Stałem przy oknie i miarowo bębniłem palcami w szybę.
- Uważaj tylko żebyś nie rozbił szyby - pogroziła Emilie, a Nat parsknął śmiechem.
W zamyśleniu przeczesywałem wzrokiem korony drzew szukając czegoś.... odbiegającego od normy. Niestety, nic się nie działo.
- Emilie...? - zacząłem, jednak szybko zamilkłem.
- No mów Ethan... - odparła mama czujnie patrząc mi w oczy.
- Już nic... - mruknąłem i znów zatopiłem się w myślach.
Gdy wyszliśmy z sali, a Chrissy powiedziała mi o tym wypadku.... Szybko skojarzyłem fakty. Robiło się niebezpiecznie. Łowcy zaczynali być coraz bardziej namolni... Szczerze? Nie baliśmy się ich. Jednak mogło zrobić się nieprzyjemnie, gdyby odkryli, że ja z moimi braćmi niekoniecznie zawsze stosujemy się do reguł...
Na dodatek byłem cholernie głodny. Musiałem się dwa razy lepiej kontrolować przy Chrissy, aby jej nie zaatakować. I przeżywałem prawdziwe katusze...
Gdy pojawił się ten cwaniaczek Damon, którego doskonale znałem, odczułem przerażenie narastające się w sercu Chriss Szybko powiązałem fakty...
- Przepraszam cię - szepnęła i pokuśtykała do stolika swojego kółka różańcowego.
Damon posłał mi szeroki drapieżny uśmiech. Mimowolnie wydobył mi się z głębi gardła drapieżny charkot. Zilustrowałem rywala bezlitosnym spojrzeniem. On natomiast przenosił wzrok ze mnie na Chrissy i vice versa. Czułem, że szykowały się kłopoty. Skupiłem się na jego emocjach.... Tak.... Zamierzał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu....
Gdy Chrissy siedziała z przyjaciółmi, postanowiłem działać. Na dziś koniec lekcji.
- Wstawaj - szepnąłem jej do ucha pochylając się nad nią. Zagryzłem mocno zęby i wyłączyłem węch. Mocno zakręciło mi się w głowie.
Zdezorientowana obrzuciła mnie nieprzychylnym wzrokiem.
- Nigdzie się stąd nie ruszam - syknęła, patrząc kątem oka na swoich znajomych.
- Mam cię stąd wywlec siłą ? - spytałem cicho. Nie chciałem majstrować przy jej nastrojach, aby bez wahania wyszła. Próbowałem do niej przemówić słowem.
Parsknęła śmiechem,.
- Nie zrobiłbyś tego..!
W tym samym momencie schwyciłem ją mocniej za obolałe ramię. Syknęła cicho.
- Co ty wyprawiasz....?
- Idziesz? Czy mam na oczach wszystkich wywlec cię na siłę?
Przewróciła oczami i niezadowolona wstała. Potknęła się, ale ją przytrzymałem.
Wyrwała mi się obrzucając mnie wyniosłym wzrokiem.
- Poradzę sobie - syknęła tonem pełnym wyższości i starała się godnie wyjść, choć niezbyt jej to wychodziło z tym kuśtykaniem.
Przez cały czas czułem na sobie wzrok tego sadysty. Pchnąłem lekko Chrissy do wyjścia i posłałem mu triumfujący uśmiech. Wiedziałem, że niepotrzebnie go drażnię... Jednak nie mogłem się oprzeć.
- Co ty wyprawiasz w ogóle?! - naskoczyła na mnie przed szkołą Chriss - Kto ci dał prawo żeby robić mi sceny w szkole....
Uciszyłem ją szybko.
- Teraz to ty mi robisz sceny - powiedziałem rozbawiony i pewnym krokiem ruszyłem w stronę mojego samochodu.
Tak jak myślałem Chrissy wściekła jak osa szybko znalazła się przy mnie.
- Jesteś głupim, perfidnym, bardzo dziwnym i podejrzanym typem, który zaczyna mi powoli działać na nerwy... Ja mam lekcje! My mamy jeszcze lekcje! Ja nie jestem taka! Ja....
- ... nie wagaruję! - dokończyłem za nią perfekcyjnie naśladując jej piskliwy głosik.
Zarumieniła się ze złości i odwróciła się aby iść do szkoły jednak przytrzymałem ją.
- Hola hola. Wsiadaj po dobroci, albo będzie źle - mój groźny błysk w oku chyba zmusił ją do zatrzymania się.
- Gdzie mnie chcesz w ogóle zabrać...? - wyszepnęła niepewna kładąc dłoń na drzwiach -Mój tata ma kontakty, jeśli tylko mnie uprowadzisz...
- Wsiadaj, wsiadaj, a nie gadaj - powiedziałem rozbawiony - Wszystko ci wytłumaczę.
- No mam nadzieję... - mruknęła pod nosem i potulnie wsiadła do środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz