Przyszłam lekko przed czasem pod kino. Była 17.30. Nie wiem dlaczego przyszłam aż tak przed czasem ale musiałam. Nagle poczułam tę woń. Na początku byłam przerażona jednak w końcu zaciągnęłam się zapachem zamykając oczy. W mgnieniu oka znalazłam się przy wejściu w zaułek za kinem. Zobaczyłam tam dziewczynę. Stała do mnie tyłem. Byłą ranna. Znalazłam sie za nią. walczyłam ze sobą. Odkąd ten wilkołak mnie zranił.. i wtedy dostałam napadu łaknienia krwi ludzkiej.. nie mogłam sie opanować jak już jakoś poczułam. Stałam nieruchomo za dziewczyną. Ona odwróciłam sie i krzyknęła. Nie potrzebnie. To sprawiło ze ja zaatakowałam. Kiedy wzięłam pierwszy łyk od razu puściłam i upadłam na ziemię. Zaczęłam sie krztusić. Dziewczyna ukucnęła przy mnie z uśmiechem.
-Tak kochana. Werbena. Pije ją od dziecka.-powiedziała.
Nagle zjawiła sie grupa wilkołaków. Jeden pocałował dziewczynę i podał jej chusteczkę.
-Dziękuję kochana. Byłaś dzielna.
Podeszli do mnie i złapali mnie za ramiona i podnieśli.
Wstrzyknęli mi werbenę w szyję. Czułam jak całe moje ciało pali sie od środka. Straciłam przytomność.
***
Ocknęłam sie w jakimś domku letniskowym. Byłam w małej, ciasnej klatce jak dla jakiegoś zwierzęcia. Werbena była nadal w moim organizmie. Z bólem starałam się wymacać telefon w kieszeni. Nie było go. Nagle ktoś wszedł do budynku. Dopiero wtedy dostrzegłam że nie byłam tu sama. Było też ze mną trzech wilkołaków no i teraz jeden łowca.
-Flynn zrobiliśmy to o co nam powiedziałeś. To ona.-powiedział chłopak-wilkołak.
-Hmm...-powiedział najwyraźniej przywódca łowców zbliżając sie do klatki.-wiedziałem że jesteś jedna z nich. Wpadłaś kręcąc się obok Mike. Choć już wcześniej miałem cie na oku. Powiedz.. co zamierzałaś z nim zrobić? Zabić? Zabawić się? Przemienić?
Spojrzałam sie prosto w jego oczy.
-Nie twój interes.-wysyczałam.
-Zła odpowiedź.-powiedział i strzelił mi w nogę.
Krzyknęłam. Kula była z drewna.
-Ile ty masz w ogóle lat? -zapytał.
-Więcej niż ci sie wydaje.-wysyczałam.
-Odpowiedz bo następnym razem strzelę ci między oczy.
-Gdzie Mike? -zapytałam.
Strzelił mi w bok brzucha. Krzyknęłam ponownie przyciskając rękę do rany.
-Ja tu zadaje pytania.-odparł.-Gdzie są twoi przyjaciele? Dom był pusty.
Odetchnęłam z ulgą choć nie dałam mu tego zauważyć.
-Zemszczą się za mnie.-powiedziałam.-Nie darują wam tego.
-Nie wiem co Mike w tobie widzi. Ale już niedługo. W końcu zobaczy twoją prawdziwą twarz. I nie szukaj telefonu. Mam go ja. Mike dzwonił do ciebie parę razy i wysłał trochę wiadomosci. Martwi sie. Ale wiesz? Będzie tu niedługo.
Strzelił mi w ramię i wyszedł. Oddychałam szybko. Musiałam wyciągnąć kule. Wtedy rany zaczną się goić. Byłam słaba. Musiałam się pożywić by zregenerować sił i sie wydostać. Tylko jak?
***
Ocknęłam sie kiedy nagle drzwi sie otworzyły. Słyszałam rozmowy.
-Ale ja to zostawiłem.-poznałam głos Mike.
-Ale to twoje dziedzictwo .tego sienie zostawia. Zresztą musisz coś zobaczyć.
Wszedł i wtedy zobaczył mnie.
-Naomi? Co ty...-przerwał.
Chyba do niego dotarło.
-Mike proszę.. daj mi to wytłumaczyć.
Stał przede mną i wpatrywał sie we mnie zły.
-Jest wampirem.-powiedział przywódca łowców.-A ty jesteś łowców. Dam ci ten zaszczyt i ją zabijesz.
-Mike proszę.. porozmawiaj ze mną!!-błagałam.
Prawie płakałam. Wszystko mnie bolało, czułam głód ale najbardziej wykańczała mnie myśl że Mike mnie znienawidził.
-Jesteś jedna z nich! Jesteś pijawka! Krwiopijcą! Wampirem! Okłamywałaś mnie!
-Mike!!
-Darowaliśmy ja pod kinem jak chciała zabić dziewczynę. Rozumiesz. Taki tam odżywczy posiłek przed randką.-pogarszał sprawę Flynn.
-Mike proszę porozmawiajmy... kocham cie.
-Tacy jak ty nie kochają.-powiedział i wyszedł.
Flynn uśmiechnął sie do mnie. Kiwnął w stronę wilkołaka który mnie pilnował i wyszedł. Zaczęłam płakać. Ja na prawdę kochałam Mike! A on mnie teraz nienawidzi.
Wilkołak podszedł do klatki ze mną i spojrzał sie na mnie.
-Kochasz go? A wy w ogóle wiecie co to?-zaśmiał się i wbił we mnie strzykawkę z werbeną. Zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz