Z Mike spędziłam cudowny dzień i wieczór. Wieczorem poszliśmy się przejść. Dzięki diecie zwierzęcej odczuwałam przy nim większy głód ale w domu pokarmiłam się pod pozorem picia wody z sokiem malinowym. Taak kolejne kłamstwa.
-Jak myślisz jakie zwierze zabiło tych niewinnych ludzi?-zapytał.
-Nie wiem. Puma? Wilk?
-Czytałem raporty medyczne. Ciała zostały pozbawione krwi.
-Jejku aż tak zostali rozszarpani?-udałam że nie wiem o co chodzi.
-Może to śmieszne... Ale jakie zwierze wysysa z innych istot krew?
-Jakby to były bajki to bym powiedziała że wampiry ale jesteśmy rozsądni i z głowami wszystko mamy ok więc to absurdalne bo takie istoty na prawdę nie istnieją.
-A jak istnieją to co wtedy?
-To nie możliwe.
Skąd on u diabła przypuszcza wampiry?! Od kiedy raporty medyczne mogą czytać zwykli nastolatkowie?! Co się z tym światem dzieje?!
-A jeśli? A jeśli żyją wśród nas te piekielne istoty mroku niosące śmierć.
Ej! Zabolało! Jednak nie dałam tego po sobie poznać. Uśmiechnęłam się.
-To absurdalne. Takie istoty żyją tylko w bajkach, koszmarach sennych ale nie na jawie!
Nie odpowiedział. Co on ukrywa?
-Jak myślisz jakie zwierze zabiło tych niewinnych ludzi?-zapytał.
-Nie wiem. Puma? Wilk?
-Czytałem raporty medyczne. Ciała zostały pozbawione krwi.
-Jejku aż tak zostali rozszarpani?-udałam że nie wiem o co chodzi.
-Może to śmieszne... Ale jakie zwierze wysysa z innych istot krew?
-Jakby to były bajki to bym powiedziała że wampiry ale jesteśmy rozsądni i z głowami wszystko mamy ok więc to absurdalne bo takie istoty na prawdę nie istnieją.
-A jak istnieją to co wtedy?
-To nie możliwe.
Skąd on u diabła przypuszcza wampiry?! Od kiedy raporty medyczne mogą czytać zwykli nastolatkowie?! Co się z tym światem dzieje?!
-A jeśli? A jeśli żyją wśród nas te piekielne istoty mroku niosące śmierć.
Ej! Zabolało! Jednak nie dałam tego po sobie poznać. Uśmiechnęłam się.
-To absurdalne. Takie istoty żyją tylko w bajkach, koszmarach sennych ale nie na jawie!
Nie odpowiedział. Co on ukrywa?
***
Od tamtego czasu spotykaliśmy się wiele razy, prawie codziennie. Gadaliśmy przez telefon godzinami i przepisaliśmy setki sms. Minęło trochę czasu. Ataki w okolicach wcale nie ustały a Mike nadal od czasu do czasu wracał do tematu teorii o wampirach. Bolało mnie trochę jak o nich a przy okazji i o mnie mówił. Ale prawda boli. Sądziłam, żyłam w nadziei, że kiedy nadejdzie ten właściwy czas i mu powiem o mnie zaakceptuje to.
Dziś wieczorem nie spotkałam się z nim. Miał coś ważnego do załatwienia. Wyszłam z Katrin i Samem na polowanie do lasu. Miałam dziwne przeczucie że coś się stanie. Jednak olałam je. No bo co by się miało stać?
Szliśmy śmiejąc się przez las. Byliśmy całkowicie sobą. Sam wskoczył na drzewo i zaczął rzucać nasz szyszkami.
-Haha wariat!-zaśmiała się Katrin ściągając go z drzewa.
Skończyło się tak że oboje wylądowali na ziemi i turlali się po ziemi.
-Z kim ja się przyjaźnie!-zaśmiałam się i szłam dalej.
Po chwili dołączyli do nas. Nagle usłyszeliśmy wycie.
-Lepiej wracajmy-powiedziałam i zatrzymałam się.
-Nie.-powiedziała Katrin i szła dalej z Samem.
Poszłam za nimi. Jak ryzykować to wspólnie, jak zginąć to razem. Tak juź było od setek lat.
-Jak tam z Mike?-zapytała.
-Jutro idziemy razem do kina.
-Na co? Drakule?-zaśmiał się Sam.
On nadal nie przepadał za Mike ale nie obchodziło mnie to. Miałam prawo do szczęścia.
-Ha ha ha.-odparłam-Przezabawne.
-Kochacie się?-zapytała moja przyjaciółka.
-Tak... Raczej tak.
-Raczej?
-Tak.
-Dziwni jesteście.
-A ciekawe czy nadal będzie taki zakochany jak mu powiesz kim jesteś. Obawiam się że skończy się to "love forever pod ich zdjęciem". -burknął Sam.
-Cicho bądź!-uderzyła go w ramie Katrin.
Potem już nie poruszaliśmy tego tematu.
Zapolowaliśmy na sarny. Kiedy wracaliśmy popychaliśmy się i śmieliśmy się. Katrin popchnęła mnie za mocno i upadłam w krzaki. Chciał ją złapać Sam jednak ona wampirzą szybkością znalazła się na drzewie a on o mało co nie uderzył w nie. Nagle tuż obok jego głowy wbił się pocisk. Odwrócił się a ja ukryta w krzakach zamarłam. Zza drzew wybiegła grupa chłopaków. Łowcy. Sam szybko odbiegł a Katrin z drzewa spojrzała na mnie i wyszeptała tak że tylko ja słyszałam dzięki wampirzemu słuchowi.
-Siedź cicho a cię nie znajdą.-po czym wleciała nagle w grupę łowców i odbiegła a oni za nią.
Siedziałam bardzo cicho jednak nagle go zobaczyłam. Mike zatrzymał się obok mnie z bronią w ręce i kołkami w pasku i spojrzał w moim kierunku. Zakryłam sobie buzie by nie usłyszał mojego jęku. Nie zauważył mnie a tylko odbiegł za towarzyszami.
Nie mogłam się ruszyć. Byłam sparaliżowana. Powoli wszystko do mnie docierało. Mój Mike jest łowcą! Mój Mike!!! Odbiegłam w stronę domu. Tam po chwili dołączyli moi przyjaciele. Ja siedziałam zdruzgotana w fotelu.
-I co? Nadal wydaje ci się taki uroczy?-krzyknął Sam i poszedł do swojego pokoju.
Katrin zatrzymała się w progu i patrzyła na mnie. Nic nie powiedziała. I co teraz? Było ciemno raczej nie rozpoznał twarzy moich przyjaciół bo poruszali się z wampirzą prędkością. Mnie nie widział. Ale czy nadal mogę z nim być skoro on jest łowcą wampirów a ja wampirem?! To nie jest możliwe. Może uda mi się nadal udawać człowieka ale czy długo to kim jestem pozostanie tajemnicą?
Dziś wieczorem nie spotkałam się z nim. Miał coś ważnego do załatwienia. Wyszłam z Katrin i Samem na polowanie do lasu. Miałam dziwne przeczucie że coś się stanie. Jednak olałam je. No bo co by się miało stać?
Szliśmy śmiejąc się przez las. Byliśmy całkowicie sobą. Sam wskoczył na drzewo i zaczął rzucać nasz szyszkami.
-Haha wariat!-zaśmiała się Katrin ściągając go z drzewa.
Skończyło się tak że oboje wylądowali na ziemi i turlali się po ziemi.
-Z kim ja się przyjaźnie!-zaśmiałam się i szłam dalej.
Po chwili dołączyli do nas. Nagle usłyszeliśmy wycie.
-Lepiej wracajmy-powiedziałam i zatrzymałam się.
-Nie.-powiedziała Katrin i szła dalej z Samem.
Poszłam za nimi. Jak ryzykować to wspólnie, jak zginąć to razem. Tak juź było od setek lat.
-Jak tam z Mike?-zapytała.
-Jutro idziemy razem do kina.
-Na co? Drakule?-zaśmiał się Sam.
On nadal nie przepadał za Mike ale nie obchodziło mnie to. Miałam prawo do szczęścia.
-Ha ha ha.-odparłam-Przezabawne.
-Kochacie się?-zapytała moja przyjaciółka.
-Tak... Raczej tak.
-Raczej?
-Tak.
-Dziwni jesteście.
-A ciekawe czy nadal będzie taki zakochany jak mu powiesz kim jesteś. Obawiam się że skończy się to "love forever pod ich zdjęciem". -burknął Sam.
-Cicho bądź!-uderzyła go w ramie Katrin.
Potem już nie poruszaliśmy tego tematu.
Zapolowaliśmy na sarny. Kiedy wracaliśmy popychaliśmy się i śmieliśmy się. Katrin popchnęła mnie za mocno i upadłam w krzaki. Chciał ją złapać Sam jednak ona wampirzą szybkością znalazła się na drzewie a on o mało co nie uderzył w nie. Nagle tuż obok jego głowy wbił się pocisk. Odwrócił się a ja ukryta w krzakach zamarłam. Zza drzew wybiegła grupa chłopaków. Łowcy. Sam szybko odbiegł a Katrin z drzewa spojrzała na mnie i wyszeptała tak że tylko ja słyszałam dzięki wampirzemu słuchowi.
-Siedź cicho a cię nie znajdą.-po czym wleciała nagle w grupę łowców i odbiegła a oni za nią.
Siedziałam bardzo cicho jednak nagle go zobaczyłam. Mike zatrzymał się obok mnie z bronią w ręce i kołkami w pasku i spojrzał w moim kierunku. Zakryłam sobie buzie by nie usłyszał mojego jęku. Nie zauważył mnie a tylko odbiegł za towarzyszami.
Nie mogłam się ruszyć. Byłam sparaliżowana. Powoli wszystko do mnie docierało. Mój Mike jest łowcą! Mój Mike!!! Odbiegłam w stronę domu. Tam po chwili dołączyli moi przyjaciele. Ja siedziałam zdruzgotana w fotelu.
-I co? Nadal wydaje ci się taki uroczy?-krzyknął Sam i poszedł do swojego pokoju.
Katrin zatrzymała się w progu i patrzyła na mnie. Nic nie powiedziała. I co teraz? Było ciemno raczej nie rozpoznał twarzy moich przyjaciół bo poruszali się z wampirzą prędkością. Mnie nie widział. Ale czy nadal mogę z nim być skoro on jest łowcą wampirów a ja wampirem?! To nie jest możliwe. Może uda mi się nadal udawać człowieka ale czy długo to kim jestem pozostanie tajemnicą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz