Rano widziałam siebie już w TV. Jakaś blondynka nawijała o moim tacie i o mnie. Nic złego nie mówiła, wręcz przeciwnie. Jednak wyłączyłam szybko telewizor i poczekałam, aż podjedzie po mnie Allie. Ona była o rok starsza i miała już prawko. Jeździła szybko i niebezpiecznie, ale teraz akurat musiałam z nią jechać, bo zaczęło lać. Kiedy przekroczyłam teren szkoły czułam na sobie wzrok innych i jakieś szepty niektórych. Tak, oczywiście oni musieli mnie widzieć.
Kiedy wyszłam z klasy biologii podszedł do mnie Jack ze swoimi kumplami. Oczywiście byli przypakowani, wyglądali jakby żyli siłownią i jechali na sterydach. Byli znajomymi Paula (mojego byłego), co oznacza katastrofę. Nienawidziłam jego tak jak tych gości. Widocznie Paulowi jeszcze się nie znudziło drwienie ze mnie, ja jednak miałam zwykle gdzieś to ciągłe zaczepianie.
-Dokąd to, ślicznotko?-Spytał Jack i pchnął mnie na ścianę.-Sławna jesteś... fajnie. Chyba twój ojczulek nie będzie miał nic przeciwko, jak trochę ci ten pyszczek przestawię?
-Odwal się.-Szarpnęłam mocno całą sobą ale no wiadomo, nic to nie dało.
-Ej! Wielkoludzie, może znajdziesz sobie kogoś innego do pomiatania?
-Może ciebie?
-Wal się. Puść ją i idź wpieprzać swoje sterydy czy co tam robisz.
-Przesadziłaś.Chłopaki, brać ją. Zajmijcie się nią.
-Puśćcie mnie!-Wrzasnęła a na korytarzu zrobił się jeden wielki bałagan i chaos.
-Nie chcę być nie miła, ale... weź swoje przypakowane łapska i daj mi iść na lunch.-Mruknęłam.
-Prinse!Geko!Chłopaki, odsunąć się! Co wy wyrabiacie?!-Wrzasnęła dyrektorka McClain.-Na lunch!? A wy ze mną, dziewczyny.
Może i dyrektorka uratowała nam tyłki, ale i tak teraz będzie się wypytywać o to co oni chcieli. Oczywiście powiedziałam że nic, tak samo kazałam zrobić Allie, na co ona nie chciała się zgodzić. Kiedy siedziałyśmy i gadałyśmy na dużej sali gdzie wszyscy już przestali o mnie gadać i się gapić co chwilę, czułam na sobie wzrok jeszcze jednej osoby. Oczywiście był to Jack ze swoją grupą kolesi. Przewróciłam oczami i spojrzałam na Allie która właśnie miała otworzyć buzię.
-Daj spokój.-Wyprzedziłam ją.-Nie zaczynaj.
-Ale...
-Allie!
-No dobrze... Ale wiesz, że to nie w porządku... ukrywać to co oni ci robią.
-Nie stawaj nigdy więcej w mojej obronie. Doceniam to,ale jeszcze do ciebie się przyczepią.
-Są niebezpieczni! Podobno raz zaatakowali z nożami tą Collins pierwszej z a.
-Tak, słyszałam. Ale nie ważne. Co z tym zwierzęciem? Masz coś?
-Jakaś grupa młodych przystojniaków tropi zwierzę...
-Czy ty choć raz możesz nie używać słowa PRZYSTOJNI?-Zaśmiałam się a ona pokręciła głową.
-Ale to prawda!-Pokazała mi zdjęcia tych chłopaków na telefonie.
-Gapisz się na nich cały czas?-Westchnęłam.-Ale są przystojni.
-Ha! Widzisz? Mówiłam.
-Aleeeee nie mój typ. Widać, że są jacyś dziwni.
-Chodzą tu do szkoły. Tego znam osobiście. To jest Flynn Rider.-Pokazała mi zdjęcie blondyna.
-Nie zwróciłam na nich uwagi.
-Zawsze chodzą wszędzie razem, nigdy nie gadają z podejrzanymi i nowymi.
-Dziwacy i tyle.
Potem na przerwach starałam się poszukać czegoś więcej na ten temat... tych dzwnych zabójstw. Okazało się, że było ich dużo więcej w innych miastach i stanach... Dziwne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz