piątek, 30 stycznia 2015

Od Chrissy

   Nie było mnie w szkole dwa dni. Czułam się coraz gorzej, nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Powinnam to komuś mówić? Nawet nad tym się nie zastanawiałam. Nie miałam ochoty być w szkole, siedzieć tam i zbierać informacje które i tak już wiem, bo wyprzedzam materiał o kilka rozdziałów. Rodzice zatrzymali się u znajomych, na dodatek mój brat Louis się rozchorował i nie ma siły – podobnie jak jego siostra – jeździć/chodzić i nawet oddychać.
Co jakiś czas pokasłiwałam tak głośno, że pewnie było słychać pod drzwiami w domu. Siedziałam na górze zastanawiając się, kiedy Allie,Jessica i Riley przestaną się na mnie boczyć o to, że nie poinformowałam ich gdzie jestem i co się ze mną działo w ostatnich dniach. Jednak uważam, że to im nie jest potrzebne. Wróciłam, chyba dobrze, że nie w jednym kawałku a nie poćwiartowana. Na dodatek miałam wyrzuty sumienia po tamtej sytuacji z Ethanem. Nie wiem jak mogłabym go jeszcze przeprosić, bo naprawdę tego żałuję. Może tak wybuchnęłam, bo za dużo się ostatnio działo? Pewnie tak jest. Damon,Dante i ta dziwna dziewczynka Annalice z jakimś niewidzialnym towarzyszem o imieniu Aiden... To naprawdę za dużo. Na dodatek cała ta trójka to wampiry...
Właśnie, co z małą dziewczynką? Obawiam się, że kiedy zemdlałam mała została zabrana przez łowców, a ta myśl była nie do zniesienia. To nie ona mnie skrzywdziła, tylko Aiden. Na pewno ją skrzywdzą, o ile już tego nie zrobili dwa dni temu. Nawet o nią nie zapytałam...
Mimo braku jakichkolwiek sił wstałam i ubrałam się. Wyszłam kierując się do domu Mike'a, to mój cel. Przyjaciel na pewno powie mi gdzie jest Annalice, a kiedy dopisze mi szczęście mogłabym jej pomóc uciec. Mike może jest łowcą ale nie musi wykonywać tej roboty do której zmusza go Flynn czy ktokolwiek z ich głupiej grupy.
Mike był w domu, na razie szczęście mnie nie opuszczało. Przyjaciel wpuścił mnie do środka najwyraźniej bojąc się o mój stan zdrowia. Nie wyglądałam najlepiej a rana od ugryzienia Damona nadal widniała na mojej szyji – to jeden z głównych powodów ''kurowania'' się w domu – a wstępną wymówką nie pójścia do szkoły jest ''mam zapalenie płuc'', chociaż i tak kaszlę jakbym naprawdę je miała.Kaszel jest spowodowany małym przeziębieniem, bo jak wiadomo mieszkam w najbardziej pochmurnym mieście w stanie – Forks. To miejsce jest tak ponure, rzadko wita tu słońce i choć troche grzeje, ale takie dni co prawda każdy świętuje całodniowym wylegiwaniem się ze znajomymi czy coś.
-Mike... Co się stało z Annalice?-Zapytałam po dłuższym zastanowieniu się nad tym, czy dobrze robię przychodząc tu i zadając pytania o to, gdzie mają swoją ''siedzibę'', czy jak inaczej ja mam to nazwać.
-Zabraliśmy ją.-Odparł.-Jest poszukiwana przez wampiry w każdym stanie, przez łowców i wilkołaki.
-Co takiego zrobiła mała siedmioletnia dziewczynka?
-Ona ma siedemdziesiąt lat, Chrissy. Każdego oszukuje, kłamie i mąci w głowie. Aiden to tylko jej część, czyli razem stanowią samo zło nic więcej. Nie może chodzić po świecie jak zwykły człowiek.
-Ale dlaczego chcecie pozabijać wszystkie wampiry?-Westchnęłam zdziwiona jego informacjami.
-Bo to nasz obowiązek.
-Znowu ta sama śpiewka! Mike! Dlaczego chcecie pozabijać wampiry? Nie wiecie czy są dobre czy złe... Może akurat niektóre czują więcej od nas. Obiecałeś mi... Obiecałeś mi, że z tym skończysz.
-Wiem... Wiem, że nienawidzisz nie dotrzymywania obietnic ale... Flynn mi kazał. Nie popuści.
-Zaraz ja mu popuszczę w zęby.-Szepnęłam jednak Mike usłyszał to, bo lekko się uśmiechnął.-Mike, ja nie chcę by mój przyjaciel niszczył sobie tym życie, rozumiesz? Pokażesz mi Annalice? No i Naomi?
-Po co chcesz widzieć akurat Naomi?-Podniósł ton i wyprostował się.
-Bo chcę zobaczyć jaki z niej potwór.
-Jest głodzona. Kiedy wejdziesz do pomieszczenia chyba rozwali kraty żeby cię dorwać.
-Mike... Jeśli pozwalasz na to by tak traktowano kogoś kogo kochasz, to jesteś naprawdę potworem bez serca i krzty rozumu.

Byliśmy w ich siedzibie sami. Była to piwnica, z dwoma piętrami, tak jakby.
  Po co chcesz widzieć akurat Naomi?-Podniósł ton i wyprostował się.
-Bo chcę zobaczyć jaki z niej potwór.
-Jest głodzona. Kiedy wejdziesz do pomieszczenia chyba rozwali kraty żeby cię dorwać.
-Mike... Jeśli pozwalasz na to by tak traktowano kogoś kogo kochasz, to jesteś naprawdę potworem bez serca i krzty rozumu.

Byliśmy w ich siedzibie sami. Była to piwnica, z dwoma piętrami, tak jakby. Na dole były klatki, jedne były puste i brudne od krwi, a inne puste i w miarę czyste. Na ścianach wisiały pistolety a na stoliku pod nimi naboje drewniane,metalowe i inne. Mike wskazał palcem gdzie była Naomi i Annalice. Tam więc poszłam. Widocznie Mike nie chciał tam wchodzić.
Otworzyłam drzwi i weszłam. Jakiś chłopak, prawdopodobnie wilkołak – sądząc po indiańskiej urodzie i kolorze skóry – wymierzył we mnie pistolet. Zlękłam się i chciałam zawołać Mike'a by powiedział temu wilkołakowi że jestem człowiekiem i jestem tu na legalu! Jednak nie miałam możliwości się ruszyć.
-Kim jesteś?
-Przyjaciółką Mike'a. Chrissy, pewnie Flynn o mnie mówił...
Opuścił broń i Mike krzyknął zza drzwi, żeby zostawił mnie samą z więźniami. Kiedy wyszedł, poszłam w strone klatek i odosobnionego pustego pomieszczenia. Annalice była związana, jej ręce i nogi... Naomi ciężko dyszała z braku krwi, widziałam jak cierpi. Była postrzelona w kilku miejscach, aż mnie zabolał ten widok. Podeszłam do niej powoli, nie miałam pojęcia, czy zrobię dobrze, jeśli się obudzi...
No i stało się. Mój zapach pewnie przywrócił ją do życia. Naomi miała czarne oczy, jakbym patrzyła w ciemną otchłań. Była głodna, na pewno.
-Kim jesteś?!-Warknęła chrapliwie.
-Em... Chrissy... Przyjaciółka Mike'a. Wiem, że nie chcesz pewnie o nim słyszeć... Ale przyszłam tu by uwolnić tą dziewczynkę, a ty wiesz gdzie jest tylne wyjście. A tobie mogę pomóc.
-Jak chcesz to zrobić, hę?
-Dam ci wypić moją krew.
-Proszę?
-Wypijesz moją krew.-Powtórzyłam.-Odzyskasz siły, skoro pachnę inaczej niż inni to pewnie coś jest z moją krwią dziwnego...
-Twoja krew leczy i regeneruje siły, Chrisyy.-Odezwała się Annalice.
-Skąd wiesz?
-Po to do ciebie przyszłam... wtedy do twojego domu.
Przegryzłam wargę i kazałam dziewczynie napić się z mojego nadgarstka. Zrobiła to, co jak się dowiedziałam ostatnio, przeraźliwie bolało i bardziej niż u przeciętnego człowieka. Naomi opanowała się bez problemu, kiedy poprosiłam, by przestała. Wyglądała lepiej, rany na rękach i nogach, na brzuchu zaczęły się goić, jak zauważyłam. Krew na ubraniu została, jednak wampirzyca podziękowała mi za uratowanie jej.
-Nie umieraj, Mike jest zagubiony.-Szepnęłam do niej.-Gdybym mogła ci jakoś pomóc...
-Nie pomagaj. Dam sobie radę sama. Ale naprawdę,dziękuję za uratowanie tyłka.Tylko czemu mi pomogłaś?
-Bo chyba nie zasłużyłaś na takie traktowanie ze strony łowców, bo nic takiego nie zrobiłaś. Ludzie giną na co dzień, a oni tego nie zmienią.-Wzruszyłam ramionami.-Powiesz mi, gdzie jest tylne wyjście stąd?
-Łowcy cię zabiją za zabranie Annalice. Wierz im, ona jest niebezpieczna. Zabije każdego...
-Jest taka przez Aidena. Nie pomogę jej ale muszę ją stąd wyciągnąć.
Naomi powiedziała mi, gdzie są klucze zapasowe i wyjście tylne. Udało mi się wyjść bez problemu a Annalice była zaskoczona, że pomogłam jej i tej dziewczynie. Rana na nadgarstku od kolejnego ugryzienia nie mogła się zagoić jak na razie. Wyssanie kolejnych kropli krwi mnie osłabiło bardziej niż wcześniej, ale nawet nie zwracałam na to uwagi, dziewczynka jest cała i zdrowa.
-Musisz stąd wyjechać.
-Ale mama mi nie pozwoli.
-Masz Aidena, czego się bać?Namów ją.
Odeszłam zostawiając dziewczynkę samą z dala od łowców. Dostałam milion telefonów od Mike'a ale bałam się odebrać. Nie wiedziałam, co mnie czeka po całej akcji a nie miałam siły na dyskusję na ten temat, dobrze zrobiłam,to się liczyło.
Sms od Mike'a jednak był inny niż się spodziewałam.

Powiem reszcie, że Annalice wypuściłem ja, bo prosiła. Wypuściłem cię tylnym wyjściem, jasne? Tylko następnym razem bez takich akcji Chrissy...

Byłam zaskoczona. Mike mnie zadziwiał, dobrze, że to zrobił. Mam u niego dług wdzięczności. Musze wrócić do domu i zamknąć się na cztery spusty. Damon w każdej chwili może wrócić chociaż nie było go ostatnio... Wszystko zaczynało robić się dziwniejsze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Gada teraz: