Krew tej dziewczyny uleczała mnie powoli. Będę jej za to wdzięczna do końca życia. Odzyskiwałam powoli pełną przytomność. Klatka zrobiła sie jeszcze mniejsza. A przynajmniej wydawało mi sie tak. Kiedy ta dziewczyna wybiegła z tą dziewczynką do pomieszczenia wszedł Mike. Wiedziałam ze nie jest mu na rękę oglądanie mnie.
-Zamierzałaś mi powiedzieć o tym kim jesteś?-zapytał.-W ogóle co ty sobie myślałaś?!
Spojrzałam się na niego.
-Na początku nawet nie wiedziałam ze zabrnie to tak daleko jednak zakochałam się. Byłeś dla mnie taki dobry. Kiedy zabrnęło to dalej.. bałam się. Nie mogłam ci normalnie patrzeć w oczy. Chciałam ci powiedzieć.. jednak kiedy zobaczyłam cie w lesie.. z łowcami.. wiedziałam ze tego nie zaakceptujesz. Ten wypad do kina miał być pożegnaniem. Miałam zamiar odejść.
Usiadł na krześle.
-Ile masz lat?
-Zostałam przemieniona w wieku 13 lat a urodziłam sie w 1233 roku. Wampirem jestem od 769 lat.
Był zdziwiony.
-Kto cie przemienił? Jak to sie stało?
-To trudne dla mnie...
-A dla mnie nie?
-Przemienił mnie mój niedoszły mąż którego wybrał mi ojciec. Był jednym z pierwszych.
-Jak do tego doszło?
-Może opowiem ci moja historię? Tak będzie łatwiej.
-Dobrze.
-Urodziłam się w 1233 roku. Miałam 5 starszych braci, 2 starsze siostry i jedna siostrę bliźniaczkę. W tamtych czasach w wieku 12 lat dziewczynki były już mężatkami i często miały bądź oczekiwały dziecka. Mój tato znalazł mi męża. Wszystko wspaniale tylko byłam wtedy już zakochana. Moim kochankiem był pewien rycerz który miał rodzinę. Kochałam go dlatego moja siostra Mea poświeciła się i podała sie za mnie w dniu ślubu. Mój niedoszły małżonek zorientował się i zabił ją a mnie uczynił wampirem. Rzucił na mnie i Mea'e klątwę. Mea co 100 lat odradza się na nowo i na moich oczach ginie. Niedługo bedzie kolejny taki raz. Kiedy sie odradza nie pamięta swoich poprzednich żyć ani mnie. Nie da sie tego zatrzymać. Próbowałam nie raz. Jak obudziłam sie jako wampir... leżałam pod ołtarzem. Nie wiedziałam co sie stało. Obok mnie leżało ciało Mea'y. Płakałam. Pobiegłam do domu a tam zastałam wszędzie krew i ciała moich bliskich, rodziców, rodzeństwa i ich rodzin. Byłam rozbita. Uciekłam. Przez lata byłam sama, uczyłam sie wszystkiego sama. Nie miałam nikogo kto by mi pomógł. Powiedział co i jak. Dopiero kiedy w 1515 roku.. zamieszkałam w pewnym miasteczku. Pewnej pełni wilkołaki zamordowały cała rodzinę. Uratowałam jednego chłopaka. Jest nim mój przyjaciel jak i przybrany brat Samuel. W 1594 roku także przemieniłam Katherine. Ona także była prawie martwa kiedy ja znalazłam. Od tamtego czasu nie byłam już sama. Nigdy więcej nie pokochałam żadnego mężczyzny. Aż do teraz.
Mike milczał. Nagle do pomieszczenia weszli łowcy. Kiedy Flynn zobaczył że nie ma dziewczynki wściekł się.
-Gdzie ona jest? Co tu sie stało?
Mike mu na ściemniał trochę a ten wpadł w jeszcze większą złość. Czułam że miał ochotę zrobić coś Miki'emu.
-Zostaw go!!!-krzyknęłam.
Flynn spojrzał sie na mnie.
-Co powiedziałaś?
-Zostaw go.-odparłam.
-A ty co nagle odzyskałaś tak siły?
-To ja wpłynęłam na niego by to zrobił. Dał mi również swoja krew. A teraz jak tylko sie wydostane rozszarpię cię.
Flynn wziął broń i wycelował ze mnie. Strzelił mi w brzuch dwa razy. Zaczęłam szarpać za kraty ściskając zęby z bólu. W końcu puściły ale ja byłam już słabsza. W moim ciele było piec pocisków z drewna. Dźwignęłam sie i zaatakowałam przywódce łowców. Złapałam go i już miałam go ugryźć kiedy nagle poczułam ból. Spojrzałam sie na niego zdezorientowana i puściłam go. Zatoczyłam sie do tyłu zdziwiona. Spojrzałam w dół i zobaczyłam drewniany kołek wbity w mój brzuch. Kołek był nasączony dodatkowo werbeną. Łowcy sadyści.
-I co teraz zrobisz pijawko?-powiedział Flynn.
-Nie!!!-krzyknął Mike i podbiegł do mnie kiedy upadłam.
Złapał mnie i nie pozwolił mi upaść jednak łowcy go odciągnęli ode mnie. Kołek nie przebił mojego serca jednak go drasnął i znajdował sie tuż obok. Jednak bolało tak jakby tkwił prosto w sercu. Zaczęłam kaszleć i osunęłam sie na ziemię. Po chwili zobaczyłam tylko ciemność a przed tym widziałam jak Mike coś krzyczał a łowcy wyciągali go na zewnątrz....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz