Sebastian wypił kilka kieliszków jakiejś cholernie mocnej wódki namawiając mnie na to. W końcu dałam się przekonać, bo znów zaczęłam się bać, o to, że dostanę kulką w łeb szczególnie jak jest pijany. Jednak nie wydawał się taki być. Kurde... On jest trzeźwy!
Kiedy co nie co wypiłam, zaczęłam poszukiwać Lee i Setha, chciałam wracać. Nie podobało mi się tu od razu. Sebastian i tak poszedł gdzieś z baru, mówił, że znajdzie tą sukę Fillię, czyli tą wampirzycę która pewnie przemieniła ten bar w same wampiry. W takim razie ona tu rządzi, nimi wszystkimi. Domyślam się, jak tu musi być strasznie, kiedy wszyscy zmienią się w wampiry... A raczej wszystkie te dziwki...
Podszedł do mnie Seth i zapytał, gdzie jest Seba. Wskazałam na drzwi, powiedziałam o wampirzycy, a on wtedy kiwnął głową, powypytywał o coś jeszcze i poszedł.
Znów błądziłam po wielgachnym barze Drow In It, starsi ludzie i młodzi, i w średnim wieku siedzieli przy stolikach żłopiąc piwo i wódkę gapiąc się na tańczące laski na scenie. Boże, jak tak można siebie traktować...?
Zaczepił mnie jakiś facet, około trzydziestki. Zatrzymałam się trzymając za ramiona.
-Zgubiłaś się, słodziutka?Chyba znajdzie się tu kilka chętnych owiec, żeby za tobą podążyły.-Zaśmiał się, westchnął i znów zaczął gadać.-Czekaj chwilę, ja cię znam.
-Musze iść.-Westchnęłam i zrobiłam krok w przód.
-Czekaj chwilę. Pewnie bolą cię nogi, bo chodziłaś mi po głowie cały dzień.
-Więc lepiej pójdę.
-Nie,nie, jesteś tu sama?-Zapytał ponownie mnie zatrzymując.
-Nie,nie jestem.
-Jeśli któryś z tych chuliganów będzie ci się naprzykrzał, powiedz im, że jestes Seks-Bombą.
-Seks-Bombą?-Powtórzyłam.
Na miejscu swojego... no... wiadomo... Złapał ręką za jakieś metalowe coś, złapał to w bok, i ujrzałam jakieś trzy działka, jakby do strzelaniny.Spojrzał się na mnie a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Jednocześnie było to śmieszne, a z drugiej strony przerażające.
-Pewnie i tak strzela ślepakami.-Rzuciłam i odeszłam a facet zmieszany odszedł gdzieś w bok.
Poszłam szukać dalej Lee lub Setha. Chciałam stąd iść...
Weszłam do odnalezionej łazienki, spojrzałam na siebie. Matko... Nienawidziłam siebie w takim makijażu... Dawno nie widziałam siebie z imprezy... Tak zawsze byłam umalowana.
Do łazienki wszedł jakiś facet. Zesztywniałam, podszedł do mnie złapał za nadgarstek i zbliżył nóż do szyji. Ja jakoś... jakby... się... zmieniłam. Myślałam, że mogłam uwieść jego, zmylić, cokolwiek, by odszedł. Złapałam za jego dłoń i spojrzałam w oczy.
-Naprawdę chcesz mnie zabić?-Szepnęłam.-Czego chcesz?
-Ja...
-Mów. Czego chcesz ode mnie?
-Gdzie są bracia Tatum?-Wycedził wreszcie.
Spojrzałam mu w oczy głębiej i starałam się go jakoś... odsunąć od siebie.
-Po co ci bracia Tatum?Chronisz wampirzycy Filli?
-Tak.
-Wiesz, po co jestem im potrzebna?
-Masz być ofiarą złożoną dla Filli, wtedy kiedy wypije krew sobowtóra umrze.
-Sobowtóra?
-Jesteście podobne, ale ta prawdziwa ma znamię na ramieniu.
-Mam znamię...-Szepnęłam.-Który z braci o tym wie?
-Sebastian, nikomu nie mówił o tym.
-A Lee i Seth?
-Myślą, że jesteś zwykłą dziewczyną, na którą Sebastian się uparł.
-Szukasz ich i chcesz zabić? Ilu was jest?
-Na razie pięciu.
Odepchnęłam go i wybiegłam poszukując Lee i Setha.
Znalazłam go w jakimś osobnym pokoju, musiałam wejść w jakiś korytarz, a potem do jednego z wejść, gdzie nie było drzwi. Ujrzałam tą Fillię która właśnie mamiła Lee. Oparłam się o ścianę i przypatrywałam się całemu zajściu. Lee wyglądał jak w transie, patrzył w oczy tej wampirzycy a ona zbliżała się do jego szyi. Jednak on w porę się obudził i spojrzał na mnie. Wtedy kazał jej wyjść, a Fillia zmierzyła mnie piorunującym wzrokiem. Wyszła mówiąc, że wróci po niego.
Usiadłam koło niego i chciałam prosić, by mnie zabrał.
-Czego chcesz?-Warknął.
-Potrzebuję pomocy. Pomóż mi się stąd wydostać.
-To nie zależy ode mnie.
-Nie jestem ci do niczego potrzebna!Jesteście tu po to, by załatwić głupi interes!
Trzymałam się od tego, by wyjawić mu prawdę.
-To interes Sebastiana.
-Więc pozwól mi odejść.Wszystko co musisz zrobić, to zabrać mu kluczyki.-Milczał.-Lee...
-Nie chcę, żebyś odeszła.Chcę żebyś ujrzała to miejsce takim, jakim naprawdę jest.Żebyś poczuła to, co ja czuję.Powiedziałaś mi ostatnio, że się pogubiłaś.Ja też byłem sam przez jakiś czas, kiedy już nic mi nie pozostało, ona mnie znalazła.To ona mnie wezwała i przywiodła tutaj.Powiedziałaś, że twoje życie wywróciło się do góry nogami, może właśnie tutaj jest twoje miejsce.
-Ale... jak mogłabym tu przynależeć?-Spojrzałam na te wszystkie rzeczy, ten seks-bar...-Rozejrzyj się dookoła.
-Patrzysz, ale nie widzisz jego prawdziwej głębi.-Odgarnął mi włosy z policzka.-Pod powierzchnią jest naprawdę piękne.
-Ja tego nie dostrzegam.
-Może nie starasz się wystarczająco mocno.
-Jakie to uczucie?
-Co masz na myśli?
-Świadomość... Świadomość przenależności do jakiegoś miejsca.
-Zupełnie jakbyś odnalazła dom.
-Proszę. Proszę, pozwól mi odejść.Wypuść mnie...-Pokręciłam głowę i pocałowałam go.-Uwolnij mnie.
-Dlaczego to powiedziałaś?-Spytał zaszokowany, ale nie czekając pocałował mnie.
Odsunęłam się od niego zmieszana i lekko zdenerwowana.
-Boże...-Szepnęłam.
Wtedy wszedł Sebastian z bronią w ręku, twarz miał we krwi. Wstałam i wyszłam z pomieszczenia.
-Proszę,proszę, córka kaznodziei znów świntuszy.
-Ana!-Wołał Lee, jednak ja się nie zatrzymałam.
-To do czego zmierzasz?-Spytał Sebastian.
-Ana!-Krzyknął ponownie Lee.
-Lee, niech to szlag, posłuchaj mnie wreszcie! Nawet nie zaczynaj!
-Nigdzie się nie wybieram.Ana!
-Słuchaj, jestem pewien, że jest tu jeszcze jeden bar z cyckami, ale...
-Nie chodzi o to. Tu jest Fillia.
-Ta suczka? Weź mnie nie załamuj, człowieku!
-Wyciągnęła mnie z tego przeklętego bagna.
Stałam za Sebastianem i słyszałam wszystko. Potem Lee złapał za nóż i przyłożył mu do gardła.
-Kiedy mówię, że tu zostajemy, to tu zostajemy.
-Lee...-Podeszłam do nich trzymając w ręku wódkę.
-O widzę, że nasza koleżanka umie się bawić.
-Wiem o co cały czas chodzi, Sebastian. Ja jestem sobowtórem, chcesz mnie złożyć w jakiejś ofierze, żeby ta wampirzyca wypiła mnie do cna i zdechła, bo ona wam przeszkadza.
-Skąd to wiesz?-Wyprostował się Seba.
-Jeden z jej strażników chciał mnie zabić. Jednak działam na nich jak...
-Wiem, jak działasz. To broń sobowtóra. Jesteś ta prawdziwa, więc to twoje zadanie.
-Oni was szukają. Fillia kazała znaleźć was i zabić. Chciała cię zabić, wtedy kiedy ja przyszłam...
-Wyjeżdżamy.
-Nie możemy teraz. Trzeba ją zabić.-Powiedział Seth.-Chciała mnie ugryźć, suka. Poluje na nas, kiedy dostanie w swoje ręce Anę po nas. Będzie jak dwa sobowtóry w jednym, wtedy... To będzie koniec. Wampiry będą wszędzie, ludzie zginą.
-To wasze zadania? Łapać wampiry zabijać je i zabicie sobowtóra?
-Tak.Ale zabijamy ludzi, którzy nas wkurwiają i stają nam na drodze.-Uśmiechnął się Sebastian a Lee uderzył nożem w stół.
-Nie powiedziałeś mi.
-Nie mogłem. Nie pojechałbyś a ją byś bronił. To nasza robota!
-Skoro mamy tu jeszcze zostać, zabawmy się i przerwijmy tą drętwą atmosferę.-Zaproponowałam.
Zdziwieni spojrzeli na mnie, a ja złapałam Lee za rękę i pociągnęłam na parkiet. Tańczyliśmy, patrzyłam w jego oczy szukając tego, co czuje po nowej wieści.
-Uważasz, że to miejsce dla dziwek i skazanych napalonych bez mózgów jest dla kogoś takiego jak ty czy ja? Podoba ci się tu bo ta Fillia ci namieszała... Nie rób tego, uwolnij mnie.
-Uwalniając ciebie mogę tylko poprzez zabicie wampirzycy.Jesteś jej dobrą częścią a ona tą złą. Kiedy ty umrzesz ona kiedy znajdzie twoje martwe ciało będzie tobą. Całą tobą.
-Nie jest do mnie podobna.
-Trochę jest.
-Uwolnisz mnie?-Zapytałam ponownie.On milczał.-Pomogę wam...
-Nie.
-Czemu jestem taka ważna dla was? Sebastian chce bym została wyssana przez jakąś boginię, a ty i Seth nie chcecie tego...
-Bo uważamy, że to nie zadziała. Masz znamię, ale ona wie co się dzieje. Ucieknie i będzie polować na ciebie. Już to planuje, skoro jeden z nich się do ciebie zbliżył i chciał zabić.
-Musimy stąd iść.-Szepnęłam wtulając się w niego.
Boże... Co się ze mną dzieje?
-Za dużo wypiłam...Lee...-Odsunęłam się od niego, ale on złapał mnie za rękę i pociągnął do właśnie jednego z tych wypasionych pokoi, uwaga, z drzwiami. Zamknął na klucz, co mnie zdziwiło. Skąd tam klucz?
Nagle się ogarnęłam. Kiedy całował mnie po szyi probowałam dać mu do zrozumienia, że to nie odpowiedni moment, a ja nie jestem odpowiednią osobą. Jednak on... jego dotyk... Nie mogłam się oprzeć.
-Lee..-Szepnęłam.-Nie możesz...
-Mogę wszystko.
Jęknęłam, ale próbowałam się oderwać od niego. Stałam plecami opierając się o drzwi a on mnie całował.
-Nie chce w takim miejscu tego robić...
-Nie?
Kiedy całował coraz namiętniej, zaczął błądzić dłońmi po moim ciele... Nie mogłam się powstrzymać. Oddałam mu się całkowicie...
Zdjął ze mnie koszulkę, a raczej zdarł. Zostałam w samym staniku i jeansach.
Potem znów zaczął całować, błądził dłońmi po moim ciele, a ja oddychałam coraz szybciej. Nie powinnam tu tego robić, ale... Nie umiałam się od niego oderwać...
________________________________
AAAA ha ha!
Nie ma końcówki! Myślałam nad tym, ale się zapędziłam. Opowiadanie za długie, nie doczytacie pewnie tych słów. Przepraszam, że opowiadania ostatnio się przeciągają, ale ja mam wenę, a nie chce mi się dzielić na ''strony''. Dobra... Więc!
Miłego czytanka... No... No i An... Oczywiście - CZEKAM NA CIEBIE!
W środę nie będę obecna bo idę do kina...
AAAA Z Patrykiem XD
Ale jak wrócę o 21 coś to wejdę i mam nadzieje, że coś BĘDZIE NAPIANE I TO COŚ TO NIE TYLKO KILKA MARNYCH ZDAŃ BO SIE WKURWIE.
AN -PISZESZ DŁUGIE OPOWIADANIE I MASZ MIEĆ WENĘ, JAK COŚ PISZ DO MNIE JA CI POMOGĘ jak widać mam dużo weny :D A teraz twoja kolej na opowiadania i uciekaj przed karami... :D
KLAUDIŚ - Do ciebie nie mam zastrzeżeń! :P Ale kocham was obie, no nie? :D Czytajcie całe moje opowiadania, chociaż wiem, że wygląda jakbym bazgroliła książkę...
Myślę, że nie macie nic przeciwko...
A opowiadania moje nie zaczynają być nudne czy coś...
Jak coś to mi piszcie co poprawić co dodać, czekam :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz