- Choć szybciej, bo się spóźnimy - mruknąłem zirytowany stojąc pod drzwiami łazienki.
- Jeszcze chwilę tato - odparła Ayibige i puściła wodę.
Westchnąłem i poszedłem do salonu.
- Nie denerwuj się tak, zdążycie - mruknęła rozbawiona Elise.
Dziś moja córka kończyła szkołę średnią.
Jak ten czas zleciał...
Emilie stanęła w drzwiach i uśmiechała się lekko.
W końcu wyszła Ayibge.
- Kochanie, jak ty ślicznie wyglądasz! - podeszła do niej Elise.
Ay uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- To co? Jedziemy? - spytałem znużony.
- Tylko błagam, nie spóźnijcie się - mruknęła Ayibige do reszty rodziny.
- Bez obaw, dojedziemy na czas - odparł Dante który pojawił się w salonie.
Teraz z Ayibige jechałem tylko ja. Mieli mieć jeszcze jakieś krótkie zebranie.
Gdy jechaliśmy autem, mała dziwnie zasępiała.
- Co się dzieje? - spytałem zaniepokojony.
Westchnęła.
- Tato, z każdym dniem się starzeje, nie widzisz tego?
Teraz ja zmarkotniałem.
- Proszę cię córeczko nie gadajmy teraz o tym...
- Tato, a kiedy? Cały czas odkładasz tą rozmowę..
Ayibge o tym kim jest uświadomiłem gdy miała 14 lat, czyli 2 lata temu. Od jej narodzin minęło dziesięć ludzkich lat, a ona już kończyła szkołę. Nasz rodzinny lekarz powiedział, że zatrzyma się w końcu. Nie był w stanie powiedzieć kiedy, ale on i my wszyscy łącznie z samą Ay, zauważyliśmy, że rośnie już ona wolniej.
- Wiesz, że czuje się przez ciebie staro - roześmiałem się by poprawić jej humor.
Przewróciła oczami, ale teraz parsknęła śmiechem.
Gdy dojechaliśmy, zgasiłem auto. Ayibige pocałowała mnie w policzek i pobiegła od razu do swoich znajomych. Ja zostałem w środku uśmiechając się zamyślony.
Miałem już taką dużą córkę...
Wkrótce odejdzie i nie będę już miał dla kogo żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz