Próbowałam się dodzwonić kilka razy w ciągu jednego dnia do Mii, ale ona nie odbierała. Zignorowałam to i dałam sobie spokój. Usiadłam na kanapie i westchnęłam zrezygnowana. Muszę się stąd wydostać. Mam dość siedzenia w tym domu, ale jak ja mam wrócić, jak nawet nie wiem gdzie Lee mnie zabrał. Jestem w jakimś hotelu, więc nie ma problemu z ucieczką. Najwyżej mnie złapią i zamordują... W najgorszym wypadku.
Kiedy miałam się zbierać, przygotować no i oczywiście - co najważniejsze - zaplanować to wszystko. Nie muszę się pakować, rzeczy zostawię tu. Jeśli Kat czy Szrona nie będzie w Paryżu... albo co gorsza Mii, bo to w końcu do niej jadę. Wiem, mogę sprowadzić na nią niebezpieczeństwo, nasłać na nią braci Tatum, Setha... Tego ich dziwnego, dla mnie, nowego towarzysza... Ale spróbuję ją ochronić... przecież jestem sobowtórem, a jeśli ona jest... ona też go ma. Co, jeśli trafię na niego? Przecież oni są przeciwieństwem nas samych... Nie każdy go ma, ale... są niebezpieczni. Kiedy trafię na drugą Mię, mogłabym zaryzykować życiem, czy coś.
Nie zastanawiałam się ani chwili, kiedy dowiedziałam się, że Lee nie ma, ucieszyłam się. Wyszłam z pokoju jak gdyby nigdy nic. Ale przedtem zabrałam z jakiś spodni leżących na fotelu pieniądze. Tak, pierwszy raz okradłam kogokolwiek... Ale nie czas nad tym rozpaczać. Ruszyłam do drzwi, mijając wszystkich ludzi. Jakiś młody hotelowy chłopak podszedł do mnie i spytał się, czy wszystko w porządku. Przytaknęłam. Simon był moim ''kolegą'' który jedyny ze mną rozmawiał.Poznałam go tu, był w porządku. Miał około 20 lat, miał prawko, w hotelu dorabiał. Nigdy nie rozmawiałam z nim na ten temat, dlaczego do pokoju odprowadza mnie jakiś przypakowany facet rozglądający się, gotowy do ataku.To było trochę dziwne...
-Masz teraz przerwę?-Zapytałam nieśmiało.
-No w sumie, to kończę pracę, a co?
-Podwieziesz mnie na pociąg?
-Mogę cię odwieźć do samego Paryża.-Mrugnął do mnie i w kilka chwil był gotowy.-Co ty na to?
-Ehm... Wiesz, nie wiem... Nie chcę cię w to wpakować.
-W co?
Przegryzłam wargę.
-Jedzie z nami moja przyjaciółka.
-Nie, naprawdę wolałabym żebyśmy we dwoje jechali... To nie jest dobry pomysł.
-Dziwnie się zachowujesz - zmrużył oczy - bardzo dziwnie...
-To nic... ehm... dobrze...-Zaplątałam się.-Niech jedzie.
Nie wiedziałam jaka to ta jego przyjaciółka, ale to co stało się potem było jedną wielką masakrą. Jak słowo daję, ze mną, w samochodzie, siedziała nie kto inny jak... Mia! Nie, poprawka, to na pewno nie była ta Mia! Ale zachowywała się tak jak ona... Mówiła jak ona... BYŁA JAK CAŁA ONA!
-E...Mia...?
-Słucham?-Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie z tylnego siedzenia.
-Czy... ty... mnie skądś nie kojarzysz?
-No daj spokój, przecież jesteś moją przyjaciółką!-Zaśmiała się.-Wszystko w porządku?
Nie ufałam tej podróbie Mii ani trochę.
-Nie,nie... Jest super - zapewniłam. - tylko... no wiesz... a nie ważne.
Jadę z niebezpiecznym sobowtórem który może nie ma nade mną władzy, ale wiem, że jest niebezpieczny. O matko chrystusowa...! Zaczęłam panikować. Bałam się bardziej niż braci Tatum... Chociaż tamci są bardziej niemili i niebezpieczni od tej tutaj.
-To co, wyjdziemy do naszej kawiarni?-Uśmiechnęła się.-Pewnie moja ciotka się zamartwia gdzie ja się podziewam...
Ej chwila... Skąd sobowtór by tyle wiedział o życiu Mii? Nie znam się na tych rzeczach i tych podróbach, ale... To chyba naprawde jest Mia... Tylko nie wiem, czy dobrze robię ufając jej, bo w końcu, gdyby Mia tu była ucieszyłaby się na mój widok, zapytała gdzie byłam... Chwila... przecież ta tu co siedzi ze mną też to zrobiła... Rany! Co robić?!
Kiedy dojechałam do Paryża podziękowałam Simonowi, że mnie podwiózł. Byłam mu za to wdzięczna, ale bałam się, że bracia go dopadną. To samo podejrzana Mia. Kiedy spotkam dwie, mogłabym rozróżnić która jest która, ale teraz... Nie wiem... Trudno to stwierdzić. Nie chciałam z nią nigdzie iść, poszłam do dawnego pokoju hotelowego by zobaczyć czy jest w nim Revee,Kat i Szron. Jednak było pusto. Na ścianie w łazience był ślad krwi, przeraziło mnie to. Cofnęłam się i zbadałam cały pokój, rzeczy, które tam są na półkach... Nic, ale w łazience był ślad wampira, albo jakiejś bójki. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem w niebezpieczeństwie. Możliwe, że spotkana przeze mnie być może druga Mia, chce mnie dopaść, o ile to nie ta prawdziwa... wkopałam w to Mię, Simona i resztę moich przyjaciół... Kiedy przyjdzie po mnie - nie daj Boże - Sebastian... zastrzeli mnie jak nic. W sumie, Lee też może to zrobić... Co robić?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz