Wieczorem zeszłam na dół po małej drzemce do salonu. Ogień w kominku rozgrzewał, przy czym w pomieszczeniu było naprawdę przyjemnie. Skradałam się cicho, by nie obudzić Lee. Nie mogłam spać, a nie chciałam przeszkodzić swojemu przyjacielowi w drzemce. Tak, nie mogłam go nazwać inaczej. Przecież uratował mi życie kilka razy, gdyby nie on dawno by mnie nie było na tym świecie.
Niestety, przez moją nieuwagę potknęłam się o biały ozdobny dywanik i zrobiłam niewielki hałas. Wiedziałam, że Lee jest czujny i łatwo go obudzić, jednak kiedy mnie zobaczył kazałam mu spać dalej.
-Przepraszam.-Szepnęłam.-Nie mogę spać.
Spojrzał na zegarek i westchnął.
-Przecież jest dwunasta w nocy.
-Mój zegarek widocznie źle działa.-Oparłam się o ścianę i wpatrywałam w niego.
Cholera! Muszę zmienić ten zegarek, bo jak tak dalej pójdzie zamiast dwunastej będzie pokazywał czwartą nad ranem!
-Wyspałaś się chociaż?
-Nie... Padam z nóg.
Skrzywił się i zamknął oczy.
-Pójdę do siebie.-Szepnęłam.
-Nie. Przyda mi się towarzystwo.
-Kiedy będziesz smacznie chrapać?
-Chrapię?
-Nie.Ale po co mam tu siedzieć?
-Nie zasypiam. Po prostu odprężam się.
-Mogę się... z tobą położyć?
-Jasne.-Zrobił mi miejsce koło siebie.
Położyłam się i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Słyszałam bicie jego serca. Moje biło zdecydowanie szybciej, od paru dni bije szybciej. Boję się o siebie i o niego, co jak jeden z ludzi Seby go zastrzeli? Albo Seth? Dałabym głowę kilka dni temu, że on stanąłby murem za Lee. Może on nic nie wie, dlatego tak milczy czy coś? Może Seba wcisnął mu jakiś kit o tym, że po prostu Lee zrobił sobie wolne albo że ja uciekłam a on mnie na własną rękę ściga? Jest wiele opcji... Jedne bardziej, a drugie mniej prawdopodobne.
-Co tak myślisz?-Spytał bawiąc się moimi włosami.
-Nad tym wszystkim, co jeszcze zostało do załatwienia...
-Nie martw się, wyjdziesz z tego szybciej niż ci się wydaje.
-Ale nie będziesz miał powrotu do brata... prawda? Będą cię ścigać aż się im nie poddasz całkowicie.
-Tak, racja. Ale nie wrócę do nich za żadne skarby świata. Na razie jestem tu, z tobą.
-Nie wiesz, jak się cieszę że jest tak, a nie inaczej.
Zasnęłam po tych słowach od razu. Śniło mi się, że złapali mnie i Lee. Torturowali, potem wpuścili Cole'a, co było totalnie nie realne, ale nie odczuwałam tego, przecież on był martwy a to był sen. Jednak dla mnie to była w tym momencie rzeczywistość. Nie mogłam się ruszyć, tylko krzyczałam, błagałam o pomoc, kiedy Cole zaczął mnie rozbierać przy tym kaleczyć. Na to patrzył skuty Lee, z bólem w oczach.
Obudziłam się nagle z mokrą twarzą. Otarłam ją szybko, usłyszałam jakieś krzyki i głosy na dole. Mieszkanie które udało mi się załatwić wraz z Lee było prezydenckie czyli full wypas. Sami takie chcieliśmy, pieniędzy mieliśmy, więc skorzystaliśmy że ten jest wolny.
Usiadłam na kanapie i podparłam czoło dłonią. Lekko mnie bolała, może to przed miesiączką? W każdym razie musiałam się ogarnąć, ostatnio i tak jest coraz lepiej, wolałabym by nie doszła do tego ''ciota''...
Podniosłam wzrok kiedy słyszałam, że ktoś idzie po schodach na górę. Zobaczyłam Lee, który widocznie chciał zobaczyć co u mnie albo mnie obudzić. Ile spałam? Nawet nie chciało mi się odwracać głowy w stronę zegarka.
-Lee! Gdzie jesteś?!-Krzyknęła jakaś rozbawiona dziewczyna.
Lee spojrzał w tamtą stronę potem znów na mnie. Uśmiechnęłam się do niego lekko, by dać mu znak, że naprawdę dobrze się czuję.
Podszedł i kucnął przy mnie.
-Wszystko w porządku?
-Tak, trochę boli mnie głowa, ale to nic takiego. Kto jest na dole?
-Moi kumple.
-Z Atlanty? Już są?
-Tak.-Kiwnął głową.-Chodź.
Złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Tam w kuchni jeden wysoki napakowany brunet pił piwo, jakaś smukła dziewczyna o talii osy usadowiła się na blacie gadając z inną która stała obok. Dwóch chłopaków - także bruneci - pili tak samo jak ten pierwszy. Wpatrywałam się w to, jak robią tu bałagan.
-Kto to?-Spytała blondynka.
-Poznajcie Annabeth. To Szaron.-Przedstawił mnie Lee a dziewczyna zmierzyła mnie dziwnie.
Miała szramę na oku, jakby od cięcia. Na policzku też, wyglądała jak po jakiejś ostrej walce na noże, ale i tak była ładna.
-Amanda jestem - przedstawiła się brunetka która wcześniej rozmawiała z Szaron.-Miło mi cię poznać.
W końcu zbliżył się ten najwyższy, który chyba miał najwięcej tatuaży na świecie.Był w podkoszulce i czarnych jeansach. Odstawił piwo i z uśmiechem przestawił mi się.
-Logan. A ta reszta to James i Seth.
Kiwnęli głową pozostali faceci z uśmiechem i wrócili do swoich spraw. Rozmawiali o czymś zacięcie, a ja czekałam tylko na to, co powie Lee.
-Powiesz nam o co chodzi?-Odezwała się Szaron.
-Ta. Dzwonił do was Sebastian?
-Tak, do mnie. Mówił, czy się z nami kontaktowałeś. Odpowiedziałem, że nie.
-Dobrze. Chodzi o to, że odszedłem z ZEN.
-Dlaczego?-Spytała zaszokowana Amanda.
-Ponieważ chcą zabić ją.-Wskazał na mnie.-Jej sobowtórem jest Fillia. Przyjaciółka Any ma na imię Mia Hall. Ona także posiada sobowtóra.
-To jedyne na świecie osoby posiadające sobowtórów. Wow...-Szepnęła Amanda.
-Logan i James zajmiecie się obserwowaniem Mii. Zlokalizujesz ją, Logan. Mia ma nic nie wiedzieć, że ją szpiegujecie. Jasne? Jeśli coś zauważycie w jej pobliżu, unieszkodliwić to.
-Zabieram się do pracy szefie.-Uśmiechnął się Logan i wyjął laptop. Grzebał coś w nim, chyba szukał Mii, tylko jak on to zrobi, skoro ona nie ma czipu ani nic takiego? Ciekawe...
-Ja i reszta mamy oko na teren. Jeśli zobaczycie Sebastiana i jego ludzi, dziewczyny zatrzymujcie go szczególnie ty Amando.
Amanda była dziewczyną Sebastiana. Nie dziwię się, że wyznaczył ją do tego. Wyglądała na sprytną osobę.
-Wy - wskazał na Jamesa i Setha - macie mi mówić o wszystkim i wykonywać moje polecenia. Do dzieła. Tylko nie zabijajcie nikogo, ja mam o wszystkim wiedzieć. Chodź ze mną.-Pociągnął mnie na górę Lee.
Czekałam na to, że Mia wróci tu i nic jej się nie stanie,chcę już ją zobaczyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz