Szłam szybkim krokiem przez miasto. Uciekałam. Unikałam wzroku kogoś... Nie wiem, ale miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Jakby ktoś czekał aż wyjdę z tłumu i będę sama. Może zbyt dużo wrażeń i informacji na temat ostatnich sytuacji? Ostatnio sprawa ucichła, ale idę o zakład, że niedługo się o czymś nowym dowiem.
Te zniknięcia i zabójstwa stawały się coraz gorsze i coraz bardziej obrzydliwe. Zdjęcia pierwszego ataku ''zwierzęcia'' były ukazane w całej ''okazałości''. Ludzi dziś w mieście było pełno już od siódmej rano. Wyskoczyłam wcześniej by kupić sobie coś do picia no i oczywiście papierosy, tylko, że to kupował mi ktoś inny. Riley był moim przyjacielem, o którym Allie marzyła rok temu. Jest jednym z tych tajemniczych ludzi. Jest taki jak Flynn. Są kumplami jakich świat nie widział.
Właśnie szłam się z nim spotkać. Riley kupował mi fajki bo nie był znany i nie widziano go w telewizji ze swoim ojcem. Jestem na siebie zła o to, że dałam się w to wciągnąć, na moje szczęście ludzie w szkole nie interesują się takimi rzeczami.
-Hej Riley.-Szepnęłam a ten podał mi jak gdyby nigdy nic paczkę mentolowych.
-Dzięki.-Uśmiechnęłam się.
-Szybko spalasz... zwolnij.-Mruknął pod nosem.
-Spadaj!-Zaśmiałam się i odepchnęłam go lekko na bok.-Dziękuje, jeszcze raz. Muszę lecieć, bo się spóźnię.
-Oblewamy osiemnastkę Jamesa.-Przypomniał.
-Poszłabym, ale nie mogę.-Jęknęłam.-Tata pilnuje mnie jak swojej małej córeczki... Nie mogę. Wyznacza mi na wszystko czas do czwartej...
-No... Cóż... Szkoda!
Odeszłam wcale nie żałując tego, że mój tata sie tak o mnie troszczy. To dobrze, w sumie nie jest taki zły. Nie wisi nade mną, to jest w nim najlepsze. Tylko czasem jak ja go wkurzę, to on mnie. Ale i tak go kocham, przecież to mój tata.
Pędziłam do szkoły tak, by zdążyć na lekcje. Obejrzałam się jeszcze raz zatrzymując się po przejściu przez pasy. Potem poszłam dalej, niczego nie potrafiłam dostrzec. No dam głowę, że ktoś mnie obserwował. Nie zdziwię się, jeśli to będzie jeden z tych debili Jacka...
Zaczęłam iść szybciej, znów się obejrzałam. Nadal nic. Nosz cholera!
Poszłam szybciej. Prawie biegłam do murów szkoły. Kiedy przeszłam przez drzwi i zobaczyłam nowych i starych uczniów to uczucie, że ktoś mnie obserwuje nie odpuściło. Może ktoś tu chodzi do szkoły?
Na pewno to ten Jack. Mam go dosyć, ale ktoś tak przypakowany jak on nie odpuści. Nie ma za grosz szacunku do nikogo, jedynie do siebie i swojego wielkiego łba w którym nie ma żadnej pozostałości po mózgu...
-Co jest?-Dobiegła do mnie Allie.
-Nic.-Zapewniłam ją uśmiechając się powoli.-Na serio!-Podniosłam ręce kiedy ukazała swoją niebezpieczną minę która mówiła ''zastrzelić cię za kłamstwo?''. Roześmiałam się i machnęłam ręką ignorując ciągłe uczucie bycia obserwowaną. Potem usłyszałam dziwny głos w głowie.
Pachniesz inaczej... Co z tobą nie tak...?
Otrząsnęłam się i rozejrzałam otumaniona. Mało spałam. To na pewno pozostałości po koszmarze... Może go nie pamiętam a teraz mnie dręczą jakieś fragmenty? Na sto procent. Często miewałam koszmary więc ta opcja pasuje idealnie. Głosy w głowie... Coś ze mną nie tak, z tym się zgodzę.
W klasie był jeden wielki chaos. Potem dopiero Paul uspokoił się i przestał zabawiać uczniów. Allie wrzasnęła na niego a ten rzucił jakimś komentarzem nie na miejscu. Była wściekła. Uderzyła do z liścia przy tym robiąc mu ślad na policzku, miał dwa zadrapania jakby zrobił to rozwścieczony i wystraszony kot.
Kiedy weszła McClein wszyscy usiedli w ławkach, oprócz mnie. Ja jak zwykle na lekcjach byłam skupiona a jak coś się działo milczałam i wypisywałam sms'y z Riley'em albo kimś ze starszej klasy, np Jessica. Była o rok starsza i nazywano ją Seksbombą. Krążyły o niej plotki wszelakie, że się sprzedaje itp. Ale ludzie którzy jej nie znają rozpowiadają głupoty takie jak te czy inne. Wiedziałam, że nie była taka na jaką wygląda. Była w porządku, ma trudną sytuację i tyle.
Allie wraz z Paulem poszli do dyrektora a lekcja się rozpoczęła. Kolejny dzień w szkole, i tak cały nudny tydzień...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz