Miałam trochę głupi jednak i bolesny sen który sprawił że moja tęsknota za lukiem pogłębiła się. Śniła mi sie nasza pierwsza randka.. nasz pierwszy pocałunek. Byłam wtedy taka szczęśliwa.
***
Rano Luc spał kiedy wstałam. Poszłam więc do przedziału z barem gdzie zamówiłam sobie kanapki z serem.
Akurat zaczęłam jeść śniadanie kiedy dołączył do mnie Luc.
-Hej! Mam straszny apetyt na ser.. a nie jadłam go od lat. -powiedziałam z uśmiechem- Chyba sie zbyt nie wyspałeś.
-Kawę!-zawołał Luc do kelnera i usiadł przy stoliku naprzeciwko mnie.
-Z jakiejś przyczyny czuję się taka odświeżona. Miałam sen. Nie pamiętam go ale był z tych rozkosznych snów po których czuję się jakby odmieniona-mówiłam a on w tym czasie zapalił fajkę- Boże jak tu pięknie!-odparłam patrząc przez okno. Kelner w tym czasie przyniósł kawę Lucowi. -Wiesz że zarejestrowano to 452 gatunki sera? Niesamowite co? Żeby znaleźć tyle sposobów klasyfikowania czegoś co jest w sumie tylko procesem bakteryjnym.
-Zapewne wolałabyś jeden ser i jeden cheeseburger z tym serem w jednej knajpie?
-Chcę wiedzieć że smakują mi te sery. -powiedziałam zdziwiona jego nagłym "wybuchem" zjadając kanapkę-Którą nogą wstałeś?-Luc wzruszył brwiami i zaciągnął sie śmierdzącą fajką.
-Skąd ta mina?-zapytałam.-Nie sądzisz że pięknie tu?
-Hmmm...
-Co?
-Urodziłem sie tu.-odparł a ja sie na prawdę zdziwiłam.
-NA prawdę? Ale tu jest tak pięknie i uroczo.
-Dla mnie było zbyt pięknie i musiałem wyjechać.
Dalej temat si urwała.. oboje milczeliśmy a ja jadłam śniadanie. Posmakowały mi te sery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz