizie wywijały tyłkami i trzęsły sflaczałymi cyckami do obleśnych pijanych motocyklistów. Seth,Lee i Sebastian zignorowali to, nie jak zwykły facet - chciałby tu zostać na zawsze i obmacywać piękne ciała kobiet... - ale tego nie zrobili. Mówili, że nie są tu pierwszy raz.
-Seth, trzymasz się z Lee, ja idę coś zamówić. Chesz coś, księżniczko?-Spytał i zwrócił się do mnie.
-Nie piłam...
-Posmakujesz czegoś wyjątkowego.
Poprowadził mnie do baru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz